środa, 25 grudnia 2013
Informacja
Witam was serdecznie przede wszystkim chciałbym wszystkim naszym czytelnikom życzyć Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku! Zaciekawieni jesteście kiedy będzie next rozdział? Otóż pojawi się po świętach, bo nasza stażystka teraz nie ma jak go dodać. Po tym jej rozdziale będzie werdykt czy zostaje czy nie:) Z poważaniem PepsiHD:)
czwartek, 12 grudnia 2013
Rozdział 16
Lily's POV
Jace oprowadzał mnie po tym wielkim pałacu, lecz panowała nie zręczna cisza, którą on przerwał:- Lily, Justin Cię lubi wiesz?- co? Czy łowcy mają też różne dary?
- Skąd wiesz?- moją twarz zalały rumieńce- Znaczy się um... Naprawdę tak sądzisz?-
- To widać shwaty- ponowna fala rumieńców. On mnie zwodzi pierw mówi, że Justin mnie lubi a potem mówi komplementy ughh...- Jesteś tam Lils?- od razu przebudziłam się z zamyśleń-
- Tak jestem zamyśliłam się trochę.- posłałam mu ciepły uśmiech- Wiesz jakbyś kogoś mi przypominał- widziałam jego twarz nie raz w dzieciństwie, była mi strasznie znajoma.-
- Lily wiem o Tobie dosłownie wszystko jestem Twoim aniołem i obserwuję Cię nie zawsze mnie widziałaś ale czasami pozwalałem Tobie abyś mnie zobaczyła, pamiętaj że zawsze byłem przy Tobie i nie pozwalałem Cię skrzywdzić.- czy on właśnie mi powiedział że jest moim aniołem?! Doznałam szoku, teraz sobie uświadomiłam skąd miałam te moje ``szczeniackie szczęście``( moja mama zawsze to mówiła gdy byłam młodsza).-
- Jace, to miłe dziękuję. Nie wierzyłam kiedyś, że takie coś jest w ogóle istnieje, teraz mam pewność, że nic mi nie będzie- przytuliłam chłopaka co go zaskoczyło ale odwzajemnił uścisk, nagle do korytarza wszedł Justin, co spowodowało że odsunęłam się od blondyna. Szatyn walnął pięścią w szafę, która koło niego stał przez co ona się rozwaliła.- Jace ja już pójdę, muszę pogadać z Justinem.-
- No dobrze wiedz że mam dar taki że jak w myślach poprosisz abym się zjawił, po chwili będę obok Ciebie.-
-Dobrze dziękuję za oprowadzenie częściowe- posłałam mu ciepły uśmiech i skierowałam się do pokoju Justina. Wyminęłam rozwaloną szafę, szłam tym długim korytarzem aż w końcu stanęłam przed drzwiami do naszej sypialni( tak jesteśmy już tu kilka dni ,chodzimy do szkoły regularnie, dzielę sypialnię z Justinem bo sama nie chciałam, za bardzo się bałam) weszłam do pokoju i zobaczyłam Justina leżącego na łóżku podniósł tylko głowę lekko do góry po chwili przewrócił się na obok unikając patrzenia na mnie. Ughh podeszłam powoli do łóżka i położyłam się tak że wtuliłam się w jego plecy, był strasznie spięty ale może raczej zdenerwowany, jednak po chwili pod wpływem mojego dotyku rozluźnił się, długo nie musiałam czekać aż się do mnie odwróci, i wtedy zobaczyłam jego przekrwione oczy od płaczu:
- Justin czemu Ty płakałeś?- nie uzyskałam odpowiedzi lecz szatyn położył swoją głowę na moją szyję wsuwając rękę w moje włosy zaczął się nimi bawić. Po dłuższej ciszy odezwał się swoim ochrypłym głosem-
- Ja Cię nie chcę stracić- zamurowało mnie, nie sądziłam że on kiedykolwiek to powie-
- I nie stracisz nigdzie się nie wybieram-
-Nie w tym sensie Lils-
- A w jakim?-
- No bo wiesz ja Cię lubię. Ale nie tak zwyczajnie ja Cię bardzo lubię.- doznałam niezłego szoku albo mi się zdaję albo Justin Bieber wyznaję mi miłość-
-Nie wydaję Ci się, tak jest chcę abyś wiedziała że Cię kocham, sposób jak się poruszasz, albo gdy jesteś zdenerwowana, to jak Ciepło się uśmiechasz i Twoje spojrzenie. Wiesz jak wybrnąć z trudnych sytuacji nie zawsze, bo czasami to ja Cię ratuję. Tak ja Justin Bieber zakochałem się w Tobie- kurcze te ich dary ughh ale ja nie wierzę on mi wyznał miłość poczułam jego śmieszek w mojej szyi ale nie jestem pewna czy to aby nie za wcześnie na związek? Tak Justin jest idealnym chłopakiem dla mnie ale nie wiem czy dałabym na początku z tym wszystkim rade jedno wiem na pewno muszę to najpierw dobrze przemyśleć-
- Masz dużo czasu na odpowiedź, wiedz że do niczego Cię nie zmuszam- pod wpływem emocji jakie we mnie grały podniosłam twarz szatyna i pocałowałam go w jego soczyste usta. Bez zastanowienia odwzajemnił pocałunek. Po chwili górował już nade mną jego ręce były po obu stronach mojej głowy, polizał moją dolną wargę prosząc o dostęp do środka, pozwoliłam mu na co nasz języki grały w wspólnym rytmie owinęłam ręce wokół jego szyi mierzwiąc jego końcówki gdy pociągnęłam je usłyszałam jak cicho jęknął. Chłopak podniósł mnie tak że siedziałam na nim okrakiem a teraz on leżał schyliłam się do jego szyi zaczęłam składać delikatne pocałunki, postanowiłam pozostawić malinkę na jego szyi aż w końcu znalazłam jego słaby punkt i zaczęłam go ssać, gdy nie zobaczyłam malinki troszkę się przeraziłam ale zaraz przecież on jest wampirem, to jak mogłam zrobić malinkę na nim huh? Justin w rewanżu umieścił swoje dłonie na moich pośladkach i je ścisnął na co wydałam głośny jęk. Pomiędzy nami kartka już by się nawet nie zmieściła. Czułam że robi mi się coraz bardziej gorąco. Gdy Justin ściągał mi bluzkę gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. Czemu akurat teraz ktoś nam musiał przeszkodzić? Zeszłam z chłopaka poprawiłam się i podeszłam do drzwi, otworzyłam je a w progu stała Carmen, co ona tu robiła?-
- Carmen co Ty tu robisz?-
- Justin mnie zaprosił nie wspominał Ci nic?- no to więc tak jak ja się do kogoś przytulę to on ma do mnie wąty i jeszcze sprasza sobie jakieś dziewczyny a ja myślałam głupia że mu na prawdę na mnie zależy, obróciłam się do niego ostatni raz pomijając fakt, że miałam zaszklone oczy. Wyminęłam Carmen i wyszłam z pokoju. Trzasnęłam drzwiami z brakiem wyrzutów i po chwili wypowiedziałam w myślach takie słowa,, Jace potrzebuję Cię, proszę zjaw się", poczułam silne ręce które mnie owijają wtuliłam się w klatkę piersiową dobrze już znanego mi blondyna. Fala moich łez nie zamierzała ustać.
- J-Jace zabie-erz mni-ie stą-ąd. - wyjąkałam w płaczu chłopak zaczął mnie kierować w stronę jak mi się zdaję jego pokoju.
Justin's POV
Całowałem się z Lils i już ściągałem jej koszulkę gdy nagle ktoś zapukał. No kurwa czemu teraz? Dziewczyna zeszła ze mnie i skierowała się ku drzwi. Otworzyła a w drzwiach była Carmen. Zapomniałem że miałem dzisiaj z nią pogadać mówiła coś o Alexie przez telefon. Zobaczyłem łzy w oczach Lily co mnie zabolało, szybko ,,przeleciałem'' po jej myślach no nie ona tak nie miała tego zinterpretować. Gdy trzasnęła drzwiami zorientowałem się że nie ma jej już w pokoju, cholera. :- Przeszkodziłam w czymś?- wyrwała mnie z myśli Carmen-
- Tak jakby- powiedziałem cicho warcząc.
- Ja tu w innej sprawie więc no ten Justin, Alex i jego kumple coś kombinują przeciwko Tobie pilnuj młodej.
- Znaczy co kombinują? -
- Nie wiem, podsłuchałam tylko część rozmowy , do końca nie jestem przemieniona*, nie wszystko mi wychodzi. Wiem że ona jest w niebezpieczeństwie.-
- Czekaj ale zaraz jak to nie jesteś jeszcze do końca nie przemieniona? Myślałem, że.. -
- Też tak myślałam ale nie, po naszym zerwaniu gdy weszłam do gangu, wszystko zaczęło mi się komplikować. Nowe zasady nie są łatwe. Z resztą nie ważne muszę już iść.- powiedziała przyglądając mi się.
- Trzymaj się Carmen- posłałem jej ciepły uśmiech, czy jakaś cząstka mnie nie chce żeby wyszła? No tak , kochałem ją. Lecz czasu nie da się cofnąć a ja nic nie zmienię. - Żegnaj Justin, a no i uważaj na to ślicznotkę szczęścia życzę. - uśmiechnęła się tak jak robiła to jak byliśmy parą-
- Carmen ty Też na siebie uważaj dobrze?- powiedziałem z troską.
- Dam rade pa- pomachała dłonią i wyszła z mojego pokoju. Dawno jej takiej nie widziałem, radosnej, cieszyła się z tego że ułożyłem sobie życie, ach te moje zdolności ale zaraz gdzie jest Lily? Wyszedłem z pokoju i skierowałem się na korytarz i próbowałem wyczytać jej myśli nie mogłem, zaraz już wiem czemu, Jace, tylko anioły blokują nasze zdolności. Szedłem wściekły w stronę jego pokoju, dotarłem do celu i zaczęłam walić w drzwi. Po chwili otworzył mi blondyn, zauważyłem Lily leżąc w łóżko, ona nadal szlochała. -
- Czego tu chcesz Justin?-
- Nie widać przyszedłem po moją dziewczynę. -
- Nie Twoją.- usłyszałem jej cichy głos, kurwa do czego ja doprowadziłem. -
- No właśnie skoro nie Twoją, to czego tu jeszcze szukasz? - Jace mnie odepchnął po chwili dziewczyna stanęła koło nas -
- Oboje jesteście siebie warci. - wyszła z pokoju i zeszła na dół. Doprowadziłem ją do takiego stanu jak ja mogłem. Spojrzałem na Jaca-
- Znajdź ją i pociesz. Daj mi znać jak będzie już nią dobrze- Jace był jej aniołem stróżem i to on ją potrafił pocieszyć ją szybciej ode mnie, mam nadzieje że kiedyś też tak będę potrafił. Kocham ją i nie chcę ją stracić.
---------------------------------------------------
Czekaliście długo wiem, przepraszam no ale miałam testy próbne jutro już ostatnie piszę. Nie wiem czy wam się podoba rozdział, trochę dużo się działo. A no i kocham was za liczbę wyświetleń no i komentarzy;* Z poważaniem PepsiHD czytasz= komentujesz<3 a ano i chciałabym dodać że Natalia strasznie was przeprasza że nie mogła dodać rozdziału ale miała wypadek, więc ją wyręczyłam:)
niedziela, 8 grudnia 2013
DRUGIE OPOWIADANIE
Od wczoraj zaczynam kolejne opowiadanie o Justin'ie. Jednak to nie jest już z Lily. Tylko Barbar'ą Palvin (ona ma inne imie i nazwisko w nim)Także kto by chciał na nie zajrzeć zapraszam. ;) Komentarze pozytywne jak i negatywne są tam mile widziane. :)
Lilly♥
wtorek, 3 grudnia 2013
Rozdział 15
Przez całą noc nie mogłam zasnąć.. Nie z powodu tego,że zdemolowano mi dolną część domu. Lecz z tego co powiedział mi Justin. Po zejściu na dół.
-Tak jak myślałem - mruknął niedbale.
-Co?- zapytałam zdziwiona.
-Siadaj...- wskazał na jedyne krzesło , które było w dość dobrym stanie. Usiadłam. Po długiej chwili milczenia zaczął. - Gdy teraz wiesz czym jestem i Harry .... - wymieniał wszystkich z naszego"grona". - To musisz wiedzieć,że obowiąz....- przerwałam mu.
-Wiem ,że obowiązuje mnie nie wydanie was. Nie jestem przecież aż tak głupia,żeby mi to tłumaczyć. - warknęłam niespokojnie.
-To też ,ale teraz musisz trzymać się z nami. Bo teraz jesteś ich celem. - powiedział spokojnym tonem o dziwo. -Grozi Ci niebezpieczeństwo. Wiedzą ,że jesteś śmiertelniczką - dodał mądrze.
- Ich?- zapytałam cicho. Zmieszana tą całą sytuacją.
-Na razie więcej nie mogę Ci powiedzieć. Bo zanim to zrobię muszę usłyszeć od wszystkich zgodę- powiedział poważnym i łagodnym tonem.
-Ok- mruknęłam szybko. Po czym poszłam na górę. Nie zwracając najmniejszej uwagi czy szedł za mną.
Bałam się ,że ktoś mnie skrzywdzi, ale z jednej strony wiedziałam,że Justin do tego nie dopuści. Tak jak każdy w sumie. Po moim 5-io godzinnym rozmyślaniu, odwróciłam w końcu swój wzrok od okna. Po czym skierowałam się cicho do mojej garderoby inaczej - szafy. Wyjęłam stamtąd sportowy komplet bielizny*, łososiowe rurki i biało-czarną boxerke w paski oraz granatowo- dżinsową kurtkę z ćwiekami na łokciach. Z wszystkim poszłam do łazienki. Wzięłam krótki ,ale za to orzeźwiający prysznic. Po porannej rutynie ubrałam się w przygotowany przeze mnie strój. Lekko zaczesałam swoje wilgotne włosy. Pomalowałam rzęsy maskarą* ,a następnie nałożyłam zielony cień na powieki. Różowym pudrem natomiast posypałam swoje poliki. Uśmiechnęłam się z końcowego efektu i wyszłam z zaparowanego pomieszczenia. Spakowałam wszystkie potrzebne mi książki do torby oraz telefon ,gumy, puder i inne pierdoły. Zeszłam na dół do kuchni. Wtedy mi się przypomniało,że wczoraj było tutaj koszmarnie, a dziś? Wszystko lśniło. Powinnam podziękować Justin'owi bo to na pewno jego zasługa. Lecz go nie było, jak on mógł mnie po tym wszystkim zostawić. Westchnęłam i sięgnęłam po jabłko. Nie mam zamiaru jeść dużo bo i tak napcham się na stołówce. Chodź i tak nie powinnam. Ponownie westchnęłam nakładając moje czarne jak smoła trzewiki. Wychodząc z domu upewniłam się czy wszystko jest zamknięte. Tak było. Przeczesałam ręką swoje włosy , po czym wsiadłam to swojego samochodu. Jadąc do szkoły nuciłam sobie jedną z moich ulubionych piosenek Pink.
Justin's POV
-Tak jak myślałem - mruknął niedbale.
-Co?- zapytałam zdziwiona.
-Siadaj...- wskazał na jedyne krzesło , które było w dość dobrym stanie. Usiadłam. Po długiej chwili milczenia zaczął. - Gdy teraz wiesz czym jestem i Harry .... - wymieniał wszystkich z naszego"grona". - To musisz wiedzieć,że obowiąz....- przerwałam mu.
-Wiem ,że obowiązuje mnie nie wydanie was. Nie jestem przecież aż tak głupia,żeby mi to tłumaczyć. - warknęłam niespokojnie.
-To też ,ale teraz musisz trzymać się z nami. Bo teraz jesteś ich celem. - powiedział spokojnym tonem o dziwo. -Grozi Ci niebezpieczeństwo. Wiedzą ,że jesteś śmiertelniczką - dodał mądrze.
- Ich?- zapytałam cicho. Zmieszana tą całą sytuacją.
-Na razie więcej nie mogę Ci powiedzieć. Bo zanim to zrobię muszę usłyszeć od wszystkich zgodę- powiedział poważnym i łagodnym tonem.
-Ok- mruknęłam szybko. Po czym poszłam na górę. Nie zwracając najmniejszej uwagi czy szedł za mną.
Bałam się ,że ktoś mnie skrzywdzi, ale z jednej strony wiedziałam,że Justin do tego nie dopuści. Tak jak każdy w sumie. Po moim 5-io godzinnym rozmyślaniu, odwróciłam w końcu swój wzrok od okna. Po czym skierowałam się cicho do mojej garderoby inaczej - szafy. Wyjęłam stamtąd sportowy komplet bielizny*, łososiowe rurki i biało-czarną boxerke w paski oraz granatowo- dżinsową kurtkę z ćwiekami na łokciach. Z wszystkim poszłam do łazienki. Wzięłam krótki ,ale za to orzeźwiający prysznic. Po porannej rutynie ubrałam się w przygotowany przeze mnie strój. Lekko zaczesałam swoje wilgotne włosy. Pomalowałam rzęsy maskarą* ,a następnie nałożyłam zielony cień na powieki. Różowym pudrem natomiast posypałam swoje poliki. Uśmiechnęłam się z końcowego efektu i wyszłam z zaparowanego pomieszczenia. Spakowałam wszystkie potrzebne mi książki do torby oraz telefon ,gumy, puder i inne pierdoły. Zeszłam na dół do kuchni. Wtedy mi się przypomniało,że wczoraj było tutaj koszmarnie, a dziś? Wszystko lśniło. Powinnam podziękować Justin'owi bo to na pewno jego zasługa. Lecz go nie było, jak on mógł mnie po tym wszystkim zostawić. Westchnęłam i sięgnęłam po jabłko. Nie mam zamiaru jeść dużo bo i tak napcham się na stołówce. Chodź i tak nie powinnam. Ponownie westchnęłam nakładając moje czarne jak smoła trzewiki. Wychodząc z domu upewniłam się czy wszystko jest zamknięte. Tak było. Przeczesałam ręką swoje włosy , po czym wsiadłam to swojego samochodu. Jadąc do szkoły nuciłam sobie jedną z moich ulubionych piosenek Pink.
Justin's POV
Widziałem nadjeżdżającą Lils. Nie mogę w to uwierzyć jak ona jest piękna. Nigdy nie widziałem tak pięknej przyziemnej* , a żyję już na prawdę długo. Uśmiechnąłem się gdy zdałem sobie sprawę,że przez to jak się jej przyglądałem, zarumieniła się. Kocham tak działaś na dziewczyny. Ponownie uśmiech zagościł na mojej twarzy. Ale znikł gdy zauważyłem Alex'a.
-Był sam.- mruknąłem do siebie. Nie pewnie Lily podeszła i zapytała.
- Gdzie wszyscy.- zmarszczyła słodko brwi. Nie wymiękaj! Usłyszałem denerwujący głosik mojej podświadomości. Wywróciłem oczami w myślach na niego.
-Chodź. -złapałem ją za rękę. Skierowaliśmy się do lasu ,który był nie daleko szkoły. Czyli obok centrum.
-Co my tu robimy?- zapytała dziwnie patrząc się na mnie.
-Wskakuj.-nie odpowiadając jej, zmieniłem temat. Wskazałem na swoje plecy. Popatrzyła się dziwnie na mnie po czym zaczęła nudny babski monolog. Boże zlituj się! - pomyślałem.
-Ja jestem gruba , nie udźwigniesz mnie... -mówiła.
-Jestem.-odwróciłem głowę upewniając się czy nikogo tu nie ma.- wampirem ja wszystko udźwignę, nawet taką małą kruszynkę jak ty.- Jej usta uformowały się w małe "o", ale też wypłynęło z nich zaprzeczenie. Dziewczyny. - Trzymaj się. - szepnąłem jej do ucha. Wzmocniła uścisk. Zacząłem jak najszybciej biec.
Lily's POV
-Trzymaj się.- szepnął mi do ucha. Aż ciarki przeszły mi po plecach. Mocniej zacisnęłam się wokół jego pleców. Nagle z prędkością wiatru poruszałam się po lesie. Myślałam ,że za chwilę umrę. Bałam się jechać szybko samochodem ,a teraz? Normalnie sram w gaciach. Zamknęłam oczy i liczyłam. 1... 2... 3... 4... Zatrzymaliśmy się. Otworzyłam oczy i zeszłam z chłopach. Byliśmy na jakimś pustkowiu dosłownie! Mały domek stał na przeciwko nas. Wokół niego czysta jak śnieg polana. Rozejrzałam się dokładnie aby stwierdzić gdzie jesteśmy. Jednak NIC! Nie wiem kompletnie , gdzie jesteśmy. Może on chce mnie zabić. Co jeśli sen .... okaże się prawdą! - krzyknęłam w myśli.
-Spokojnie kochanie nic Ci nie zrobię i jaki sen?- powiedział najspokojniej jak tylko mógł. No tak zapomniałam ,że wampiry i inne istoty mają tak zwane "dary". Czytanie w myślach. Widocznie on ma i Nina.
- Nie ważne, po prostu powiedz gdzie jesteśmy.- powiedziałam wściekła. Choć nie wiem za co byłam ,ale byłam. Coś czuję , że okres się zbliża.
- Widzisz ten dom.-wskazał na stojący dom przed nami. Centralnie.
- Tak. - odparłam jak była by to normalna rzecz.
-Tam się zawsze naradzamy.- Spojrzał ukradkiem na niego. Pokiwałam głową. Złapał mnie za rękę i ruszył w stronę domku. Zarumieniłam się. Mój brzuch zataczał dużo fikołków. Czułam się jakby stado motyli wirowało w kółko. Jednym słowem tryskałam z radości. W wewnątrz ,bo na zewnątrz zachowałam chociaż "klasę". Jakby nie spojrzeć w tył , znajdowaliśmy się w ... pałacu! Może od "skorupki" wydawał się taki mały,ale za to w środku było przeogromny. Do tego był dostojnie i elegancko ozdobiony. W kolorach złota, srebra, czerni. Było dosyć ciemno w tym "pomieszczeniu" jednak nie przeszkadzało mi to. Szliśmy przez długi korytarz przez ,który nie było nic widać. W końcu znaleźliśmy się na "światłu".
-W końcu jesteście !- wykrzyknął Niall z prawej strony. Przekręciłam głowę. Patrzyłam się ślepo w złoty stolik. Przy ,którym wszyscy moi znajomi siedzieli i.... Pewien chłopak o blond włosach, które były długie ,ale nie dłuższe od czupryny Harr'ego. Miał na sobie brązowo-szarą koszulkę i czarne spodnie z łańcuchem. Ogólnie mogę stwierdzić ,że był pokryty wieloma dziwnymi znakami-tatuażami. Przystojny. Gdy zauważył jak go obczajałam posłał mi zniewalający i zarazem chytry uśmieszek. Typowy Justin. Odwzajemniłam go z wielkim rumieńcem. Gorzej być nie mogło! - pomyślałam.
-Usiądź - wskazała Nina , aby przysiadła się do nich. Bez namysłu ruszyłam do niej. Bawiąc się palcami przy tym. Zrobiłam to o co poprosiła. Siedziałam w ciszy kontynuując to co nie dawno zaczęłam wyczyniać. Ciszę przerwał Zayn.
-Więc wiesz kim jesteśmy.- zapytał a raczej stwierdził. Pokiwałam głową na znak. - Teraz opowiem Ci parę informacji o nas i o całym ty pieprzonym świecie.- zaczął. - Jak już wiesz są wampiry ale nie tylko .... Są i wilkołaki, demony.- przerwałam mu,
-A czarownice?- zmarszczyłam brwi w dziwny sposób.
- To już inna bajka. Są i też łowcy*. Czyli tacy jak on.- wskazał ręką na blondyna.- przygryzłam wargę.
-Możesz mi wytłumaczyć kim oni są?- zapytałam patrząc się na chłopaka.
- Pół anioły, pół ludzie.
-Ohh.- po chwili dodałam.- co więc oni robią?
-Walczymy ze złem -odezwał się przystojny blondyn.
-Dlaczego nie chcesz ich zabić?- wskazałam na wampiry.- Przecież oni to czyste zło, zabi..- przerwał mi Niall.
-My jesteśmy inni , uwież.- powiedział przekonująco.
-To co w takim razie jecie? - wiem jestem strasznie ciekawska.
- Krew zwierząt.-odparł w końcu Justin.- Ale my ich nie zabijamy. Dokładnie to dostarcza nam pewien znajomy.
-Aaa-mruknęłam.- Więc kogo zabijasz?- spytałam, patrząc się na chłopaka.
-Demony , wampiry ale to nie ,które, tylko te złe .-zamyślał się.- Wilkołaki zdecydowanie, lecz ich nie da się zabić od kąt Alex wrócił.
-Ludzi zabijasz?- wyrwało mi się.
-Nie.-zaśmiał się.- Oni nie są niczym winni.- Tak w ogóle jestem Jace...- zrobił pauze.- Wayland.
-Lily Collins, dla przyjaciól Lils- uśmiechnęłam się słodko co od razu odwzajemnił.
Mięśnie Justin'a się napięły
,a temu co znowu? - pomyślałam
- Tak. - odparłam jak była by to normalna rzecz.
-Tam się zawsze naradzamy.- Spojrzał ukradkiem na niego. Pokiwałam głową. Złapał mnie za rękę i ruszył w stronę domku. Zarumieniłam się. Mój brzuch zataczał dużo fikołków. Czułam się jakby stado motyli wirowało w kółko. Jednym słowem tryskałam z radości. W wewnątrz ,bo na zewnątrz zachowałam chociaż "klasę". Jakby nie spojrzeć w tył , znajdowaliśmy się w ... pałacu! Może od "skorupki" wydawał się taki mały,ale za to w środku było przeogromny. Do tego był dostojnie i elegancko ozdobiony. W kolorach złota, srebra, czerni. Było dosyć ciemno w tym "pomieszczeniu" jednak nie przeszkadzało mi to. Szliśmy przez długi korytarz przez ,który nie było nic widać. W końcu znaleźliśmy się na "światłu".
-W końcu jesteście !- wykrzyknął Niall z prawej strony. Przekręciłam głowę. Patrzyłam się ślepo w złoty stolik. Przy ,którym wszyscy moi znajomi siedzieli i.... Pewien chłopak o blond włosach, które były długie ,ale nie dłuższe od czupryny Harr'ego. Miał na sobie brązowo-szarą koszulkę i czarne spodnie z łańcuchem. Ogólnie mogę stwierdzić ,że był pokryty wieloma dziwnymi znakami-tatuażami. Przystojny. Gdy zauważył jak go obczajałam posłał mi zniewalający i zarazem chytry uśmieszek. Typowy Justin. Odwzajemniłam go z wielkim rumieńcem. Gorzej być nie mogło! - pomyślałam.
-Usiądź - wskazała Nina , aby przysiadła się do nich. Bez namysłu ruszyłam do niej. Bawiąc się palcami przy tym. Zrobiłam to o co poprosiła. Siedziałam w ciszy kontynuując to co nie dawno zaczęłam wyczyniać. Ciszę przerwał Zayn.
-Więc wiesz kim jesteśmy.- zapytał a raczej stwierdził. Pokiwałam głową na znak. - Teraz opowiem Ci parę informacji o nas i o całym ty pieprzonym świecie.- zaczął. - Jak już wiesz są wampiry ale nie tylko .... Są i wilkołaki, demony.- przerwałam mu,
-A czarownice?- zmarszczyłam brwi w dziwny sposób.
- To już inna bajka. Są i też łowcy*. Czyli tacy jak on.- wskazał ręką na blondyna.- przygryzłam wargę.
-Możesz mi wytłumaczyć kim oni są?- zapytałam patrząc się na chłopaka.
- Pół anioły, pół ludzie.
-Ohh.- po chwili dodałam.- co więc oni robią?
-Walczymy ze złem -odezwał się przystojny blondyn.
-Dlaczego nie chcesz ich zabić?- wskazałam na wampiry.- Przecież oni to czyste zło, zabi..- przerwał mi Niall.
-My jesteśmy inni , uwież.- powiedział przekonująco.
-To co w takim razie jecie? - wiem jestem strasznie ciekawska.
- Krew zwierząt.-odparł w końcu Justin.- Ale my ich nie zabijamy. Dokładnie to dostarcza nam pewien znajomy.
-Aaa-mruknęłam.- Więc kogo zabijasz?- spytałam, patrząc się na chłopaka.
-Demony , wampiry ale to nie ,które, tylko te złe .-zamyślał się.- Wilkołaki zdecydowanie, lecz ich nie da się zabić od kąt Alex wrócił.
-Ludzi zabijasz?- wyrwało mi się.
-Nie.-zaśmiał się.- Oni nie są niczym winni.- Tak w ogóle jestem Jace...- zrobił pauze.- Wayland.
-Lily Collins, dla przyjaciól Lils- uśmiechnęłam się słodko co od razu odwzajemnił.
Mięśnie Justin'a się napięły
,a temu co znowu? - pomyślałam
~*~
Dowiedziałam się wiele ciekawych rzeczy. Nina , Justin,Zayn, Harry, Niall urodzili się 350 lat temu. Trochę sporo. Jednak ,że wampiry i inne stworzenia powstały jakieś jeszcze 600lat wcześniej. Wampiry powstały na skutek różnych experymentów podobnie jak wilkołaki. Czarownicy to jeszcze inaczej, a łowcy na przywołanie przez pewnych ludzi. Do końca nie usłyszałam tego bo każdy się wypowiadał i było wielkie zamieszanie. Innym słowem jak mawiała moja babcia harmider. Najbardziej zapamiętałam z tego wszystkiego to samo co powiedział mi Justin. Jestem w wielkim niebezpieczeństwie.
----------------------------------------------
komplet bielizny*- stanik,majtki,skarpetki.
maskarą* - inaczej tuż do rzęs.
przyziemnej* -człowiek zwykły najzwyklejszy.
łowcy* - tak nazywają się z filmu "Dary Anioła Miasto Kości " pól aniołowie , pół ludzie- nocni łowcy.
+nowy bohater już jest na w zakładce "bohater"
---------------------------------------
Hej! Dużo tutaj wątków z "Dary Anioła Miasto Kości " prawda? Musiałam, przepraszam ale mam teraz na to taką faze ,że potrafię ten film oglądać codziennie. hahahhah. Myślę ,że chociaż wam przypadnie do gustu- osobom ,które nie lubią za bardzo tego filmu. ;) Ale z Justin jest zazdrosny. Uuuuu! Jeżeli chociaż trochę się spodobał wam ten rodział lub wcale to i tak dajcie komentarz ;d bardzo mi zależy na tych komentarzach ♥♥♥ więc komentujcie ! xdd no i to tyle :***** widzimy sie do kiedys SOON. ;)
przyziemnej* -człowiek zwykły najzwyklejszy.
łowcy* - tak nazywają się z filmu "Dary Anioła Miasto Kości " pól aniołowie , pół ludzie- nocni łowcy.
+nowy bohater już jest na w zakładce "bohater"
---------------------------------------
Hej! Dużo tutaj wątków z "Dary Anioła Miasto Kości " prawda? Musiałam, przepraszam ale mam teraz na to taką faze ,że potrafię ten film oglądać codziennie. hahahhah. Myślę ,że chociaż wam przypadnie do gustu- osobom ,które nie lubią za bardzo tego filmu. ;) Ale z Justin jest zazdrosny. Uuuuu! Jeżeli chociaż trochę się spodobał wam ten rodział lub wcale to i tak dajcie komentarz ;d bardzo mi zależy na tych komentarzach ♥♥♥ więc komentujcie ! xdd no i to tyle :***** widzimy sie do kiedys SOON. ;)
czwartek, 28 listopada 2013
Rozdział 14
Hejoooł, joł, jooł <3 Jestem tu chwilowo na stażu, ale myślę, że spodoba się wam to jak piszę :) Bardzo się staram nad rozdziałami, które piszę ponieważ nie na darmo siedze nad nimi połowę dnia, a ten czas przeznaczony na pisanie mogła bym wykorzystać aby spotkać się z przyjaciółmi czy przejść się z kolegami. Więc doceńcie moja pracę dziubki <3 MIŁEGO CZYTANIA <3
Gdy wracaliśmy z parku postanowiłam się dłużej przejść przez co wróciłam do domu około godziny 23:00.
Genialnie, jeszcze brakowało mi jego. Nie mam ochoty z nikim gadać. Jestem zła i lepiej się chwilowo do mnie nie zbliżać, i jeszcze po tym co zrobił. Ale cóż, nie umiem być chamska więc postanowiłam się przywitać.
- Hej - powiedziałam "radośnie" grzebiąc w torbie, w poszukiwania kluczy od domu.
- Cześć, możemy pogadać ? - zapytał na co momentalnie podniosłam głowę do góry trzymając w dłoni klucz.
- Emm, jasne. Zapraszam - powiedziałam zaskoczona i otworzyłam szeroko drzwi tak aby mógł wejść do środka.
- A więc o czym chciałeś pogadać ? - zapytałam rozsiadając się wygodnie na fotelu.
- Nie znamy się za dobrze ani nie widujemy się za często, ale myślę, że spodoba ci się propozycja - powiedział. Człowieku ? Jaka propozycja ? Gadaj, bo umrę z ciekawości.
- To mów, słucham - powiedziałam na jednym tchu.
- Dołączysz do nas ? Wiem, dziwne pytanie, ale myślę, że nie powinnaś zadawać się z tą paczką. Nie jest dla ciebie, szczególnie Justin. To nie twoja liga i jak już nie raz słyszałem chcę tylko zaliczyć, a więc ? - zapytał. Jak to zaliczyć ? Zaliczyć to może bieg na 600 metrów, ale nie mnie. Cóż, propozycja nawet dobra, iż to go może wkurzyć i wtedy powie mi prawdę. Cóż, mam szantaż. Wiem, wiem.. nie oceniajcie. Ale taka moja natura.
- Mogę to przemyśleć ? Co najmniej do jutra. Zgoda ? - zapytałam wstając na równe nogi.
- Jasne, to jutro w szkole się spotkamy tak ? - dodał także wstając i zmierzając ku drzwiom.
- Tak - odparłam szybko.
- To do zobaczenia Lils - powiedział i musnął mnie delikatnie w policzek. Wymusiłam sztuczny uśmiech i szybko zamknęłam drzwi, a chwilę później siedziałam u ich progu.
- Co ja najlepszego wyprawiam ? - zapytałam sama siebie, a chwilę później w domu rozległ się dźwięk dzwonka. Podniosłam się szybko na równe nogi z ziemi i pociągnęłam za klamkę.
- Co ty tu robisz ? - zapytałam chłopaka.
- Raczej co on u ciebie robi - spytał pytaniem na pytanie. Był zdenerwowany, widzę to po jego oczach.. Ale o co ? Przecież to zwykły człowiek, tak jak i on i nie zabroni mi się przyjaźnić z tym kogo on nie lubi.
- Śledzisz mnie ? I po pierwsze to mój dom, i mój znajomy więc mam prawo od czasu do czasu się z nim spotkać. - powiedziałam ze złością.
- On nie jest tym kim myślisz, zaufaj mi - powiedział już spokojniej idąc po małym kroczku w moją stronę przez co ja się oddalałam, aż doszłam do takiego momentu, że uderzyłam o ścianę a Justin z hukiem zamknął za nami drzwi.
- Jak mam ci ufać, skoro ty nie potrafisz zrobić tego samego - powiedziała spoglądając w jego... czerwone ? Ehh, nie ważne, tęczówki.
- Ja ci ufam - powiedział. Czy on myśli, że ja jestem głupia i urodziłam się wczoraj ?
- Nie kłam, jak mi ufasz to powiedz mi to czego wy wszyscy nie chcecie mi powiedzieć ! - krzyknęłam przybliżając się do jego twarzy.
- Wierz mi, nie chcesz tego wiedzieć - powiedział poważnie, na co nie zareagowałam.
- Zaskoczę cię, owszem. Chcę. - powiedziałam stanowczo.
- Zrozum, nie powiem ci. Nie mogę ! - krzyknął.
- Możesz, nikomu nie powiem. Możesz mi zaufać Justin. - powiedziałam stykając swoje czoło z jego. Miałam nadzieje, że to go przekona, lecz on był uparty.
Gdy wracaliśmy z parku postanowiłam się dłużej przejść przez co wróciłam do domu około godziny 23:00.
Genialnie, jeszcze brakowało mi jego. Nie mam ochoty z nikim gadać. Jestem zła i lepiej się chwilowo do mnie nie zbliżać, i jeszcze po tym co zrobił. Ale cóż, nie umiem być chamska więc postanowiłam się przywitać.
- Hej - powiedziałam "radośnie" grzebiąc w torbie, w poszukiwania kluczy od domu.
- Cześć, możemy pogadać ? - zapytał na co momentalnie podniosłam głowę do góry trzymając w dłoni klucz.
- Emm, jasne. Zapraszam - powiedziałam zaskoczona i otworzyłam szeroko drzwi tak aby mógł wejść do środka.
- A więc o czym chciałeś pogadać ? - zapytałam rozsiadając się wygodnie na fotelu.
- Nie znamy się za dobrze ani nie widujemy się za często, ale myślę, że spodoba ci się propozycja - powiedział. Człowieku ? Jaka propozycja ? Gadaj, bo umrę z ciekawości.
- To mów, słucham - powiedziałam na jednym tchu.
- Dołączysz do nas ? Wiem, dziwne pytanie, ale myślę, że nie powinnaś zadawać się z tą paczką. Nie jest dla ciebie, szczególnie Justin. To nie twoja liga i jak już nie raz słyszałem chcę tylko zaliczyć, a więc ? - zapytał. Jak to zaliczyć ? Zaliczyć to może bieg na 600 metrów, ale nie mnie. Cóż, propozycja nawet dobra, iż to go może wkurzyć i wtedy powie mi prawdę. Cóż, mam szantaż. Wiem, wiem.. nie oceniajcie. Ale taka moja natura.
- Mogę to przemyśleć ? Co najmniej do jutra. Zgoda ? - zapytałam wstając na równe nogi.
- Jasne, to jutro w szkole się spotkamy tak ? - dodał także wstając i zmierzając ku drzwiom.
- Tak - odparłam szybko.
- To do zobaczenia Lils - powiedział i musnął mnie delikatnie w policzek. Wymusiłam sztuczny uśmiech i szybko zamknęłam drzwi, a chwilę później siedziałam u ich progu.
- Co ja najlepszego wyprawiam ? - zapytałam sama siebie, a chwilę później w domu rozległ się dźwięk dzwonka. Podniosłam się szybko na równe nogi z ziemi i pociągnęłam za klamkę.
- Co ty tu robisz ? - zapytałam chłopaka.
- Raczej co on u ciebie robi - spytał pytaniem na pytanie. Był zdenerwowany, widzę to po jego oczach.. Ale o co ? Przecież to zwykły człowiek, tak jak i on i nie zabroni mi się przyjaźnić z tym kogo on nie lubi.
- Śledzisz mnie ? I po pierwsze to mój dom, i mój znajomy więc mam prawo od czasu do czasu się z nim spotkać. - powiedziałam ze złością.
- On nie jest tym kim myślisz, zaufaj mi - powiedział już spokojniej idąc po małym kroczku w moją stronę przez co ja się oddalałam, aż doszłam do takiego momentu, że uderzyłam o ścianę a Justin z hukiem zamknął za nami drzwi.
- Jak mam ci ufać, skoro ty nie potrafisz zrobić tego samego - powiedziała spoglądając w jego... czerwone ? Ehh, nie ważne, tęczówki.
- Ja ci ufam - powiedział. Czy on myśli, że ja jestem głupia i urodziłam się wczoraj ?
- Nie kłam, jak mi ufasz to powiedz mi to czego wy wszyscy nie chcecie mi powiedzieć ! - krzyknęłam przybliżając się do jego twarzy.
- Wierz mi, nie chcesz tego wiedzieć - powiedział poważnie, na co nie zareagowałam.
- Zaskoczę cię, owszem. Chcę. - powiedziałam stanowczo.
- Zrozum, nie powiem ci. Nie mogę ! - krzyknął.
- Możesz, nikomu nie powiem. Możesz mi zaufać Justin. - powiedziałam stykając swoje czoło z jego. Miałam nadzieje, że to go przekona, lecz on był uparty.
~*~
Kłóciliśmy się dość długo przez co padały nie zbyt przyjemne słowa. Miałam zamiar wydusić to z niego chodź bym miała dręczyć go do końca życia.
- Ty nie wiesz co mówisz Justin, czy ty siebie słyszysz ? Jesteś... jesteś.. ughh.. jesteś pojebany ! - wykrzyczałam i w mgnieniu oka przywarł mnie do ściany.
- Powiedz to jeszcze raz to ... - przerwałam mu.
- To co ? Słucham, powiedz - powiedziałam odważnie. Widziałam w nim jakąś zmianę. To nie był Justin, którego znałam. To był zupełnie kto inny.
- Więc jak będzie ? Powiesz mi ? - zapytałam - Okey, widzę, że dzisiaj było tego za dużo, jeśli do jutra się nie zastanowisz przyjmę propozycję Alexa. - powiedziałam stanowczo odsuwając się od niego.
- A teraz wyjdź z mojego domu i zostaw mnie samą - powiedziała i jak już wyszedł szybko zamknęłam drzwi na dwa spusty, a tuż po tym skierowałam się do pokoju i położyłam się spać.
- Justin ? To nie ty, nie wierzę - powiedziałam kryjąc się za drzewem - Nie wieżę - dodałam szlochając.
- Chciałaś prawdy, więc ją masz. Zadowolona ? - zapytał z pogardą odchylając twarz od martwej już dziewczyny.
- Ty taki nie jesteś ! To nie ty, rozumiesz ? !! Do cholery, to nie ty !! - krzyknęłam wychodząc zza drzewa i stając prosto.
- Nie okłamuj swoich oczu, taka jest prawda. Jestem taki. - powiedział stojąc już na przeciwko mnie.
- A teraz żegnaj Lily Collins - dodał i zbliżył swoją twarz do mojej szyi..
Obudziłam się przerażona. Spojrzałam szybko na zegarek, była 3:15 nad ranem. W co ja się pakuję ? Ale nie poddam się, uczono mnie przez całe życie abym była sobą i bym się nie poddawała w dążeniu do wyznaczonego przeze mnie celu. Tym razem też się nie poddam.
- Justinie Bieber'ze. Obiecuje ci, że nie odpuszczę - powiedziałam sama do siebie i z powrotem zasnęłam.
- A teraz wyjdź z mojego domu i zostaw mnie samą - powiedziała i jak już wyszedł szybko zamknęłam drzwi na dwa spusty, a tuż po tym skierowałam się do pokoju i położyłam się spać.
- Justin ? To nie ty, nie wierzę - powiedziałam kryjąc się za drzewem - Nie wieżę - dodałam szlochając.
- Chciałaś prawdy, więc ją masz. Zadowolona ? - zapytał z pogardą odchylając twarz od martwej już dziewczyny.
- Ty taki nie jesteś ! To nie ty, rozumiesz ? !! Do cholery, to nie ty !! - krzyknęłam wychodząc zza drzewa i stając prosto.
- Nie okłamuj swoich oczu, taka jest prawda. Jestem taki. - powiedział stojąc już na przeciwko mnie.
- A teraz żegnaj Lily Collins - dodał i zbliżył swoją twarz do mojej szyi..
Obudziłam się przerażona. Spojrzałam szybko na zegarek, była 3:15 nad ranem. W co ja się pakuję ? Ale nie poddam się, uczono mnie przez całe życie abym była sobą i bym się nie poddawała w dążeniu do wyznaczonego przeze mnie celu. Tym razem też się nie poddam.
- Justinie Bieber'ze. Obiecuje ci, że nie odpuszczę - powiedziałam sama do siebie i z powrotem zasnęłam.
~*~
Obudził mnie trzask zamykającego się okna. Kto to morze być ? Moich rodziców nie ma więc ?..
Szybko podniosłam się do pozycji siedzącej spoglądając w stronę okna obok, którego stał nie kto inny jak Pan Justin.
- Wstałaś - zaczął.
- Jak widać - powiedziałam. Chciałam już spytać jak się tu dostał, ale szybko mi przerwał.
- Powiem ci, ale obiecuj, że się nie wystraszysz - powiedział zdenerwowany siadając tuż obok mnie.
- Więc mów - powiedziałam, wsłuchując się w jego gładki i zarazem męski głos.
- Nie jestem zwykłym człowiekiem, heh, wiem że to morze zabrzmieć dziwnie i nieprawdziwie chodź nie musisz mi wierzyć ale jestem . . - zająknął się i postanowiłam dokończyć za niego.
- wiem, jesteś wampirem - powiedziałam, a jego mina była bezcenna.
- Ty wiesz ? Ale, ale z kąt ? - zaczął wypytywać zaskoczony.
- Śniłeś mi się i to wszystko - powiedziałam, ale nie miałam zamiaru dokańczać momentu, w którym chce mnie zabić.
- Mówisz, że śniłem ci się ? - zapytał zadziornie i lekko się uśmiechając. Ahh, powrócił stary, dobry Justin. hahah
- Tak, ale nie myśl sobie nic więcej - powiedziałam ostrzegawczo mając na twarzy wielkiego banana po czym chciałam wstać, lecz mi nie pozwolił ponieważ złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął tak blisko siebie, że stykaliśmy się nosami.
- Ale co mam myśleć ? - zapytał podstępnie wciąż się uśmiechając.
- Nic, nie ważne. Puść mnie - powiedziałam rozbawiona a z dołu rozległ się hałas tłuczonego szkła, na który momentalnie zareagowałam i wstałam z łóżka.
- Zostań, ja sprawdzę. To może być ..- powiedział
- Tak wiem, niebezpieczne. Ale to jest mój dom więc się zamknij i chodź - syknęłam i zaczęłam schodzić po schodach.
- Uparciuch - powiedział tak abym nie słyszała.
- Słyszałam - powiedziałam szeptem.
- Bo miałaś - zaczął się bronić.
Na dole było mnóstwo porozwalanych rzeczy, wszystko było poniszczone. Co tu się stało ?
I jest rozdział 14 :) . myślę, że spodoba się wam :D .Liczę na komentarze miśki <3
sobota, 23 listopada 2013
Werdykt 2 -óch stażystek
CZEŚĆ,CZOŁEM,HEJ,SIEMA! No to mamy koniec stażu PepsiHD i
Wixciary no to ten przejdę do konkretów.
PLUSY I MINUSY NA TEMAT PepsiHD –
Zacznę od plusów :
Wymyślasz bardzo świetne ‘akcję’ masz bardzo wielki talent
do wymyślania różnych scen (w opowiadaniu), bardzo ale to bardzo piszesz długie
rozdziały które nie są monotonne i to jest największy plus.
Dialogi-wychodzą Ci świetnie , w szczególności te gdzie są
tak jak by „zboczone” hahah. Ogólnie dobrze też radzisz sobie w tego typu
sprawach HAHAHA.
A teraz minusy :
- Robisz błędy (ale nie winie Cię za to bo sama je robię).
- Trochę moim zdaniem akcję z tą ich „miłością” za szybko
zrobiłaś. (ale może tak jest o wiele lepiej?)
PLUSY I MINUSY NA TEMAT Wixciary –
Zacznę znowu od plusów :
Więc tak bardzo dobrze opisujesz i układasz zdania. Nie ma u
Ciebie w ogóle błędów , chyba ,że ja ich nie widzę.
Dialogi- mało ich u Ciebie było , ale dobrze sobie z nimi
radzisz i to mi się podoba.
MINUSY :
- Dobijało mnie przez cały twój staż ,że twoje rozdziały są
krótkie(może przez to ,że nie miałaś weny i pomysłów?).
POCZĄTKOWY WERDYKT :
Dla PepsiHD – Sprawowałaś się bardzo dobrze ,ale to bardzo.
Jestem Ci ogromnie wdzięczna bo to przez Ciebie te opowiadanie stało się
ciekawsze i takie lepsze? Myślę ,że gdybym Ciebie przyjęła to nie zawiodłabym
się na tobie.
Dla Wixciary – Szczerze mówiąc również dobrze się
sprawowałaś na stażu. Lecz nie mogę tego dokładnie określić, ponieważ dodałaś
tylko 3 rozdziały. Przez te 3 rozdziały nie mogłam tak naprawdę niczego się
dowiedzieć konkretnego. Waham się Ciebie przyjąć , również dla tego ,że
napisałaś mi ,że nie zależy Ci na zostaniu tutaj.
KOŃCOWY WERDYKY –
PepsiHD – Stwierdziłam ,że powinnam Ciebie przyjąć !
Gratuluję ! Mam nadzieje ,że nie robię błędu. I nie zawiedziesz mnie. Jeszcze
raz Gratuluję ! Ale pamiętam przemyśl czy na pewno zgadzasz się na to. I napisz mi na
priv „tak” lub „nie” :)
Wixciary – Myślałam długo i doszłam do wniosku ,że za
ryzykuję. A co mi szkodzi? Moim zdaniem fantastycznie piszesz rozdziały tak i
jak Gosia. Ale jak na górze napisałam nie mogłam tego określić czy sobie dasz
rade po 3 rozdziałach. Więc Gratuluję ! Zostałaś przyjęta. Ale pamiętam przemyśl czy na pewno zgadzasz się na to. I napisz mi na
priv „tak” lub „nie” :)
PS: Przepraszam ,że Cie nie poinformowałam o tym rozdziale
,już na gg Ci wszystko wyjaśniłam.
Myślę, że ten werdykt był pozytywny. Przypomnę ,że już od
jutra będzie otwarty staż! A w związku z tym przyjmuję już Kelsey Johns .
Która pare tygodni czekała ,żeby w końcu znaleźć się tutaj na stażu. Przyjmę
jeszcze jedną osobę ! Ale macie czas do 27 listopada wysłać swoje zgłoszenie na
moje Gadu Gadu! I tak musi być koniecznie na gg. Aha i jeszcze jedno dajcie
chociaż komentarz pod rozdziałem jakim kolwiek to bardzo motywuję i
uszczęśliwia nas. To tyle z mojej strony.
Kocham
Was!
Lilly♥
Lilly♥
wtorek, 19 listopada 2013
Rozdział 13
Jak najszybciej otworzyłam okno i wpuściłam chłopaka-
-Co Ci się stało do cholery Justin?-
- Nic takiego-
- Kurwa jak nic takiego? huh? Jesteś cały w krwi- moje oczy się zaszkliły. W głowie miałam różne myśli.-
- Lil nie krzycz na mnie, ani nie klnij. Nic mi się nie stało.- skoro tak to tak-
- Wynoś się Justin!- powiedziałam w desperacji, rycząc jak głupia.-
- Co?- chłopak wyostrzył wzrok-
- Wynoś się! To takie nie zrozumiałe?- zaczęłam go bić po klatce piersiowej moimi drobnymi piąstkami i wypychać z pokoju. W końcu się poddał-
- Wyjdź- wskazałam palcem drzwi- chłopak spuścił głowę i skierował się do drzwi.-
- Nie chcę abyś tu przychodził!- wywrzeszczałam na co on podszedł do mnie i naparł na moje wargi, chciałam go odepchnąć lecz głupia ja odwzajemniłam ten pocałunek, chłopak ściągnął kurtkę z krwi i rzucił ją w kąt, nie przestając mnie całować. Zawiesiłam dłonie na jego szyi zaczynając bawić się końcówkami jego włosów, na co on umieścił swoje dłonie na moich pośladkach zaciskając je, przez co wydałam z siebie cichy jęk i podskoczyłam owijając swoje nogi wokół jego torsu. Justin zaczął iść w kierunku schodów i wniósł mnie do mojego pokoju.-
- Przepraszam, a to była sztuczna krew.- wrobił mnie?!-
- Co?- momentalnie stanęłam na nogach z osłupiałym wyrazem twarzy-
- Wiem przepraszam, ale odpłaciłem się za wcześniej- powiedział bardzo szybko-
- A ja myślałam, że inaczej Ci to wynagrodzę a Ty musiałeś mnie do zawału doprowadzać?-
- Kocham jak się złościsz, ale nie chciałem widzieć Twoich łez przegiąłem wiem.- zbliżył się do mnie tak, że jego wargi były milimetr lub z 2 ode mnie-
-Justin,uh-
- A jak chciałaś mi to wynagrodzić?-
- Masażem, ale nie jesteś chętny- ominęłam go, wiedziałam że już jest mój-
- Wcale tego nie powiedziałem- złapał mnie za dłoń, mówiłam że jest mój.-
- To kładź się- Gdy już leżał usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam masować jego plecy, minęło jakieś półgodziny i chłopak przemówił-
- To by było nie fair jakbym ja Cię też nie wymasował kładź się, ale najpierw ściągnij koszulkę-
- A po co?-
- Tak się lepiej masuję- po prostu chciał mnie zobaczyć w bieliźnie taka prawda.-
- No okej- zrobiłam to co kazał, po chwili czułam jak zaczyna odpinać mój stanik-
- Justin co Ty robisz?-
- Bo wiesz przeszkadza mi-
- No dobra- po 15 minutach jego wysiłku, poczułam jak zaczyna całować moją szyję ,po chwili wywrócił mnie tak że moja twarz była na przeciwko jego. Składał na moich ustach małe pocałunki, później zaczął mnie całować namiętnie. Ręką błądził po moim brzuchu, co doprowadzało mnie do szaleństwa, poczułam jak powoli ściąga ramiączka mojego stanika, działał na mnie tak, że nie zwracałam na to uwagi, po chwili byłam już bez stanika. Poczułam się trochę zawstydzona lecz to, że Justin cały czas patrzył w moje oczy upewniało mnie, że nie mam się czego bać. Jego ręce w końcu znalazły,moje piersi i zaczęły je delikatnie pieścić, przez co wydawałam z siebie jęki, ciągnęłam za jego końcówki włosów na co on też wydawał jęk, po chwil zaczął całować oraz ssać jednego z moich sutków, a dłonią pieścił moją drugą pierś. Drażnił dłonią mojego sutka co doprowadzało mnie do szaleństwa, z powrotem przeniósł swoje usta na moją szyję, składał na niej mokre pocałunki. W pewnym momencie zjechał dłonią do mojego intymnego miejsca, lecz to nie był czas żeby przejść dalej-
- Justin, nie jestem na to gotowa- wyszeptałam-
- Dobrze, księżniczko- dalej kontynuowaliśmy pocałunki, po jakiś 20 minutach położyłam się na jego torsie i zaczęłam palcami rysować różne wzory-
- Podobało się?- spytał szatyn-
- Było wspaniale, dziękuję.-
- Jak myślisz moglibyśmy spróbować?-
- Spróbować ale co?-
- No wiesz, być parą.-
- Nie, Justin wybacz mi ale ma być romantycznie, takie są moje zasady-
- No dobrze, to może najpierw spotkajmy się z kumplami?-
- To dobry pomysł zadzwonię do Niny a ty obdzwoń chłopaków.- uśmiechnęłam się, sięgnęłam po mój stanik po czym założyłam go na siebie a potem T-shirt, wybrałam numer Niny i do niej zadzwoniłam-
- Hej spotkamy się? Justin i chłopaki też będą-
- Hej no pewnie, 17:30?- spojrzałam na zegarek no pięknie miałam 15 minut na przygotowanie-
- Um tak, to do zobaczenia- weszłam do garderoby i wybrałam ten zestaw ubrań. Zeszłam na dół i miałam jeszcze 5 minut , zasięgłam po jabłko w kuchni i ugryzłam kawałek, po chwili Justin zszedł na dół( brał prysznic gdy się ubierałam) i coś go zszokowało-
- No co?-
- Wyglądasz olśniewająco-
- Dziękuję- usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, które po pozwoleniu się otworzyły-
- No to gdzie idziemy?- spytałam całą grupę jak wyszliśmy z domu-
- Skatepark?- zaproponował Zayn-
- Okej, to idziemy- wszyscy się zgodzili i poszliśmy do parku.
*************************************************************
Zostało 6 dni*-* No to tak przepraszam za wulgaryzmy:) ale pasują do danego momentu. Dodałam informacje czytaliście zapewne. To wy to postrzegacie inaczej i my inaczej, poprzez komentarze wierzymy że ktoś to czyta i chcę abyśmy dodawały kolejne rozdziały. Nie miałam zamiaru dodać teraz rozdziału ale po mnie jest kolej Natalii, też musi dodać rozdział przed końcem stażu c'nie? Po raz kolejny dziękuję za miłe komentarze i liczbę wyświetleń jesteście wspaniali. Kocham was PepsiHD xo
-Co Ci się stało do cholery Justin?-
- Nic takiego-
- Kurwa jak nic takiego? huh? Jesteś cały w krwi- moje oczy się zaszkliły. W głowie miałam różne myśli.-
- Lil nie krzycz na mnie, ani nie klnij. Nic mi się nie stało.- skoro tak to tak-
- Wynoś się Justin!- powiedziałam w desperacji, rycząc jak głupia.-
- Co?- chłopak wyostrzył wzrok-
- Wynoś się! To takie nie zrozumiałe?- zaczęłam go bić po klatce piersiowej moimi drobnymi piąstkami i wypychać z pokoju. W końcu się poddał-
- Wyjdź- wskazałam palcem drzwi- chłopak spuścił głowę i skierował się do drzwi.-
- Nie chcę abyś tu przychodził!- wywrzeszczałam na co on podszedł do mnie i naparł na moje wargi, chciałam go odepchnąć lecz głupia ja odwzajemniłam ten pocałunek, chłopak ściągnął kurtkę z krwi i rzucił ją w kąt, nie przestając mnie całować. Zawiesiłam dłonie na jego szyi zaczynając bawić się końcówkami jego włosów, na co on umieścił swoje dłonie na moich pośladkach zaciskając je, przez co wydałam z siebie cichy jęk i podskoczyłam owijając swoje nogi wokół jego torsu. Justin zaczął iść w kierunku schodów i wniósł mnie do mojego pokoju.-
- Przepraszam, a to była sztuczna krew.- wrobił mnie?!-
- Co?- momentalnie stanęłam na nogach z osłupiałym wyrazem twarzy-
- Wiem przepraszam, ale odpłaciłem się za wcześniej- powiedział bardzo szybko-
- A ja myślałam, że inaczej Ci to wynagrodzę a Ty musiałeś mnie do zawału doprowadzać?-
- Kocham jak się złościsz, ale nie chciałem widzieć Twoich łez przegiąłem wiem.- zbliżył się do mnie tak, że jego wargi były milimetr lub z 2 ode mnie-
-Justin,uh-
- A jak chciałaś mi to wynagrodzić?-
- Masażem, ale nie jesteś chętny- ominęłam go, wiedziałam że już jest mój-
- Wcale tego nie powiedziałem- złapał mnie za dłoń, mówiłam że jest mój.-
- To kładź się- Gdy już leżał usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam masować jego plecy, minęło jakieś półgodziny i chłopak przemówił-
- To by było nie fair jakbym ja Cię też nie wymasował kładź się, ale najpierw ściągnij koszulkę-
- A po co?-
- Tak się lepiej masuję- po prostu chciał mnie zobaczyć w bieliźnie taka prawda.-
- No okej- zrobiłam to co kazał, po chwili czułam jak zaczyna odpinać mój stanik-
- Justin co Ty robisz?-
- Bo wiesz przeszkadza mi-
- No dobra- po 15 minutach jego wysiłku, poczułam jak zaczyna całować moją szyję ,po chwili wywrócił mnie tak że moja twarz była na przeciwko jego. Składał na moich ustach małe pocałunki, później zaczął mnie całować namiętnie. Ręką błądził po moim brzuchu, co doprowadzało mnie do szaleństwa, poczułam jak powoli ściąga ramiączka mojego stanika, działał na mnie tak, że nie zwracałam na to uwagi, po chwili byłam już bez stanika. Poczułam się trochę zawstydzona lecz to, że Justin cały czas patrzył w moje oczy upewniało mnie, że nie mam się czego bać. Jego ręce w końcu znalazły,moje piersi i zaczęły je delikatnie pieścić, przez co wydawałam z siebie jęki, ciągnęłam za jego końcówki włosów na co on też wydawał jęk, po chwil zaczął całować oraz ssać jednego z moich sutków, a dłonią pieścił moją drugą pierś. Drażnił dłonią mojego sutka co doprowadzało mnie do szaleństwa, z powrotem przeniósł swoje usta na moją szyję, składał na niej mokre pocałunki. W pewnym momencie zjechał dłonią do mojego intymnego miejsca, lecz to nie był czas żeby przejść dalej-
- Justin, nie jestem na to gotowa- wyszeptałam-
- Dobrze, księżniczko- dalej kontynuowaliśmy pocałunki, po jakiś 20 minutach położyłam się na jego torsie i zaczęłam palcami rysować różne wzory-
- Podobało się?- spytał szatyn-
- Było wspaniale, dziękuję.-
- Jak myślisz moglibyśmy spróbować?-
- Spróbować ale co?-
- No wiesz, być parą.-
- Nie, Justin wybacz mi ale ma być romantycznie, takie są moje zasady-
- No dobrze, to może najpierw spotkajmy się z kumplami?-
- To dobry pomysł zadzwonię do Niny a ty obdzwoń chłopaków.- uśmiechnęłam się, sięgnęłam po mój stanik po czym założyłam go na siebie a potem T-shirt, wybrałam numer Niny i do niej zadzwoniłam-
- Hej spotkamy się? Justin i chłopaki też będą-
- Hej no pewnie, 17:30?- spojrzałam na zegarek no pięknie miałam 15 minut na przygotowanie-
- Um tak, to do zobaczenia- weszłam do garderoby i wybrałam ten zestaw ubrań. Zeszłam na dół i miałam jeszcze 5 minut , zasięgłam po jabłko w kuchni i ugryzłam kawałek, po chwili Justin zszedł na dół( brał prysznic gdy się ubierałam) i coś go zszokowało-
- No co?-
- Wyglądasz olśniewająco-
- Dziękuję- usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, które po pozwoleniu się otworzyły-
- No to gdzie idziemy?- spytałam całą grupę jak wyszliśmy z domu-
- Skatepark?- zaproponował Zayn-
- Okej, to idziemy- wszyscy się zgodzili i poszliśmy do parku.
*************************************************************
Zostało 6 dni*-* No to tak przepraszam za wulgaryzmy:) ale pasują do danego momentu. Dodałam informacje czytaliście zapewne. To wy to postrzegacie inaczej i my inaczej, poprzez komentarze wierzymy że ktoś to czyta i chcę abyśmy dodawały kolejne rozdziały. Nie miałam zamiaru dodać teraz rozdziału ale po mnie jest kolej Natalii, też musi dodać rozdział przed końcem stażu c'nie? Po raz kolejny dziękuję za miłe komentarze i liczbę wyświetleń jesteście wspaniali. Kocham was PepsiHD xo
sobota, 16 listopada 2013
Rozdział 12
Sam fakt, że byłam zaskoczona to nic nowego ale pojawiło się we mnie uczucie strachu.
- Hej Lilly- wyszczerzył zęby na mój widok-
- Cześć Alex co Ty tu robisz? - musiałam mówić z obojętnością żeby on się nie dowiedział co naprawdę czuję-
- Jednak wybrałaś mnie- znowu się uśmiechnął-
- Co? Nikogo nie wybrałam, wybrałam siebie- syknęłam w jego stronę podchodząc bliżej.-
- To nie jest zabawa Lil- tylko Justin tak do mnie mówił co on sobie wyobraża?-
-Moje imię to Lilly, Lil dla bliskich osób- strach we mnie zaczął zanikać do póki Alex nie ścisnął mnie za nadgarstek-
- Młoda to nie zabawa, teraz należysz do mnie- powiedział rozkazującym głosem.-
- Puść ją River- usłyszałam, dobrze mi znany głos Justina, dobrze że przyszedł bo bolał mnie nadgarstek-
- Ouhoho kto tu się pojawił, Bieber, przecież uciekła własnie od Ciebie- przyznam, że to tak wyglądało.-
- Nie uciekałam, po prostu Justin do mnie się wprowadza, nie wspomniałam Ci?- wiedziałam, że będę tego żałować ale musiałam wybrnąć z sytuacji do której sama doprowadziłam cholera. Przez moje słowa Justin się uśmiechnął tak żeby nie było tego widać bo Alex by się zorientował co kombinujemy.-
- Nie wspomniałaś mi i przecież wybrałaś niby siebie-
- Bo tak jest, Justin jest taki jak ja.- syknęłam po raz kolejny- A teraz opuść moją działkę jeśli nie chcesz mieć problemy. Justin choć pomóż mi wnieść torby- pożegnałam złowrogim uśmiechem Alexa i ciepło uśmiechnęłam się do Justina. Chłopak odszedł cały poczerwieniały od złości. Justin minął go z zadowolonym wzrokiem, lecz gdy podszedł do mnie mina mu poczerniała, wiedziałam, że to się skończy na awanturze. Weszliśmy do środka i się zaczęło:
- Czemu wyszłaś z mojego, to znaczy naszego domu?- już krzyczał, help me.-
- Nie krzycz, to jest mój dom.-
- Tak, to Twój dom ale teraz naraziłaś swoje życie na niebezpieczeństwo.-
- Niebezpieczeństwo? Pff bez Ciebie też sobie dobrze radziłam. -
- Widziałam te Twoje radzenie- wyśmiał mnie, co za typ.-
- Nie jesteś moją niańką żeby mówić mi co mam robić, mam swoje życie Justin a Ty swoje, więc czemu ciągle mi się w coś wtrącasz huh? Mam tego dość nie zauważyłeś. Jestem dojrzałą dziewczyną i wiem co robię, wkurza mnie to już wszystko!- wydzierałam się na niego i o dziwo tym razem mi nie poleciała ani jedna łza byłam twarda. Dumna z siebie po raz pierwszy haha-
- Ja to robię aby Cię chronić Lil, nigdy nie myślałem, że Ty to tak rozumiesz, bardzo mi przykro.-
- Na prawdę? Ty i Twoja troska mnie przerosła!- Wywrzeszczałam a następnie wbiegłam na górę po schodach kierując się do mojego pokoju, weszłam i rzuciłam się na łóżko wyczerpana wszystkimi zdarzeniami zasnęłam.
Nagle poczułam jak coś bądź ktoś mnie uciska w tali więc się przebudziłam, obok mnie leżał Justin-
- Przepraszam że Cię obudziłem- serio po kłótni on jak gdyby nigdy nic leży koło mnie?-
- Co Ty tu robisz?- warknęłam, szczerze nie chciałam z nim teraz gadać.-
- Chciałem się tylko przytulić to przestępstwo?-
- Tak- odwróciłam się na drugi bok, lecz po chwili poczułam chłodny oddech powietrza Justina na swoim karku, boże nie może mi dać chwili spokoju. Wstałam i podeszłam do garderoby, zauważając że jest już wieczór postanowiłam wziąć prysznic.-
- Co Ty robisz?- spytał wkurzony Justin-
- Nie widać? Idę wziąć prysznic.- odrzekłam. Weszłam do łazienki zrzucając z siebie całe swoje ubranie, podeszłam do lusterka aby zetrzeć z siebie makijaż, po chwili na szyi dojrzałam nie wielkie zaczerwienienie, to była malinka. To sprawka Justin, zarzuciłam ręcznik na siebie i wyszłam aby zapytać kiedy mi to zrobi?-
- Justin kiedy Ty mi to zrobiłeś huh?-
- Ale co?- był zdezorientowany.-
- To- wskazałam palcem na miejsce gdzie była malinka.-
- Ach, malinka, no to więc już nie pamiętasz jak się całowaliśmy?- moja twarz poczerwieniała ze złości, on do mnie podszedł-
- Wiesz, że nie lubię jak stoisz koło mnie w ręczniku- wiedziałam co kombinował ale tym razem nie miałam na sobie bielizny.-
- Jestem, nago więc nawet nie próbuj.-
- Trzeba było mi tego nie mówić- uśmiechnął się łobuzersko i wyrwał mi ręcznik. O matko kurwa, ja tu stoję nago! On mnie całą obejrzał i się zadowalająco uśmiechnął.-
- Oddawaj ten cholerny ręcznik Bieber nie żartuję- może i byłam zestresowana tym że stoje koło niego nago ale musiałam odzyskać ręcznik-
- Jak ładnie poprosisz księżniczko- i znowu miał ten uśmiech. Więc postanowiłam się zemścić. Podeszłam jak najseksowniej, zamrugałam uwodzicielsko, gdy już stanęłam przed nim wzięłam jego dłonie i przekierowałam na moje piersi przy czym on wypuścił ręcznik. Szybko się schyliłam i go dosięgłam ręcznik, wbiegłam szybko do łazienki zamykając na zamek drzwi. Triumf. Jestem z siebie dumna. -
- Boże Lil jak mogłaś?- wywrzeszczał Justin-
- Co mały zwód?- zaśmiałam się głośno niech cierpi. Weszłam pod prysznic i się zrelaksowałam pod wpływem ciepłej wody na moim ciele, namydliłam je żelem o zapachu maliny, po czym w włosy wtarłam szampon kokosowy. Po spłukaniu ciała wyszłam i wytarłam je dokładnie ubrałam wcześnie przygotowaną pidżamę. Weszłam do pokoju ale nie było w nim Justina, czyżby załatwiał mały problem hmm?. Zachichotałam, ale w końcu muszę go znaleźć-
- Justin- odezwałam się niepewnie, lecz o moje uszy obijała się cisza, zastanawiało mnie gdzie on może być. postanowiłam zejść na dół, lecz go tam też nie było na lodówce wisiała tylko kartka z napisem: ,, Wrócę późno księżniczko. Nie martw się a przy okazji odpłacę się za Twój wybryk ; ) " Ciekawe co ma zamiar zrobić huh. Byłam na górze w łóżko i czekałam na powrót tego idioty ciekawe gdzie on jest. Moje powieki robiły się cięższe i cięższe aż w końcu zasnęłam. Nagle mnie obudziło rozległe stukanie w moje okno, spojrzałam kto tam był nie kto inny jak Justin, tylko zaraz czemu on jest w krwi?
****************************************************************
Jeszcze 9 dni, jak wcześniej Lilly wspomniała piszę 2 rozdziały i mam nadzieje że wam się spodobają. Komentujcie rozdziały, zależy nam na tym, tu już nawet nie chodzi o te głosy bo Natalia też ma talent do pisania. Więc ja i ona mam równe szanse, piszcie w kom, kto lepiej jak wam podobna się i chcecie żebym została to głos:) Powodzenia Natalia, przed nami jeszcze 9 dni.
- Hej Lilly- wyszczerzył zęby na mój widok-
- Cześć Alex co Ty tu robisz? - musiałam mówić z obojętnością żeby on się nie dowiedział co naprawdę czuję-
- Jednak wybrałaś mnie- znowu się uśmiechnął-
- Co? Nikogo nie wybrałam, wybrałam siebie- syknęłam w jego stronę podchodząc bliżej.-
- To nie jest zabawa Lil- tylko Justin tak do mnie mówił co on sobie wyobraża?-
-Moje imię to Lilly, Lil dla bliskich osób- strach we mnie zaczął zanikać do póki Alex nie ścisnął mnie za nadgarstek-
- Młoda to nie zabawa, teraz należysz do mnie- powiedział rozkazującym głosem.-
- Puść ją River- usłyszałam, dobrze mi znany głos Justina, dobrze że przyszedł bo bolał mnie nadgarstek-
- Ouhoho kto tu się pojawił, Bieber, przecież uciekła własnie od Ciebie- przyznam, że to tak wyglądało.-
- Nie uciekałam, po prostu Justin do mnie się wprowadza, nie wspomniałam Ci?- wiedziałam, że będę tego żałować ale musiałam wybrnąć z sytuacji do której sama doprowadziłam cholera. Przez moje słowa Justin się uśmiechnął tak żeby nie było tego widać bo Alex by się zorientował co kombinujemy.-
- Nie wspomniałaś mi i przecież wybrałaś niby siebie-
- Bo tak jest, Justin jest taki jak ja.- syknęłam po raz kolejny- A teraz opuść moją działkę jeśli nie chcesz mieć problemy. Justin choć pomóż mi wnieść torby- pożegnałam złowrogim uśmiechem Alexa i ciepło uśmiechnęłam się do Justina. Chłopak odszedł cały poczerwieniały od złości. Justin minął go z zadowolonym wzrokiem, lecz gdy podszedł do mnie mina mu poczerniała, wiedziałam, że to się skończy na awanturze. Weszliśmy do środka i się zaczęło:
- Czemu wyszłaś z mojego, to znaczy naszego domu?- już krzyczał, help me.-
- Nie krzycz, to jest mój dom.-
- Tak, to Twój dom ale teraz naraziłaś swoje życie na niebezpieczeństwo.-
- Niebezpieczeństwo? Pff bez Ciebie też sobie dobrze radziłam. -
- Widziałam te Twoje radzenie- wyśmiał mnie, co za typ.-
- Nie jesteś moją niańką żeby mówić mi co mam robić, mam swoje życie Justin a Ty swoje, więc czemu ciągle mi się w coś wtrącasz huh? Mam tego dość nie zauważyłeś. Jestem dojrzałą dziewczyną i wiem co robię, wkurza mnie to już wszystko!- wydzierałam się na niego i o dziwo tym razem mi nie poleciała ani jedna łza byłam twarda. Dumna z siebie po raz pierwszy haha-
- Ja to robię aby Cię chronić Lil, nigdy nie myślałem, że Ty to tak rozumiesz, bardzo mi przykro.-
- Na prawdę? Ty i Twoja troska mnie przerosła!- Wywrzeszczałam a następnie wbiegłam na górę po schodach kierując się do mojego pokoju, weszłam i rzuciłam się na łóżko wyczerpana wszystkimi zdarzeniami zasnęłam.
Nagle poczułam jak coś bądź ktoś mnie uciska w tali więc się przebudziłam, obok mnie leżał Justin-
- Przepraszam że Cię obudziłem- serio po kłótni on jak gdyby nigdy nic leży koło mnie?-
- Co Ty tu robisz?- warknęłam, szczerze nie chciałam z nim teraz gadać.-
- Chciałem się tylko przytulić to przestępstwo?-
- Tak- odwróciłam się na drugi bok, lecz po chwili poczułam chłodny oddech powietrza Justina na swoim karku, boże nie może mi dać chwili spokoju. Wstałam i podeszłam do garderoby, zauważając że jest już wieczór postanowiłam wziąć prysznic.-
- Co Ty robisz?- spytał wkurzony Justin-
- Nie widać? Idę wziąć prysznic.- odrzekłam. Weszłam do łazienki zrzucając z siebie całe swoje ubranie, podeszłam do lusterka aby zetrzeć z siebie makijaż, po chwili na szyi dojrzałam nie wielkie zaczerwienienie, to była malinka. To sprawka Justin, zarzuciłam ręcznik na siebie i wyszłam aby zapytać kiedy mi to zrobi?-
- Justin kiedy Ty mi to zrobiłeś huh?-
- Ale co?- był zdezorientowany.-
- To- wskazałam palcem na miejsce gdzie była malinka.-
- Ach, malinka, no to więc już nie pamiętasz jak się całowaliśmy?- moja twarz poczerwieniała ze złości, on do mnie podszedł-
- Wiesz, że nie lubię jak stoisz koło mnie w ręczniku- wiedziałam co kombinował ale tym razem nie miałam na sobie bielizny.-
- Jestem, nago więc nawet nie próbuj.-
- Trzeba było mi tego nie mówić- uśmiechnął się łobuzersko i wyrwał mi ręcznik. O matko kurwa, ja tu stoję nago! On mnie całą obejrzał i się zadowalająco uśmiechnął.-
- Oddawaj ten cholerny ręcznik Bieber nie żartuję- może i byłam zestresowana tym że stoje koło niego nago ale musiałam odzyskać ręcznik-
- Jak ładnie poprosisz księżniczko- i znowu miał ten uśmiech. Więc postanowiłam się zemścić. Podeszłam jak najseksowniej, zamrugałam uwodzicielsko, gdy już stanęłam przed nim wzięłam jego dłonie i przekierowałam na moje piersi przy czym on wypuścił ręcznik. Szybko się schyliłam i go dosięgłam ręcznik, wbiegłam szybko do łazienki zamykając na zamek drzwi. Triumf. Jestem z siebie dumna. -
- Boże Lil jak mogłaś?- wywrzeszczał Justin-
- Co mały zwód?- zaśmiałam się głośno niech cierpi. Weszłam pod prysznic i się zrelaksowałam pod wpływem ciepłej wody na moim ciele, namydliłam je żelem o zapachu maliny, po czym w włosy wtarłam szampon kokosowy. Po spłukaniu ciała wyszłam i wytarłam je dokładnie ubrałam wcześnie przygotowaną pidżamę. Weszłam do pokoju ale nie było w nim Justina, czyżby załatwiał mały problem hmm?. Zachichotałam, ale w końcu muszę go znaleźć-
- Justin- odezwałam się niepewnie, lecz o moje uszy obijała się cisza, zastanawiało mnie gdzie on może być. postanowiłam zejść na dół, lecz go tam też nie było na lodówce wisiała tylko kartka z napisem: ,, Wrócę późno księżniczko. Nie martw się a przy okazji odpłacę się za Twój wybryk ; ) " Ciekawe co ma zamiar zrobić huh. Byłam na górze w łóżko i czekałam na powrót tego idioty ciekawe gdzie on jest. Moje powieki robiły się cięższe i cięższe aż w końcu zasnęłam. Nagle mnie obudziło rozległe stukanie w moje okno, spojrzałam kto tam był nie kto inny jak Justin, tylko zaraz czemu on jest w krwi?
****************************************************************
Jeszcze 9 dni, jak wcześniej Lilly wspomniała piszę 2 rozdziały i mam nadzieje że wam się spodobają. Komentujcie rozdziały, zależy nam na tym, tu już nawet nie chodzi o te głosy bo Natalia też ma talent do pisania. Więc ja i ona mam równe szanse, piszcie w kom, kto lepiej jak wam podobna się i chcecie żebym została to głos:) Powodzenia Natalia, przed nami jeszcze 9 dni.
wtorek, 12 listopada 2013
Rozdział 11
Super jeszcze tego mi brakował, żeby wybuchła jakaś awantura. Wyminęłam Justina tak aby nic nie mógł powiedzieć i sama szybko postanowiłam się odezwać.
- Cześć Tato, to jest Justin. Uczyliśmy się do em sprawdzianu, ale on już wychodzi. - Spojrzałam na niego znacząco.
- A co z tą książką ?- Zapytał przedłużając pobyt w moim mieszkaniu, co wyraźnie nie podobało się mojemu tacie.
- Chodź dam ci ją. - Mówiąc to naciskałam na każde wypowiedziane przeze mnie słowo. Odwróciłam się na pięcie i nie czekając na to co odpowie poszłam na górę po "książkę".
Podeszłam do regału i wybrałam pierwszą lepszą. Kiedy się odwróciłam wpadłam na coś twardego. Podniosłam głowę i ujrzałam Justina. Jakie on ma twarde mięśnie, co on jest z kamienia?
- Chyba nie myślisz, że sobie pójdę? - Powiedział swoim ochrypłym głosem.
- Nie, ja to wiem. - Wcisnęłam mu książkę do rąk i chciałam go ominąć.
- Teraz zejdziesz na dół i powiesz że zostaję. - Zatrzymał mnie w drzwiach. Słucham co on sobile wyobraża.
- Słuchaj nie będziesz mi rozkazywać. - Oburzyłam się.
- Wiesz że to morze być nie bezpieczne, a ja cię nie zostawię. - Powiedział cały czas trzymając mnie za nadgarstek.
- Co morze być niebezpieczne ? Na prawdę już mam tego dosyć. Proszę opuść mój dom. - Wskazałam ręką drzwi.
Justin spojrzał na mnie i wyszedł. Zrobiłam to samo i zeszła do rodziny.
Tata i mój brat siedzieli na kanapie, a Justina już nie było.
- Co to był za chłopak. - Spytał tata.
- To nikt taki. A gdzie mama? - Zapytałam szybko zmieniając temat.
- Pojechała zapłacić twoje rachunki. - Powiedział.
- Napijecie się herbaty. - Tata pokiwał tylko głową, spojrzałam na brata.
- Soku. - Uśmiechnął się.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Po całym dniu spędzonym z rodzicami i bratem. Mogłam w końcu odpocząć. No w sumie to nie do końca, poszłam posprzątać w kuchni. Zrobiłam sobie herbatę i wróciłam do salonu. Włączyłam telewizor i zaczęłam pochłaniać ciastka leżące na talerzu.
Było już po dwudziestej. Poszłam się umyć i przebrać w pidżamę. Kiedy już byłam gotowa do spania zadzwonił mój telefon. Połączenie było od Justina. Po dzisiejszej kłótni nie miałam zamiaru z nim rozmawiać więc nie odebrałam. Po pięciu minutach w drzwiach mojego pokoju stał Justin.
- Co ty tutaj robisz?- Podniosłam się zdziwiona z łóżka.
- Dlaczego nie odbierasz. Już dawno powinnaś być u nas. - Powiedział wkurzony.
- Mam swój dom i zamierzam w nim spędzać czas. - Przykryłam się z powrotem.
Podszedł do łóżka i wziął mnie na ręce. Może i to byłoby fajne i śmieszne ale w innych okolicznościach.
- Zostaw mnie słyszysz. - Krzyknęłam i zaczęłam wierzgać nogami.
Nic to nie dało już po kilku minutach byliśmy przed jego domem. Modliłam się żeby nikogo nie było, ale jak na złość wszyscy siedzieli w salonie, wpatrzeni we mnie i w Justina.
- Nawet nie komentujcie. - Powiedziałam przerywając ich śmiechy.
Justin puścił mnie dopiero u siebie w pokoju.
Nic nie mówiąc wyszedł, chciałam zrobić to samo ale zakluczył drzwi, więc byłam tam uwięziona.
Jak on mnie wkurza. Jest gorszy od mojego brata. Na prawdę wiem co mówię.
Zaczęłam krążyć w tą i z powrotem zastanawiając się co robić. Kiedy mi się znudziło usiadłam w fotelu.
------------------------------------------------------------------------
Rano obudziłam się w tym samym fotelu w którym zasnęłam. Justina nie było, ale drzwi były otwarte. Szybko się przebrałam w dres i zeszłam na dół. W kuchni wpadłam na Harrego.
- Cześć. - Uśmiechnął się.
- Hej, gdzie Justin? - Zapytałam.
- Wyszedł, słodką masz pidżamę- Zaśmiał się.
- To nie jest śmieszne. Zostałam zmuszona do przyjścia tutaj. - Oburzyłam się.
- Nie wątpię w to. - Wziął herbatę i wyszedł z kuchni.
Nie mam zamiaru na niego czekać.
Poszłam na górę, wzięłam swoją torbę i wyszłam. Pod moimi drzwiami spotkałam Alexa.
-----------------------------------------------------------------------
Natalia.
Jest kolejny. Mam nadzieje że wam się spodoba. Jak wiecie staram się o miejsce przy Gabi dla was to tylko chwila aby kliknąć, a dla mnie to bardzo ważne.
Ważne dla nas jest też abyście komentowali, w tedy wiemy że wam się podoba i doceniacie naszą prace. My też doceniamy to że jesteście.
poniedziałek, 11 listopada 2013
Rozdział 10
-Carmen była kiedyś moją dziewczyną- stwierdził Justin przeczesując ręką swoje włosy co było takie seksowne-
-Czemu z nią już nie jesteś? Przepraszam, że tak wypytuję ale jestem ciekawa-
- Ni e szkodzi, wiesz sprawy nam się skomplikowały z względu na to, że Carmen dołączyła do paczki swojego brata-
- A nie zaproponowałeś jej żeby dołączyła do waszej paczki?-
- To nie jest tak, że nie chciałem ale nie mogłem.-
- Jak to nie mogłeś?-
-Teraz jeszcze nie mogę Tobie tego wytłumaczyć Lily. A po za tym widzę, że jesteś śpiąca.-
- No dobrze. To fakt jestem zmęczona- ziewnęłam w rękę- To dobranoc Justin- wtuliłam się w jego klatkę piersiową, byłam za bardzo przemęczona żeby walczyć z moją siłą woli-
- Dobranoc księżniczko- owinął ręce w okół mojej talii tak mocno jakby bał się że zniknę, po chwili usnęłam.
************************************************************************
Rano wstałam a Justin już nie spał obserwował mnie ciekawe jak długo-
- Witaj Lily- powiedział swoim zachrypianym seksownym głosem-
- Cześć Justin- odrzekłam, on dalej leży przy mnie bez koszulki w samych bokserkach aww. On jest boski. Nagle Justin zachichotał.-
- O co chodzi z tym chichotaniem- wyrwałam się z moich nieprzyzwoitych myśli-
- Tak mnie uroczo obczajasz- zaczerwieniłam się-
- Słodko się rumienisz przy okazji-
- Ej no weź- wstałam i wybrałam się do mojej torby po ubranie na dzisiaj. No właśnie dzisiaj maja przyjechać moi rodzice, całkowicie zapomniałam.
- Justin dzisiaj muszę być w domu.-
- Czemu?- chłopak stał już w spodniach ciekawe jak on je tal szybko założył?-
- Rodzice mnie dzisiaj odwiedzają, muszę być wcześniej i doprowadzić go do ładu po ostatniej demolce.- weszłam do łazienki z ubraniem.-
- Pójdę z Tobą!- usłyszałam głos Justina za drzwi-
- Co czemu?- po co on mi tam, rodzice mnie ukatrupią za chłopaka w moim domu-
- Chyba nie myślisz, że pozwolę Ci iść samej?-odrzekł pytaniem na moje pytanie no pięknie-
- Justin, wiem że się martw..-
- Idę z Tobą!- wparował do łazienki a ja stałam w bieliźnie, obejrzał mnie całą potem znowu skierował wzrok na moje oczy.-
- Justin co Ty do cholery wyprawiasz?- złapałam ręcznik i owinęłam go w okół talii. Justin podszedł i mi go wyrwał.-
- Tak ładniej- uśmiechnął się szyderczo i naparł na moje usta. Chciałam się odsunąć ale jego usta tak delikatnie pieściły moje usta. Owinął ręce w okół mojej talii i przyciągnął mnie do siebie. Polizał mnie po dolnej wardze prosząc o dostęp swojego języka aby mógł połączyć się z moim. Pozwoliłam mu i po chwili nasze języki grały w wspólnym rytmie. Owinęłam ręce w okół jego szyi i zaczęłam bawić się końcówkami jego włosów. Pociągnęłam za nie na co on jęknął. W zrewanżowaniu ścisnął mój zgrabny tyłek i też po chwili z moich ust wydobył się jęk.. Wskoczyłam na niego tak, że byłam owinięta nogami wokół jego torsu. Wycofał się z łazienki i skierował nas na łóżko. Po chwili leżał nade mną oderwał się od moich ust kierując się na moją szyję całował ją, ssał, sprawiając, że czułam się przy tym cudownie. Justin był taki czuły w każdym pocałunku, ale chwila to co dobre musi się skończyć zwaliłam go z siebie.-
- Co my wyczyniamy Justin?- powiedziałam ze łzami w oczach-
- Ej słonce nie płacz, przepraszam to za szybko, wiem wybacz mi- zsunęłam się po ścianie do pozycji siedzącej na podłodze.-
- Nie powinniśmy tego tak wcześnie zacząć-
- Wiem przepraszam ale strasznie kusisz słońce-
- Ech Justin-
- Jadę z Tobą.- wiedziałam, że muszę mu pozwolić bo nie da nawet mi wyjść z tego domu-
- Dobrze, muszę się ubrać.-
- Czemu? Tak seksownie wyglądasz- otarłam łzy chichocząc-
- Justin-
- No co stwierdziłem fakty- uśmiechnął się tak uroczo-
-Pomóż mi wstać- oznajmiłam na co chłopak mi pomógł-
******************************************************************
Weszliśmy do mojego domu. Jakieś 20 minut temu mama napisała mi, że za nie całą godzinę będą, a w domu była totalna demolka:
- Okej ja wejdę na górę ogarnę łóżko i inne rzeczy zaraz tu wrócę okej?-
- Okej- weszłam na górę. Zaczęłam sprzątać swój pokój. Zajęło mi to dosłownie 5 minut. Gdy zeszłam na dół doznałam szoku. Wszystko było wysprzątane. Justin to zrobił w 5 minut przecież to niemożliwe:
- Justin jak Ty to zrobiłeś?-
- Przecież tego było mało- odrzekł chłopak i rozległ się dzwonek do drzwi- Pozwól że ja otworzę.- Otworzył je i mój tata odezwał się:
- Kim Ty do cholery jesteś?- odrzekł wkurzony.
******************************************************************
Jak już wiecie nasz Juju jest w szpitalu ale podobno się już lepiej czuję. Wgl nie wiem czemu taki krótki w moim brudnopisie wyszło to na 5 str. wgl chyba mam coś z nadgarstkiem dlatego ciężko było mi to pisać przepraszam;* Mam już 11 głosów dziękuję;* Do 26.11 blisko a ja staram się o miejsce obok Gabi, komentujcie dajcie głosy jak podoba wam się jak ja pisze. Kocham te osoby które komentują nasz blog<3 dziękujemy moje gg w razie pytań 3644627.
-Czemu z nią już nie jesteś? Przepraszam, że tak wypytuję ale jestem ciekawa-
- Ni e szkodzi, wiesz sprawy nam się skomplikowały z względu na to, że Carmen dołączyła do paczki swojego brata-
- A nie zaproponowałeś jej żeby dołączyła do waszej paczki?-
- To nie jest tak, że nie chciałem ale nie mogłem.-
- Jak to nie mogłeś?-
-Teraz jeszcze nie mogę Tobie tego wytłumaczyć Lily. A po za tym widzę, że jesteś śpiąca.-
- No dobrze. To fakt jestem zmęczona- ziewnęłam w rękę- To dobranoc Justin- wtuliłam się w jego klatkę piersiową, byłam za bardzo przemęczona żeby walczyć z moją siłą woli-
- Dobranoc księżniczko- owinął ręce w okół mojej talii tak mocno jakby bał się że zniknę, po chwili usnęłam.
************************************************************************
Rano wstałam a Justin już nie spał obserwował mnie ciekawe jak długo-
- Witaj Lily- powiedział swoim zachrypianym seksownym głosem-
- Cześć Justin- odrzekłam, on dalej leży przy mnie bez koszulki w samych bokserkach aww. On jest boski. Nagle Justin zachichotał.-
- O co chodzi z tym chichotaniem- wyrwałam się z moich nieprzyzwoitych myśli-
- Tak mnie uroczo obczajasz- zaczerwieniłam się-
- Słodko się rumienisz przy okazji-
- Ej no weź- wstałam i wybrałam się do mojej torby po ubranie na dzisiaj. No właśnie dzisiaj maja przyjechać moi rodzice, całkowicie zapomniałam.
- Justin dzisiaj muszę być w domu.-
- Czemu?- chłopak stał już w spodniach ciekawe jak on je tal szybko założył?-
- Rodzice mnie dzisiaj odwiedzają, muszę być wcześniej i doprowadzić go do ładu po ostatniej demolce.- weszłam do łazienki z ubraniem.-
- Pójdę z Tobą!- usłyszałam głos Justina za drzwi-
- Co czemu?- po co on mi tam, rodzice mnie ukatrupią za chłopaka w moim domu-
- Chyba nie myślisz, że pozwolę Ci iść samej?-odrzekł pytaniem na moje pytanie no pięknie-
- Justin, wiem że się martw..-
- Idę z Tobą!- wparował do łazienki a ja stałam w bieliźnie, obejrzał mnie całą potem znowu skierował wzrok na moje oczy.-
- Justin co Ty do cholery wyprawiasz?- złapałam ręcznik i owinęłam go w okół talii. Justin podszedł i mi go wyrwał.-
- Tak ładniej- uśmiechnął się szyderczo i naparł na moje usta. Chciałam się odsunąć ale jego usta tak delikatnie pieściły moje usta. Owinął ręce w okół mojej talii i przyciągnął mnie do siebie. Polizał mnie po dolnej wardze prosząc o dostęp swojego języka aby mógł połączyć się z moim. Pozwoliłam mu i po chwili nasze języki grały w wspólnym rytmie. Owinęłam ręce w okół jego szyi i zaczęłam bawić się końcówkami jego włosów. Pociągnęłam za nie na co on jęknął. W zrewanżowaniu ścisnął mój zgrabny tyłek i też po chwili z moich ust wydobył się jęk.. Wskoczyłam na niego tak, że byłam owinięta nogami wokół jego torsu. Wycofał się z łazienki i skierował nas na łóżko. Po chwili leżał nade mną oderwał się od moich ust kierując się na moją szyję całował ją, ssał, sprawiając, że czułam się przy tym cudownie. Justin był taki czuły w każdym pocałunku, ale chwila to co dobre musi się skończyć zwaliłam go z siebie.-
- Co my wyczyniamy Justin?- powiedziałam ze łzami w oczach-
- Ej słonce nie płacz, przepraszam to za szybko, wiem wybacz mi- zsunęłam się po ścianie do pozycji siedzącej na podłodze.-
- Nie powinniśmy tego tak wcześnie zacząć-
- Wiem przepraszam ale strasznie kusisz słońce-
- Ech Justin-
- Jadę z Tobą.- wiedziałam, że muszę mu pozwolić bo nie da nawet mi wyjść z tego domu-
- Dobrze, muszę się ubrać.-
- Czemu? Tak seksownie wyglądasz- otarłam łzy chichocząc-
- Justin-
- No co stwierdziłem fakty- uśmiechnął się tak uroczo-
-Pomóż mi wstać- oznajmiłam na co chłopak mi pomógł-
******************************************************************
Weszliśmy do mojego domu. Jakieś 20 minut temu mama napisała mi, że za nie całą godzinę będą, a w domu była totalna demolka:
- Okej ja wejdę na górę ogarnę łóżko i inne rzeczy zaraz tu wrócę okej?-
- Okej- weszłam na górę. Zaczęłam sprzątać swój pokój. Zajęło mi to dosłownie 5 minut. Gdy zeszłam na dół doznałam szoku. Wszystko było wysprzątane. Justin to zrobił w 5 minut przecież to niemożliwe:
- Justin jak Ty to zrobiłeś?-
- Przecież tego było mało- odrzekł chłopak i rozległ się dzwonek do drzwi- Pozwól że ja otworzę.- Otworzył je i mój tata odezwał się:
- Kim Ty do cholery jesteś?- odrzekł wkurzony.
******************************************************************
Jak już wiecie nasz Juju jest w szpitalu ale podobno się już lepiej czuję. Wgl nie wiem czemu taki krótki w moim brudnopisie wyszło to na 5 str. wgl chyba mam coś z nadgarstkiem dlatego ciężko było mi to pisać przepraszam;* Mam już 11 głosów dziękuję;* Do 26.11 blisko a ja staram się o miejsce obok Gabi, komentujcie dajcie głosy jak podoba wam się jak ja pisze. Kocham te osoby które komentują nasz blog<3 dziękujemy moje gg w razie pytań 3644627.
sobota, 9 listopada 2013
Rozdział 9
Ktoś potrząsał moim ramieniem. Przewróciłam się na bok i dalej byłam w krainie morfełusza.
-Wstawaj- krzyknął ktoś
-Nie- mruknęłam przebudzona.
-Och no przestań - jęknął ktoś czyli Harry.
-Co chcesz?-zapytałam zaspanym głosem
-Nic -odpowiedział wzruszając ramionami
-To po cholere mnie obudziłeś - byłam zła , nawet mało powiedziane
- Żeby Ci powiedzieć ,że twoja komórka brzęczy już od godziny
- Nie mogłeś tak od razu. - jęknełan
-Nie-odpowiedział. Wstałam z kanapy i wolnym krokiem poszłam do "mojego i Justin'a" pokój. Gdy już tam dotarłam, wyciągnęłam telefon z torebki. Miałam dziesięć nie odebranych połączeń od mamy i taty. Nie chce z nimi rozmawiać ,ale jednak muszę aby upewnili się , że wszystko jest w porządku. Choć tak nie było. Wybrałam numer do mamy. 1 sygnał ..... 2 sygnał .....
-Halo- powiedziała moja mama po drugiej stronie.
-Hej
-Dzięki Bogu ,że odebrałaś!-krzyknęła radosna
- Czemu? Przecież ja tylko spałam-odpowiedziałam normalnie
- Myśleliśmy ,że coś się stało
-A co by miało się stać, za bardzo dramatyzujesz.
- Więc jak tam słychać?- powiedziała szybko zmieniając temat
-Dobrze. Zaprzyjaźniłam się z paczką Niny.
-To super-odpowiedziała
-Wiem, a jak u was? W porządku jest?- zapytałam
-Tak. Ale jutro się dowiesz wszyskiego
-Jak to?-zapytałam
-Pamiętasz jak mówiłam Ci,że będziemy Cie odwiedzać? To właśnie jutro to zrobimy. Przy okazji zapłacimy rachunki twoje.
-Mogłabym wiedzieć kiedy? - zapytałam zdenerwowana
-Tak gdzieś w południe.
-Aha okej to pa pozdrów wszystkich- pożegnałam się i zakończyłam rozmowe.Po prostu wspaniale ,że przyjeżdżają. Ugh. Usiadłam na łóżka Justina i rozmyślałam. Rozmyślałam gdzie będe spała , no właśnie ....muszę czekać na Justina. I jak o wilku mowa. Juss wszedł do pokoju.
-Jestem zmęczona , gdzie mogę się położyć? -zapytałam
-Tutaj -wskazał na łóżko.
-A ty?
-Też tutaj,no chyba sobie księżniczko nie pomyślałaś ,że bede spać na podłodze-zarumieniłam się gdy powiedział do mnie 'księżniczko'.
-Słodko się rumienisz-zaśmiał się
-Powiedzmy ,że wezmę to za komplement-powiedziałam chichocząc.
-Okej-powiedział słodko i dziecinnie.
-To ja idę do łazienki.-przytaknął . Weszłam do łazienki. Na początku rozebrałam się do naga i wlazłam pod prysznic.Po całym rytuale osuszyłam się dokładnie. Zapomniałam ,że moja piżama jest w torbie. Owinełam się szczelnie ręcznikiem i otworzyłam drzwi,a tam stał Justin w samych bokserka. Ale on ma mięśnie-pomyślałam i w tym momencie Juss się odwrócił.
-Obczajasz mnie?-zapytał z tym chytrym uśmieszkiem.
-Nie-powiedziałam go i wymienełam.Gdy chciałam wyjąć piżame niestety torba mi spadła i musiałam się schylić.
-ładny tatuaż-skompentował mój tyłek. Tak zgadza się moją dupe bo tylko tam mam tatuaż.
-Gdzie ty się patrzysz zboku? -zapytałam zła
-Na twój tyłeczek-uśmiechnął się złowieszczo
-Pedofil- wziełam piżame i z powrotem ruszyłam do łazienki. Po przebraniu , osuszyłam włosy.Po wszystkich czynnościach skierowałam się prosto to łóżka. Justin już w nim leżał.Zauważyłam,że jest tam tylko jedna kołdra. Serio?-pomyślałam i nie pewnie wtargnełam pod kołdre. Położyłam się w bezpiecznej odległości od niego.
-Hej nie jestem aż taki straszny,żeby ode mnie się odsuwać!- powiedział niby urażony. Zaśmiałam się i przysunełam się bliżej niego.
-Pasuje?
-Tak-uśmiechnął się.
-Justina
-mhm?
-Kim dla Ciebie była Carmen?-zapytałam.
------------------------------------------------
Hej! i mamy już 9 rozdział. Brak weny.Szkoda ale to bardzo szkoda ,że po przedniego nie skomentowaliśmy,ale... No to ten komentujcie ten rozdział!i kocham was!<3 ps;z boku jest ankieta na której możecie głosować która waszym zdaniem jest lepsza stażystka. (w pisaniu) :)
ps2;rozdział nie był sprawdzany!za jakie kol wiek błędy sorrka;*
-Wstawaj- krzyknął ktoś
-Nie- mruknęłam przebudzona.
-Och no przestań - jęknął ktoś czyli Harry.
-Co chcesz?-zapytałam zaspanym głosem
-Nic -odpowiedział wzruszając ramionami
-To po cholere mnie obudziłeś - byłam zła , nawet mało powiedziane
- Żeby Ci powiedzieć ,że twoja komórka brzęczy już od godziny
- Nie mogłeś tak od razu. - jęknełan
-Nie-odpowiedział. Wstałam z kanapy i wolnym krokiem poszłam do "mojego i Justin'a" pokój. Gdy już tam dotarłam, wyciągnęłam telefon z torebki. Miałam dziesięć nie odebranych połączeń od mamy i taty. Nie chce z nimi rozmawiać ,ale jednak muszę aby upewnili się , że wszystko jest w porządku. Choć tak nie było. Wybrałam numer do mamy. 1 sygnał ..... 2 sygnał .....
-Halo- powiedziała moja mama po drugiej stronie.
-Hej
-Dzięki Bogu ,że odebrałaś!-krzyknęła radosna
- Czemu? Przecież ja tylko spałam-odpowiedziałam normalnie
- Myśleliśmy ,że coś się stało
-A co by miało się stać, za bardzo dramatyzujesz.
- Więc jak tam słychać?- powiedziała szybko zmieniając temat
-Dobrze. Zaprzyjaźniłam się z paczką Niny.
-To super-odpowiedziała
-Wiem, a jak u was? W porządku jest?- zapytałam
-Tak. Ale jutro się dowiesz wszyskiego
-Jak to?-zapytałam
-Pamiętasz jak mówiłam Ci,że będziemy Cie odwiedzać? To właśnie jutro to zrobimy. Przy okazji zapłacimy rachunki twoje.
-Mogłabym wiedzieć kiedy? - zapytałam zdenerwowana
-Tak gdzieś w południe.
-Aha okej to pa pozdrów wszystkich- pożegnałam się i zakończyłam rozmowe.Po prostu wspaniale ,że przyjeżdżają. Ugh. Usiadłam na łóżka Justina i rozmyślałam. Rozmyślałam gdzie będe spała , no właśnie ....muszę czekać na Justina. I jak o wilku mowa. Juss wszedł do pokoju.
-Jestem zmęczona , gdzie mogę się położyć? -zapytałam
-Tutaj -wskazał na łóżko.
-A ty?
-Też tutaj,no chyba sobie księżniczko nie pomyślałaś ,że bede spać na podłodze-zarumieniłam się gdy powiedział do mnie 'księżniczko'.
-Słodko się rumienisz-zaśmiał się
-Powiedzmy ,że wezmę to za komplement-powiedziałam chichocząc.
-Okej-powiedział słodko i dziecinnie.
-To ja idę do łazienki.-przytaknął . Weszłam do łazienki. Na początku rozebrałam się do naga i wlazłam pod prysznic.Po całym rytuale osuszyłam się dokładnie. Zapomniałam ,że moja piżama jest w torbie. Owinełam się szczelnie ręcznikiem i otworzyłam drzwi,a tam stał Justin w samych bokserka. Ale on ma mięśnie-pomyślałam i w tym momencie Juss się odwrócił.
-Obczajasz mnie?-zapytał z tym chytrym uśmieszkiem.
-Nie-powiedziałam go i wymienełam.Gdy chciałam wyjąć piżame niestety torba mi spadła i musiałam się schylić.
-ładny tatuaż-skompentował mój tyłek. Tak zgadza się moją dupe bo tylko tam mam tatuaż.
-Gdzie ty się patrzysz zboku? -zapytałam zła
-Na twój tyłeczek-uśmiechnął się złowieszczo
-Pedofil- wziełam piżame i z powrotem ruszyłam do łazienki. Po przebraniu , osuszyłam włosy.Po wszystkich czynnościach skierowałam się prosto to łóżka. Justin już w nim leżał.Zauważyłam,że jest tam tylko jedna kołdra. Serio?-pomyślałam i nie pewnie wtargnełam pod kołdre. Położyłam się w bezpiecznej odległości od niego.
-Hej nie jestem aż taki straszny,żeby ode mnie się odsuwać!- powiedział niby urażony. Zaśmiałam się i przysunełam się bliżej niego.
-Pasuje?
-Tak-uśmiechnął się.
-Justina
-mhm?
-Kim dla Ciebie była Carmen?-zapytałam.
------------------------------------------------
Hej! i mamy już 9 rozdział. Brak weny.Szkoda ale to bardzo szkoda ,że po przedniego nie skomentowaliśmy,ale... No to ten komentujcie ten rozdział!i kocham was!<3 ps;z boku jest ankieta na której możecie głosować która waszym zdaniem jest lepsza stażystka. (w pisaniu) :)
ps2;rozdział nie był sprawdzany!za jakie kol wiek błędy sorrka;*
czwartek, 7 listopada 2013
Rozdział 8
Weszłam po schodach na górę zostawiając go samego. Otworzyłam drzwi do pomieszczenia w którym miał się znajdować pokój Biebera, moim oczom ukazał się nie duży ciemno-fioletowy pokój. Na przeciwko drzwi było wielkie okno zasłonięte białymi zasłonami, które były chyba jedynym tam jasnym elementem w jego pokoju, plusem było to że chociaż trochę rozjaśniały ten pokój i dodawały mu uroku. Pod oknem stało niewielkie biurko, z laptopem i jakimiś książkami. W rogu stał czarny fotel który pasował do jego wielkiego łóżka (pomieściłoby chyba z cztery osoby). Zaraz przy drzwiach stała komoda z ciuchami a nad nią dwie wiszące pułki na których były książki. "Chyba lubi czytać". Odłożyłam torbę a bok i wyjęłam z niej dresy.
Poszłam szukać łazienki aby wziąć prysznic, nie wiedziałam gdzie jest więc otworzyłam pierwsze lepsze drzwi a za nimi mieścił się pokój, w dodatku dziewczęcy. "Czyj to jest pokój?" Szybko odpowiedziałam sobie na to pytanie, kiedy moją uwagę przykuło zdjęcie na biurku. Na nim była Nina ze swoim chłopakiem.
Oznaczało to, że mnie okłamała, że wcale nie mieszka z mamą tylko z chłopakami. Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami. Dlaczego nie powiedział prawdy? Tego nie wiem. Chyba muszę się przyzwyczaić do tych wszystkich tajemnic, sekretów i kłamstw. Jeszcze na dodatek ta sprawa z tym rodzeństwem której Justin nawet nie raczył mi wytłumaczyć.
Kiedy już znalazłam się w łazience, odkręciłam ciepłą wodę pod po chwili weszłam weszłam. Od razu się odprężyłam, a mój umysł się oczyścił, kompletna pustka mogłabym w takim stanie trwać i trwać w nieskończoność. Po umyciu się założyłam dres i wyszłam z łazienki. W całym domu panowała grobowa cisza, co było troszkę irytujące. Zaniosłam rzeczy do pokoju Justina o zeszłam na dół. W salonie było pusto na tarasie tak samo. Weszłam do kuchni, ale tam też nikogo nie było. Na stole leżała jakaś kartka, podeszłam bliżej i wzięłam ją do ręki.
"Musiałem wyjść załatwić sprawę, czuj się jak u siebie. Wszyscy już wiedzą że u nas zostaniesz więc się nie przejmuj nimi. Postaram się wrócić jak najszybciej. Justin"
Super nie dość, że przywlókł mnie tu nie pytając mnie o zdanie to jeszcze zostawia mnie samą.
Wzięłam kartkę i wyrzuciłam ją do śmieci. Nie za bardzo wiedziałam co robić, a że nic mi się nie chciało to nalałam sobie szklankę wody i wróciłam do jego pokoju. Postawiłam szklankę na biurku i odsłoniłam kawałek zasłonkę. Widok który był z jego okna zapierał dech w piersiach. Nie powiem bo z moich okien też jest niezły widok, ale z jego okna. Nie ma co porównywać. Las który widać jest otoczony łąką przez którą idzie ścieżka, a później wchodzi do lasu, za którym chowa się słońce. W oddali widać też lekko urwisko. Na prawdę piękny widok. Podeszłam do komody i wzięłam pierwszą lepszą książkę i usiadłam w jego fotelu.
Otworzyłam książkę na pierwszym rozdziale, a z niej wypadło jakieś zdjęcie. To co tam zobaczyłam zdziwiło mnie i to bardzo, był na nim Justin, ale co najdziwniejsze z siostrą Alexa. Nie potrafiłam tego zrozumieć. Czy ich kiedyś coś łączyło? Nawet jeśli tak to czemu kazał trzymać mi się z dala od nich. To wszystko stawało się coraz dziwniejsze.
------------------------------------------------------------------------------------------------------ Natalia.
Wiem że trochę króki, ale pisany w niezbyt sprzyjających warunkach. Gdybym nie napisała go teraz to kto wie czy później bym go dodała, ponieważ znów u mnie jest sztorm :(
Jak wiecie jestem na stażu o staram się o miejsce przy Gabi na stałe. Mam nadzieje że podoba się wam to jak pisze.
sobota, 2 listopada 2013
Rozdział 7
Przez chwilę zamarłam. Przecież ja się im przedstawiłam, ale zaraz to że koleguje się z Alex'em i Carmen to raczej moja spraw. On nie może mi zabraniać z kim mam się kolegować, co prawda to prawda.
- A co jeśli już to zrobiłam Justin?-spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Co zrobiłaś?- wrzasnął na mnie co mnie zszokowało kompletnie.
-Czemu na mnie krzyczysz Justin, świat nie kręci się tylko koło waszej paczki mam prawo kolegować się z kim chce- syknęłam mu
-To nie jest Lil...-
- A jak?!- powiedziałam w desperacji
- Nie chcecie mi nic mówić, zachowujecie się dziwnie, co mnie przeraża, na dodatek zabraniacie mi mieć innych znajomych-
-Lily posłuchaj mnie dobrze?-kiwnęłam, na znak że może kontynuować,-
-To nie tak że nie możesz się zadawać z innymi, lecz ta dwójka jest nie bezpieczna dla Ciebie.- zrobił krótką przerwę wyglądał jakby nad czymś się zastanawiał.
- Zamieszkasz u nas-dodał.
-Co? Czemu niby?-
-Jesteś w niebezpieczeństwie nie pozwolę aby coś Ci się stało- patrzył na mnie z powagą i znowu ujrzałam ten przebłysk czerwieni w jego oczach, wystraszyłam się.
- Na długo u was zostaje?- tak pakowałam się w drodze do domu Justin nawet nie pozwolił mu się sprzeciwić.
- Na dłuższy czas- Trzask! usłyszeliśmy z dołu dźwięk rozbijanego się szkła.
- Za późno... - wymamrotał Justin pod nosem
- Co za późno?- odrzekłam po chwili w drzwiach moich drzwi pojawił się Alex-
- Alex co Ty tu robisz?- spytałam z nie do wierzeniem, przecież nie podałam im mojego adresu.
- Bieber, co nowa zdobycz?-
- Co jaka zd..- Justin stanął przede mną w stylu chronienia mnie.
- Nie wchodzi się na czyjeś terytorium psie- warknął do niego Justin. Psie?
- Dziewczyna może wybierać co chce. Nie decydujesz za nią Bieber- Justin odwrócił się do mnie
- Idziesz z nim- wskazał na Alexa- czy ze mną?-
- Z Tobą- wypowiedziałam przestraszonym głosem, chciałam płakać w obecnej chwili ale nie rozkleję się przy dwóch obcych no nie do końca obcych ale nie znam ich za dobrze prawda? Justin jednak przeczuwał że jestem wystraszona, musiałam pokazać inaczej, wystąpiłam przed niego.
- Alex opuść mój dom rozumiesz? Bo zadzwonię na policję.- syknęłam na co on podszedł do mnie-
-Oby to nie był zły wybór Collins- przytulił mnie i wyszedł-
- Widzisz wyszedł już nie muszę się przenosić- na mojej twarzy ujawnił się mały uśmiech-
- On tu wróci Lil, a mnie przy Tobie wiecznie nie będzie dlatego lepiej jakbyś wprowadziła się do nas- uległam po wyglądał jakby był przybity.
- No dobrze wezmę jeszcze tylko kilka rzeczy-
- Gdzie będę spać spytała?-
- U mnie w pokoju- oznajmił mi wchodząc do domu.
- Co czemu?-rozejrzała się nie pewnie po domie- Gdzie reszta?- dodała-
- Pewnie gdzieś wyszli, a co do spania inne pokoje są zajęte przez chłopaków chyba że wolisz z innym z tego domu spać- uśmiechnąłem się łobuzersko, co ją doprowadziło chyba do złości.
- Gdzie Twój pokój Bieber- odrzekła.
- U góry pierwsze drzwi na lewo.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------ Nieco krótszy od ostatniego mojego rozdziało tak tu ja PepsiHD . No wiecie że staram się mieć tu miejsce obok Gabi;D Jest ankieta w której głosujecie. Jeśli podobają się wam moje rozdziały to no proszę o głos;D A i tak nie dodawałam rozdziałów byłam w szpitalu. Mam nadzieje że będziecie komentować to dla nas ważne;* Kocham was!
- A co jeśli już to zrobiłam Justin?-spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Co zrobiłaś?- wrzasnął na mnie co mnie zszokowało kompletnie.
-Czemu na mnie krzyczysz Justin, świat nie kręci się tylko koło waszej paczki mam prawo kolegować się z kim chce- syknęłam mu
-To nie jest Lil...-
- A jak?!- powiedziałam w desperacji
- Nie chcecie mi nic mówić, zachowujecie się dziwnie, co mnie przeraża, na dodatek zabraniacie mi mieć innych znajomych-
-Lily posłuchaj mnie dobrze?-kiwnęłam, na znak że może kontynuować,-
-To nie tak że nie możesz się zadawać z innymi, lecz ta dwójka jest nie bezpieczna dla Ciebie.- zrobił krótką przerwę wyglądał jakby nad czymś się zastanawiał.
- Zamieszkasz u nas-dodał.
-Co? Czemu niby?-
-Jesteś w niebezpieczeństwie nie pozwolę aby coś Ci się stało- patrzył na mnie z powagą i znowu ujrzałam ten przebłysk czerwieni w jego oczach, wystraszyłam się.
Perspektywa Lily
Byliśmy u mnie w domu, spakowałam rzeczy.- Na długo u was zostaje?- tak pakowałam się w drodze do domu Justin nawet nie pozwolił mu się sprzeciwić.
- Na dłuższy czas- Trzask! usłyszeliśmy z dołu dźwięk rozbijanego się szkła.
- Za późno... - wymamrotał Justin pod nosem
- Co za późno?- odrzekłam po chwili w drzwiach moich drzwi pojawił się Alex-
- Alex co Ty tu robisz?- spytałam z nie do wierzeniem, przecież nie podałam im mojego adresu.
- Bieber, co nowa zdobycz?-
- Co jaka zd..- Justin stanął przede mną w stylu chronienia mnie.
- Nie wchodzi się na czyjeś terytorium psie- warknął do niego Justin. Psie?
- Dziewczyna może wybierać co chce. Nie decydujesz za nią Bieber- Justin odwrócił się do mnie
- Idziesz z nim- wskazał na Alexa- czy ze mną?-
- Z Tobą- wypowiedziałam przestraszonym głosem, chciałam płakać w obecnej chwili ale nie rozkleję się przy dwóch obcych no nie do końca obcych ale nie znam ich za dobrze prawda? Justin jednak przeczuwał że jestem wystraszona, musiałam pokazać inaczej, wystąpiłam przed niego.
- Alex opuść mój dom rozumiesz? Bo zadzwonię na policję.- syknęłam na co on podszedł do mnie-
-Oby to nie był zły wybór Collins- przytulił mnie i wyszedł-
- Widzisz wyszedł już nie muszę się przenosić- na mojej twarzy ujawnił się mały uśmiech-
- On tu wróci Lil, a mnie przy Tobie wiecznie nie będzie dlatego lepiej jakbyś wprowadziła się do nas- uległam po wyglądał jakby był przybity.
- No dobrze wezmę jeszcze tylko kilka rzeczy-
Perspektywa Justina
Musiałem ją chronić. Ta dziewczyna sprawiała we mnie za każdym dziwne uczucie gdy ją widywałem. Jest to przyjemne uczucie. Jej bliskość była mi potrzebna i to cholernie. My jako wampiry jak już czegoś chcemy to musimy to mieć. Przyznamy krew Lilly wzmagała u mnie pragnienie, ale jej osobowość uroda powstrzymywały mnie. Jest jak mój narkotyk, którego potrzebuje na co dzień. Do naszego (mojego i chłopaków) domu jechaliśmy w ciszy. W końcu zaparkowałem mojego Range Rovera. Wysiedliśmy kierując się w stronę domu.- Gdzie będę spać spytała?-
- U mnie w pokoju- oznajmił mi wchodząc do domu.
- Co czemu?-rozejrzała się nie pewnie po domie- Gdzie reszta?- dodała-
- Pewnie gdzieś wyszli, a co do spania inne pokoje są zajęte przez chłopaków chyba że wolisz z innym z tego domu spać- uśmiechnąłem się łobuzersko, co ją doprowadziło chyba do złości.
- Gdzie Twój pokój Bieber- odrzekła.
- U góry pierwsze drzwi na lewo.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------ Nieco krótszy od ostatniego mojego rozdziało tak tu ja PepsiHD . No wiecie że staram się mieć tu miejsce obok Gabi;D Jest ankieta w której głosujecie. Jeśli podobają się wam moje rozdziały to no proszę o głos;D A i tak nie dodawałam rozdziałów byłam w szpitalu. Mam nadzieje że będziecie komentować to dla nas ważne;* Kocham was!
niedziela, 27 października 2013
rozdział 6
Dlaczego ja zawsze przy nim wyglądam jak bordowy burak? Widocznie tak na mnie już wypływa. Ciekawe jaka będzie jego reakcja, co teraz zrobię.
- Hej Justin - uśmiechnęłam się do niego i następnie stanełam na palcach aby go pocałować w policzek , mówiłam ,że cała nasza gromadka to jakieś drapacze chmur, nawet Nina i do tego tacy silni... Uśmiechnął się do mnie chytrze. Nagle na parking szkoły podjechał zielony peugeot (czyt. peżot). I wszystkie jakie kol wiek oczy zostały skierowane na niego. W pewnym momencie wysiadł z samochodu gorący chłopak z podobną fryzurą do Justina. Ale i tak Justin ma ładniejesz.-pomyślałam. Zauważyłam , że Zayn'owi , Harr'emu , Niall'owi i Justin'owi nawet Ninie napięły się mięśnie.Dobra to już robi się zdecydowanie dziwne.W pewnej sekundzie poczułam tanią męską wode kolońską. Odwróciłam się w tamtą strone gdzie dochodził zapach. Ujrzałam tego chłopaka z blondynką która miała bardzo ciemny makijaż w okół oczu. Chłopak puścił mi zalotnie oczko zaś dziewczyna przyjaźnię się uśmiechneła. Obstawiam ,że jest to rodzeństwo , no bo jaka normalna dziewczyna uśmiechnęła się do mnie ciepło gdy jej chłopak puszcza mi oczko. Na mojej twarzy pojawiły się rumieńce. Machnęłam delikatnie ręką na przywitanie. Całą tą sytuacje oglądała moja paczka ze złością no kurwa co im jest do cholery?! Gdy spojrzałam na Justina widać było , szeptał cicho i urywkami do Nialla obok którego stał : "przecież on on..." , "jeszcze sprowadził tą jędze", "jakim cudem jak widziałem jego...".
-Ej no co jest Wam! - cisza - Odpowie mi ktoś w końcu! Ciągle jakieś tajemnice skrywacie prze de mną , chyba mogę wiedzieć co się dzieje. huh? - mówiła nie grzecznie i ze złością.
-Nie teraz proszę -odezwał się Harry. Dobra jako oni sobie chcą.
-Żegnam!-krzyknęłam po czym odeszłam truchtem. Ukradkiem zerknęłam na Nine, stała i przyglądała się jak od chodzę. Bywa. Szybkim krokiem przekroczyłam szkolny próg. Cała szkoła pachniała wodą tamtego gościa.
-Nawet dosyć ładnie.. - mruknęłam do siebie. Podeszłam pod salę w której zaraz ma się odbyć moja lekcja z ...... Justin'em. Świetnie ! wyczujcie tutaj sarkazm. Usiadłam w kącie obok sali i wyjęłam telefon. Miałam 3 nie odebrane połączenia i 2 wiadomości. Jedna od Niny druga od Justin. Najpierw sprawdziłam od Niny.
Od: Nina PS
Przepraszam ,że tak wyszło ale, ale... po prostu zrozum, nie mogę Ci nic na razie powiedzieć. Jeszcze raz Cię przepraszam razem z chłopakami.
Nie wiem , nie wiem już co o tym mam myśleć...
Od: Justin
Musimy się spotkać. Dziś przy centrum o 18 , przyjdź. Proszę.
Ciekawe co ma mi do powiedzenia .... pójdę co mi za szkodzi. Raz się żyje. Z moich zamyśleń wyrwał mnie dzwonek , na nudną jak świat chemię z panem MacClein. To będzie długa lekcja....
***
Po 5 męczących lekcjach mam teraz wf w końcu coś dobrego. O dziwo gdy weszłam do szatni była tam tylko blond włosa dziewczyna siedząca do tyłu do mnie która słuchała muzyki. Kogoś mi ona przypomina...
- Um. Przepraszam ale dziś nie ma wf?- odezwałam się do blondynki.
-Słucham?-powiedziała odwracając się do mnie. Och więc to ta sama blondynka co do mnie przed szkołą się uśmiechnęła gdy szła razem z tamtym przystojnym chłopakiem.
-Czy jest dziś wf? Bo w ogóle nie ma nikogo tylko ty a jest dawno po dzwonku - powiedziałam na jednym tchu.
-Szczerze mówiąc sama nie wiem.- zamyśliła się-Usiądziesz-wskazała miejsce obok siebie. Zrobiłam to co mi kazała.
-Więc jak masz na imię i nazwisko? -spytała się mnie.
-Lily Collins ,a ty ? - zapytałam łagodnie.
-Carmen Jessica River. Długie prawda?-zaśmiała się.
- Troszeczkę.-uśmiechnełam się.
- Jestem tutaj nowa może coś opowiesz mi o szkole ,mieście sobie?-zapytała szczerząc się.
- Mówiąc prawdę, nie wiem nic za wiele ponieważ jestem tutaj tylko kilka dni ...
- To może coś o sobie?
-Jasne. Więc ja mówiłam Ci mam na imię Lily, moje nazwisko do Collins um mam 17 lat. Przeprowadziłam się tutaj z Nowego Yorku sama. Bo moi rodzice postanowili tak ale to długa historia...co jeszcze za przyjaźniłam się z Niną , Justinem , Niallem, Harrym , Zaynem....
- Słyszałam, że to jest elita szkolna i ty do niej należysz- uśmiechneła się.
- Jak to się mówi wieści się szybko rozchodzą...
-Prawda- posłała mi ciepły uśmiech.
-A ty może powiesz coś o sobie?- zapytałam nie naciskając.
- Okej. Mam 17 lat również tak jak ty i przyjechałam tutaj z Kansas z moim bratem...i...- nie mogła dokończyć bo do szatni wszedł jej brat.
-O wilku mowa -krzykneła do niego.
- Nie przeszkadzam? - zapytał się
-Um nie -odezwałam się.
-To dobrze ,ale chciałbym poinformować moją siostrę , że ja już skończyłem lekcje i ona także.Więc niech ruszy swój tłusty tyłek i pojedzie ze mną do domu. - powiedział na początku patrząc się na mnie a potem na Carmen.
-A tak w ogóle to jestem Alex-uśmiechnął się i podał mi rękę. Uścisnełam jego dłoń i oddałam uśmiech.
-Carmen wstawaj idziemy! -Może Ciebie podwieźć ? -zapytał w moją stronę. Chwilę się zastanowiłam i odpowiedziałam:
- Nie trzeba , mój samochód stoi na parkingu-odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. Po czym wyszłam z szatni a następnie ze szkoły do samochodu.
***
Właśnie teraz jestem już w domu i wskazuję mi 16:59 nie chwila 17. Za godzinę mam spotkać się z Justinem obok centrum, muszę przyznać ciekawość zżera mnie od środka. Próbuję ją "zniszczyć" ale na marne. Aby zabić czas postanowiłam , że przebiorę się w luźne ubranie i pójdę biegać.Przy okazji spalę trochę kilo i rozejrzę się po okolicy. Szybki biegiem wbiegłam po schodach do mego pokoju i z szafy wyciągnęłam dresowy komplet no prawie dresowy. Spięłam koka z moich włosów i ubrałam się w rzeczy które przygotowałam. Gotowa przejrzałam się w lustrze a następnie chwyciłam moje Iphona i sprawdziłam godzine, wskazywała 17:30. Zbiegłam na dół i nałożyłam swoje białe jak perła buty i wybiegłam z domu.
***
Równo o 18 byłam już obok centrum handlowego. Siedząc na ławce nuciłam sobie" w las kotek na płotek i mruga...". Usłyszałam za sobą huk , wspomniałam , że obok centrum jest las. Odwróciłam się w tamtym kierunku choć nic nie było znowu powróciłam do po przedniej pozycji. Z daleka dostrzegłam postać kierującą się do mnie. To był Justin. Poznałam go po sylwetce i po ubraniach. Gdy wreszcie dotarł zaczął tak:
-Więc na początku przepraszam i nie gniewaj się na nas ale to nie jest odpowiedni czas,moment i jest za wcześnie abyśmy Ci to powiedzieli.- powiedział na jednym tchu
-Um okej ale to tylko na pewno chciałeś mi powiedzieć?- spytałam się
- Nie. Pamiętasz tego chłopaka co wysiadał i tą blondynke?- zapytał mnie.
-Tak. A co?
-Masz im nie podawać swoich swojej prawdziwej tożsamości i gdzie mieszkasz. Bo to skończy źle. -Za późno...
-----------------------------------------------------------
Siemka to ja Lilly♥ - założycielka tego opowiadania. Więc jak na pewno zauważyliście są dwie osoby na stażu które pomagają w pisaniu. Za miesiąc kończy im się staż, w tym przypadku teraz możecie głosować na ankiecie obok która lepiej waszym zdaniem piszę i która zostanie na 4ever ! lub obie. No i to tyle. Komentujcie<333
PS: Nowi bohaterowie są już dodani do zakładki "bohaterowie" ! ;)
PS2: Nie sprawdzałam tego rozdziału więc prosze się nie czepiać za bardzo;)
- Hej Justin - uśmiechnęłam się do niego i następnie stanełam na palcach aby go pocałować w policzek , mówiłam ,że cała nasza gromadka to jakieś drapacze chmur, nawet Nina i do tego tacy silni... Uśmiechnął się do mnie chytrze. Nagle na parking szkoły podjechał zielony peugeot (czyt. peżot). I wszystkie jakie kol wiek oczy zostały skierowane na niego. W pewnym momencie wysiadł z samochodu gorący chłopak z podobną fryzurą do Justina. Ale i tak Justin ma ładniejesz.-pomyślałam. Zauważyłam , że Zayn'owi , Harr'emu , Niall'owi i Justin'owi nawet Ninie napięły się mięśnie.Dobra to już robi się zdecydowanie dziwne.W pewnej sekundzie poczułam tanią męską wode kolońską. Odwróciłam się w tamtą strone gdzie dochodził zapach. Ujrzałam tego chłopaka z blondynką która miała bardzo ciemny makijaż w okół oczu. Chłopak puścił mi zalotnie oczko zaś dziewczyna przyjaźnię się uśmiechneła. Obstawiam ,że jest to rodzeństwo , no bo jaka normalna dziewczyna uśmiechnęła się do mnie ciepło gdy jej chłopak puszcza mi oczko. Na mojej twarzy pojawiły się rumieńce. Machnęłam delikatnie ręką na przywitanie. Całą tą sytuacje oglądała moja paczka ze złością no kurwa co im jest do cholery?! Gdy spojrzałam na Justina widać było , szeptał cicho i urywkami do Nialla obok którego stał : "przecież on on..." , "jeszcze sprowadził tą jędze", "jakim cudem jak widziałem jego...".
-Ej no co jest Wam! - cisza - Odpowie mi ktoś w końcu! Ciągle jakieś tajemnice skrywacie prze de mną , chyba mogę wiedzieć co się dzieje. huh? - mówiła nie grzecznie i ze złością.
-Nie teraz proszę -odezwał się Harry. Dobra jako oni sobie chcą.
-Żegnam!-krzyknęłam po czym odeszłam truchtem. Ukradkiem zerknęłam na Nine, stała i przyglądała się jak od chodzę. Bywa. Szybkim krokiem przekroczyłam szkolny próg. Cała szkoła pachniała wodą tamtego gościa.
-Nawet dosyć ładnie.. - mruknęłam do siebie. Podeszłam pod salę w której zaraz ma się odbyć moja lekcja z ...... Justin'em. Świetnie ! wyczujcie tutaj sarkazm. Usiadłam w kącie obok sali i wyjęłam telefon. Miałam 3 nie odebrane połączenia i 2 wiadomości. Jedna od Niny druga od Justin. Najpierw sprawdziłam od Niny.
Od: Nina PS
Przepraszam ,że tak wyszło ale, ale... po prostu zrozum, nie mogę Ci nic na razie powiedzieć. Jeszcze raz Cię przepraszam razem z chłopakami.
Nie wiem , nie wiem już co o tym mam myśleć...
Od: Justin
Musimy się spotkać. Dziś przy centrum o 18 , przyjdź. Proszę.
Ciekawe co ma mi do powiedzenia .... pójdę co mi za szkodzi. Raz się żyje. Z moich zamyśleń wyrwał mnie dzwonek , na nudną jak świat chemię z panem MacClein. To będzie długa lekcja....
***
Po 5 męczących lekcjach mam teraz wf w końcu coś dobrego. O dziwo gdy weszłam do szatni była tam tylko blond włosa dziewczyna siedząca do tyłu do mnie która słuchała muzyki. Kogoś mi ona przypomina...
- Um. Przepraszam ale dziś nie ma wf?- odezwałam się do blondynki.
-Słucham?-powiedziała odwracając się do mnie. Och więc to ta sama blondynka co do mnie przed szkołą się uśmiechnęła gdy szła razem z tamtym przystojnym chłopakiem.
-Czy jest dziś wf? Bo w ogóle nie ma nikogo tylko ty a jest dawno po dzwonku - powiedziałam na jednym tchu.
-Szczerze mówiąc sama nie wiem.- zamyśliła się-Usiądziesz-wskazała miejsce obok siebie. Zrobiłam to co mi kazała.
-Więc jak masz na imię i nazwisko? -spytała się mnie.
-Lily Collins ,a ty ? - zapytałam łagodnie.
-Carmen Jessica River. Długie prawda?-zaśmiała się.
- Troszeczkę.-uśmiechnełam się.
- Jestem tutaj nowa może coś opowiesz mi o szkole ,mieście sobie?-zapytała szczerząc się.
- Mówiąc prawdę, nie wiem nic za wiele ponieważ jestem tutaj tylko kilka dni ...
- To może coś o sobie?
-Jasne. Więc ja mówiłam Ci mam na imię Lily, moje nazwisko do Collins um mam 17 lat. Przeprowadziłam się tutaj z Nowego Yorku sama. Bo moi rodzice postanowili tak ale to długa historia...co jeszcze za przyjaźniłam się z Niną , Justinem , Niallem, Harrym , Zaynem....
- Słyszałam, że to jest elita szkolna i ty do niej należysz- uśmiechneła się.
- Jak to się mówi wieści się szybko rozchodzą...
-Prawda- posłała mi ciepły uśmiech.
-A ty może powiesz coś o sobie?- zapytałam nie naciskając.
- Okej. Mam 17 lat również tak jak ty i przyjechałam tutaj z Kansas z moim bratem...i...- nie mogła dokończyć bo do szatni wszedł jej brat.
-O wilku mowa -krzykneła do niego.
- Nie przeszkadzam? - zapytał się
-Um nie -odezwałam się.
-To dobrze ,ale chciałbym poinformować moją siostrę , że ja już skończyłem lekcje i ona także.Więc niech ruszy swój tłusty tyłek i pojedzie ze mną do domu. - powiedział na początku patrząc się na mnie a potem na Carmen.
-A tak w ogóle to jestem Alex-uśmiechnął się i podał mi rękę. Uścisnełam jego dłoń i oddałam uśmiech.
-Carmen wstawaj idziemy! -Może Ciebie podwieźć ? -zapytał w moją stronę. Chwilę się zastanowiłam i odpowiedziałam:
- Nie trzeba , mój samochód stoi na parkingu-odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. Po czym wyszłam z szatni a następnie ze szkoły do samochodu.
***
Właśnie teraz jestem już w domu i wskazuję mi 16:59 nie chwila 17. Za godzinę mam spotkać się z Justinem obok centrum, muszę przyznać ciekawość zżera mnie od środka. Próbuję ją "zniszczyć" ale na marne. Aby zabić czas postanowiłam , że przebiorę się w luźne ubranie i pójdę biegać.Przy okazji spalę trochę kilo i rozejrzę się po okolicy. Szybki biegiem wbiegłam po schodach do mego pokoju i z szafy wyciągnęłam dresowy komplet no prawie dresowy. Spięłam koka z moich włosów i ubrałam się w rzeczy które przygotowałam. Gotowa przejrzałam się w lustrze a następnie chwyciłam moje Iphona i sprawdziłam godzine, wskazywała 17:30. Zbiegłam na dół i nałożyłam swoje białe jak perła buty i wybiegłam z domu.
***
Równo o 18 byłam już obok centrum handlowego. Siedząc na ławce nuciłam sobie" w las kotek na płotek i mruga...". Usłyszałam za sobą huk , wspomniałam , że obok centrum jest las. Odwróciłam się w tamtym kierunku choć nic nie było znowu powróciłam do po przedniej pozycji. Z daleka dostrzegłam postać kierującą się do mnie. To był Justin. Poznałam go po sylwetce i po ubraniach. Gdy wreszcie dotarł zaczął tak:
-Więc na początku przepraszam i nie gniewaj się na nas ale to nie jest odpowiedni czas,moment i jest za wcześnie abyśmy Ci to powiedzieli.- powiedział na jednym tchu
-Um okej ale to tylko na pewno chciałeś mi powiedzieć?- spytałam się
- Nie. Pamiętasz tego chłopaka co wysiadał i tą blondynke?- zapytał mnie.
-Tak. A co?
-Masz im nie podawać swoich swojej prawdziwej tożsamości i gdzie mieszkasz. Bo to skończy źle. -Za późno...
-----------------------------------------------------------
Siemka to ja Lilly♥ - założycielka tego opowiadania. Więc jak na pewno zauważyliście są dwie osoby na stażu które pomagają w pisaniu. Za miesiąc kończy im się staż, w tym przypadku teraz możecie głosować na ankiecie obok która lepiej waszym zdaniem piszę i która zostanie na 4ever ! lub obie. No i to tyle. Komentujcie<333
PS: Nowi bohaterowie są już dodani do zakładki "bohaterowie" ! ;)
PS2: Nie sprawdzałam tego rozdziału więc prosze się nie czepiać za bardzo;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)