niedziela, 27 października 2013

rozdział 6

Dlaczego ja zawsze przy nim wyglądam jak bordowy burak? Widocznie tak na mnie już wypływa.  Ciekawe jaka będzie jego reakcja, co teraz zrobię.
- Hej Justin - uśmiechnęłam się do niego i następnie stanełam na palcach aby go pocałować w policzek , mówiłam ,że cała nasza gromadka to jakieś drapacze chmur, nawet Nina i  do tego tacy silni... Uśmiechnął się do mnie chytrze. Nagle na parking szkoły podjechał zielony peugeot (czyt. peżot). I wszystkie jakie kol wiek oczy zostały skierowane na niego. W pewnym momencie wysiadł z samochodu gorący chłopak z podobną fryzurą do Justina. Ale i tak Justin ma ładniejesz.-pomyślałam. Zauważyłam , że Zayn'owi , Harr'emu , Niall'owi i Justin'owi nawet Ninie napięły się mięśnie.Dobra to już robi się zdecydowanie dziwne.W pewnej sekundzie poczułam tanią męską wode kolońską. Odwróciłam się w tamtą strone gdzie dochodził zapach. Ujrzałam tego chłopaka z blondynką która miała bardzo ciemny makijaż w okół oczu. Chłopak puścił mi zalotnie oczko zaś dziewczyna przyjaźnię się uśmiechneła. Obstawiam ,że jest to rodzeństwo , no bo jaka normalna dziewczyna uśmiechnęła się do mnie ciepło gdy jej chłopak puszcza mi oczko. Na mojej twarzy pojawiły się rumieńce. Machnęłam delikatnie ręką na przywitanie. Całą tą sytuacje oglądała moja paczka ze złością no kurwa co im jest do cholery?! Gdy spojrzałam na Justina widać było , szeptał cicho i urywkami do Nialla obok którego stał : "przecież on on..." , "jeszcze sprowadził tą jędze", "jakim cudem jak widziałem jego...".
-Ej no co jest Wam! - cisza - Odpowie mi ktoś w końcu! Ciągle jakieś tajemnice skrywacie prze de mną , chyba mogę wiedzieć co się dzieje. huh? - mówiła nie grzecznie i ze złością.
-Nie teraz proszę -odezwał się Harry. Dobra jako oni sobie chcą.
-Żegnam!-krzyknęłam po czym odeszłam truchtem. Ukradkiem zerknęłam na Nine, stała i przyglądała się jak od chodzę. Bywa. Szybkim krokiem przekroczyłam szkolny próg. Cała szkoła pachniała wodą tamtego gościa.
-Nawet dosyć ładnie.. - mruknęłam do siebie. Podeszłam pod salę w której zaraz ma się odbyć moja lekcja z ...... Justin'em. Świetnie ! wyczujcie tutaj sarkazm. Usiadłam w kącie obok sali i wyjęłam telefon. Miałam 3 nie odebrane połączenia i 2 wiadomości. Jedna od Niny druga od Justin. Najpierw sprawdziłam od Niny.
 Od: Nina PS
Przepraszam ,że tak wyszło ale, ale... po prostu zrozum, nie mogę Ci nic na razie powiedzieć. Jeszcze raz Cię przepraszam razem z chłopakami.

Nie wiem , nie wiem już co o tym mam myśleć...

Od: Justin
Musimy się spotkać. Dziś przy centrum o 18 , przyjdź. Proszę.

Ciekawe co ma mi do powiedzenia .... pójdę co mi za szkodzi. Raz się żyje. Z moich zamyśleń wyrwał mnie dzwonek , na nudną jak świat chemię z panem MacClein. To będzie długa lekcja....

***

Po 5 męczących lekcjach mam teraz wf w końcu coś dobrego. O dziwo gdy weszłam do szatni była tam tylko blond włosa dziewczyna siedząca do tyłu do mnie która słuchała muzyki. Kogoś mi ona przypomina...
- Um. Przepraszam ale dziś nie ma wf?- odezwałam się do blondynki.
-Słucham?-powiedziała odwracając się do mnie. Och więc to ta sama blondynka co do mnie przed szkołą się uśmiechnęła gdy szła razem z tamtym przystojnym chłopakiem.
-Czy jest dziś wf? Bo w ogóle nie ma nikogo tylko ty a jest dawno po dzwonku - powiedziałam na jednym tchu.
-Szczerze mówiąc sama nie wiem.- zamyśliła się-Usiądziesz-wskazała miejsce obok siebie. Zrobiłam to co mi kazała.
-Więc jak masz na imię i nazwisko? -spytała się mnie.
-Lily Collins ,a ty ? - zapytałam łagodnie.
-Carmen Jessica River. Długie prawda?-zaśmiała się.
- Troszeczkę.-uśmiechnełam się.
- Jestem tutaj nowa może coś opowiesz mi o szkole ,mieście sobie?-zapytała szczerząc się.
- Mówiąc prawdę, nie wiem nic za wiele ponieważ jestem tutaj tylko kilka dni ...
- To może coś o sobie?
-Jasne. Więc ja mówiłam Ci mam na imię Lily, moje nazwisko do Collins um mam 17 lat. Przeprowadziłam się tutaj z Nowego Yorku sama. Bo moi rodzice postanowili tak ale to długa historia...co jeszcze za przyjaźniłam się z Niną , Justinem , Niallem, Harrym , Zaynem....
- Słyszałam, że to jest elita szkolna i ty do niej należysz-  uśmiechneła się.
- Jak to się mówi wieści się szybko rozchodzą...
-Prawda- posłała mi ciepły uśmiech.
-A ty może powiesz coś o sobie?- zapytałam nie naciskając.
- Okej. Mam 17 lat również tak jak ty i przyjechałam tutaj z Kansas z moim bratem...i...- nie mogła dokończyć bo do szatni wszedł jej brat.
-O wilku mowa -krzykneła do niego.
- Nie przeszkadzam? - zapytał się
-Um nie -odezwałam się.
-To dobrze ,ale chciałbym poinformować moją siostrę , że ja już skończyłem lekcje i ona także.Więc  niech ruszy swój tłusty tyłek i pojedzie ze mną do domu. - powiedział na początku patrząc się na mnie a potem na Carmen.
-A tak w ogóle to jestem Alex-uśmiechnął się i podał mi rękę. Uścisnełam jego dłoń i oddałam uśmiech.
-Carmen wstawaj idziemy! -Może Ciebie podwieźć ? -zapytał w moją stronę. Chwilę się zastanowiłam i odpowiedziałam:
- Nie trzeba , mój samochód stoi na parkingu-odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. Po czym wyszłam z szatni a następnie ze szkoły do samochodu.

***
Właśnie teraz jestem już w domu i wskazuję mi 16:59 nie chwila 17. Za godzinę mam spotkać się z Justinem obok centrum, muszę przyznać ciekawość zżera mnie od środka. Próbuję ją "zniszczyć" ale na marne. Aby zabić czas postanowiłam , że przebiorę się w luźne ubranie i pójdę biegać.Przy okazji spalę trochę kilo i rozejrzę się po okolicy. Szybki biegiem wbiegłam po schodach do mego pokoju i z szafy wyciągnęłam dresowy komplet no prawie dresowy. Spięłam koka z moich włosów i ubrałam się w rzeczy które przygotowałam. Gotowa przejrzałam się w lustrze a następnie chwyciłam moje Iphona i sprawdziłam godzine, wskazywała 17:30. Zbiegłam na dół i nałożyłam swoje białe jak perła buty i wybiegłam z domu.

***
Równo o 18 byłam już obok centrum handlowego. Siedząc na ławce nuciłam sobie" w las kotek na płotek i  mruga...". Usłyszałam za sobą huk , wspomniałam , że obok centrum jest las. Odwróciłam się w tamtym kierunku choć nic nie było znowu powróciłam do po przedniej pozycji. Z daleka dostrzegłam postać kierującą się do mnie. To był Justin. Poznałam go po sylwetce i po ubraniach. Gdy wreszcie dotarł zaczął tak:
-Więc na początku przepraszam i nie gniewaj się na nas ale to nie jest odpowiedni czas,moment i jest za wcześnie abyśmy Ci to powiedzieli.- powiedział na jednym tchu
-Um okej ale to tylko na pewno chciałeś mi powiedzieć?- spytałam się
- Nie. Pamiętasz tego chłopaka co wysiadał i tą blondynke?- zapytał mnie.
-Tak. A co?
-Masz im nie podawać swoich swojej prawdziwej tożsamości i gdzie mieszkasz. Bo to skończy źle. -Za późno...


-----------------------------------------------------------
Siemka to ja Lilly♥ - założycielka tego opowiadania. Więc jak na pewno zauważyliście są dwie osoby na stażu które pomagają w pisaniu. Za miesiąc kończy im się staż, w tym przypadku teraz możecie głosować na ankiecie obok która lepiej waszym zdaniem piszę i która zostanie na 4ever ! lub obie. No i to tyle. Komentujcie<333
PS: Nowi bohaterowie są już dodani do zakładki "bohaterowie" ! ;)
PS2: Nie sprawdzałam tego rozdziału więc prosze się nie czepiać za bardzo;)

3 komentarze:

  1. Jezu, kocham to opowiadanie. I jeszcze ta tajemniczość !
    Mrauuu

    OdpowiedzUsuń
  2. Super opowiadanie. Wiesz co Lilly może przydałaby się zakładka ,,rozdziały'' bo jak od poczatku się czyta to ok ale jak zacznie trochę puźniej to trudno znaleź nieraz rozdział .Dziękuje że to piszesz i wedlug mnie powinna starz wygrac PepsHD ;*

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli skomentowałeś/aś jestem Ci strasznie wdzięczna. Bo to dla mnie wiele znaczy. Oraz motywuje do pisania kolejnych rozdziałów !