Lily's POV
Jace oprowadzał mnie po tym wielkim pałacu, lecz panowała nie zręczna cisza, którą on przerwał:- Lily, Justin Cię lubi wiesz?- co? Czy łowcy mają też różne dary?
- Skąd wiesz?- moją twarz zalały rumieńce- Znaczy się um... Naprawdę tak sądzisz?-
- To widać shwaty- ponowna fala rumieńców. On mnie zwodzi pierw mówi, że Justin mnie lubi a potem mówi komplementy ughh...- Jesteś tam Lils?- od razu przebudziłam się z zamyśleń-
- Tak jestem zamyśliłam się trochę.- posłałam mu ciepły uśmiech- Wiesz jakbyś kogoś mi przypominał- widziałam jego twarz nie raz w dzieciństwie, była mi strasznie znajoma.-
- Lily wiem o Tobie dosłownie wszystko jestem Twoim aniołem i obserwuję Cię nie zawsze mnie widziałaś ale czasami pozwalałem Tobie abyś mnie zobaczyła, pamiętaj że zawsze byłem przy Tobie i nie pozwalałem Cię skrzywdzić.- czy on właśnie mi powiedział że jest moim aniołem?! Doznałam szoku, teraz sobie uświadomiłam skąd miałam te moje ``szczeniackie szczęście``( moja mama zawsze to mówiła gdy byłam młodsza).-
- Jace, to miłe dziękuję. Nie wierzyłam kiedyś, że takie coś jest w ogóle istnieje, teraz mam pewność, że nic mi nie będzie- przytuliłam chłopaka co go zaskoczyło ale odwzajemnił uścisk, nagle do korytarza wszedł Justin, co spowodowało że odsunęłam się od blondyna. Szatyn walnął pięścią w szafę, która koło niego stał przez co ona się rozwaliła.- Jace ja już pójdę, muszę pogadać z Justinem.-
- No dobrze wiedz że mam dar taki że jak w myślach poprosisz abym się zjawił, po chwili będę obok Ciebie.-
-Dobrze dziękuję za oprowadzenie częściowe- posłałam mu ciepły uśmiech i skierowałam się do pokoju Justina. Wyminęłam rozwaloną szafę, szłam tym długim korytarzem aż w końcu stanęłam przed drzwiami do naszej sypialni( tak jesteśmy już tu kilka dni ,chodzimy do szkoły regularnie, dzielę sypialnię z Justinem bo sama nie chciałam, za bardzo się bałam) weszłam do pokoju i zobaczyłam Justina leżącego na łóżku podniósł tylko głowę lekko do góry po chwili przewrócił się na obok unikając patrzenia na mnie. Ughh podeszłam powoli do łóżka i położyłam się tak że wtuliłam się w jego plecy, był strasznie spięty ale może raczej zdenerwowany, jednak po chwili pod wpływem mojego dotyku rozluźnił się, długo nie musiałam czekać aż się do mnie odwróci, i wtedy zobaczyłam jego przekrwione oczy od płaczu:
- Justin czemu Ty płakałeś?- nie uzyskałam odpowiedzi lecz szatyn położył swoją głowę na moją szyję wsuwając rękę w moje włosy zaczął się nimi bawić. Po dłuższej ciszy odezwał się swoim ochrypłym głosem-
- Ja Cię nie chcę stracić- zamurowało mnie, nie sądziłam że on kiedykolwiek to powie-
- I nie stracisz nigdzie się nie wybieram-
-Nie w tym sensie Lils-
- A w jakim?-
- No bo wiesz ja Cię lubię. Ale nie tak zwyczajnie ja Cię bardzo lubię.- doznałam niezłego szoku albo mi się zdaję albo Justin Bieber wyznaję mi miłość-
-Nie wydaję Ci się, tak jest chcę abyś wiedziała że Cię kocham, sposób jak się poruszasz, albo gdy jesteś zdenerwowana, to jak Ciepło się uśmiechasz i Twoje spojrzenie. Wiesz jak wybrnąć z trudnych sytuacji nie zawsze, bo czasami to ja Cię ratuję. Tak ja Justin Bieber zakochałem się w Tobie- kurcze te ich dary ughh ale ja nie wierzę on mi wyznał miłość poczułam jego śmieszek w mojej szyi ale nie jestem pewna czy to aby nie za wcześnie na związek? Tak Justin jest idealnym chłopakiem dla mnie ale nie wiem czy dałabym na początku z tym wszystkim rade jedno wiem na pewno muszę to najpierw dobrze przemyśleć-
- Masz dużo czasu na odpowiedź, wiedz że do niczego Cię nie zmuszam- pod wpływem emocji jakie we mnie grały podniosłam twarz szatyna i pocałowałam go w jego soczyste usta. Bez zastanowienia odwzajemnił pocałunek. Po chwili górował już nade mną jego ręce były po obu stronach mojej głowy, polizał moją dolną wargę prosząc o dostęp do środka, pozwoliłam mu na co nasz języki grały w wspólnym rytmie owinęłam ręce wokół jego szyi mierzwiąc jego końcówki gdy pociągnęłam je usłyszałam jak cicho jęknął. Chłopak podniósł mnie tak że siedziałam na nim okrakiem a teraz on leżał schyliłam się do jego szyi zaczęłam składać delikatne pocałunki, postanowiłam pozostawić malinkę na jego szyi aż w końcu znalazłam jego słaby punkt i zaczęłam go ssać, gdy nie zobaczyłam malinki troszkę się przeraziłam ale zaraz przecież on jest wampirem, to jak mogłam zrobić malinkę na nim huh? Justin w rewanżu umieścił swoje dłonie na moich pośladkach i je ścisnął na co wydałam głośny jęk. Pomiędzy nami kartka już by się nawet nie zmieściła. Czułam że robi mi się coraz bardziej gorąco. Gdy Justin ściągał mi bluzkę gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. Czemu akurat teraz ktoś nam musiał przeszkodzić? Zeszłam z chłopaka poprawiłam się i podeszłam do drzwi, otworzyłam je a w progu stała Carmen, co ona tu robiła?-
- Carmen co Ty tu robisz?-
- Justin mnie zaprosił nie wspominał Ci nic?- no to więc tak jak ja się do kogoś przytulę to on ma do mnie wąty i jeszcze sprasza sobie jakieś dziewczyny a ja myślałam głupia że mu na prawdę na mnie zależy, obróciłam się do niego ostatni raz pomijając fakt, że miałam zaszklone oczy. Wyminęłam Carmen i wyszłam z pokoju. Trzasnęłam drzwiami z brakiem wyrzutów i po chwili wypowiedziałam w myślach takie słowa,, Jace potrzebuję Cię, proszę zjaw się", poczułam silne ręce które mnie owijają wtuliłam się w klatkę piersiową dobrze już znanego mi blondyna. Fala moich łez nie zamierzała ustać.
- J-Jace zabie-erz mni-ie stą-ąd. - wyjąkałam w płaczu chłopak zaczął mnie kierować w stronę jak mi się zdaję jego pokoju.
Justin's POV
Całowałem się z Lils i już ściągałem jej koszulkę gdy nagle ktoś zapukał. No kurwa czemu teraz? Dziewczyna zeszła ze mnie i skierowała się ku drzwi. Otworzyła a w drzwiach była Carmen. Zapomniałem że miałem dzisiaj z nią pogadać mówiła coś o Alexie przez telefon. Zobaczyłem łzy w oczach Lily co mnie zabolało, szybko ,,przeleciałem'' po jej myślach no nie ona tak nie miała tego zinterpretować. Gdy trzasnęła drzwiami zorientowałem się że nie ma jej już w pokoju, cholera. :- Przeszkodziłam w czymś?- wyrwała mnie z myśli Carmen-
- Tak jakby- powiedziałem cicho warcząc.
- Ja tu w innej sprawie więc no ten Justin, Alex i jego kumple coś kombinują przeciwko Tobie pilnuj młodej.
- Znaczy co kombinują? -
- Nie wiem, podsłuchałam tylko część rozmowy , do końca nie jestem przemieniona*, nie wszystko mi wychodzi. Wiem że ona jest w niebezpieczeństwie.-
- Czekaj ale zaraz jak to nie jesteś jeszcze do końca nie przemieniona? Myślałem, że.. -
- Też tak myślałam ale nie, po naszym zerwaniu gdy weszłam do gangu, wszystko zaczęło mi się komplikować. Nowe zasady nie są łatwe. Z resztą nie ważne muszę już iść.- powiedziała przyglądając mi się.
- Trzymaj się Carmen- posłałem jej ciepły uśmiech, czy jakaś cząstka mnie nie chce żeby wyszła? No tak , kochałem ją. Lecz czasu nie da się cofnąć a ja nic nie zmienię. - Żegnaj Justin, a no i uważaj na to ślicznotkę szczęścia życzę. - uśmiechnęła się tak jak robiła to jak byliśmy parą-
- Carmen ty Też na siebie uważaj dobrze?- powiedziałem z troską.
- Dam rade pa- pomachała dłonią i wyszła z mojego pokoju. Dawno jej takiej nie widziałem, radosnej, cieszyła się z tego że ułożyłem sobie życie, ach te moje zdolności ale zaraz gdzie jest Lily? Wyszedłem z pokoju i skierowałem się na korytarz i próbowałem wyczytać jej myśli nie mogłem, zaraz już wiem czemu, Jace, tylko anioły blokują nasze zdolności. Szedłem wściekły w stronę jego pokoju, dotarłem do celu i zaczęłam walić w drzwi. Po chwili otworzył mi blondyn, zauważyłem Lily leżąc w łóżko, ona nadal szlochała. -
- Czego tu chcesz Justin?-
- Nie widać przyszedłem po moją dziewczynę. -
- Nie Twoją.- usłyszałem jej cichy głos, kurwa do czego ja doprowadziłem. -
- No właśnie skoro nie Twoją, to czego tu jeszcze szukasz? - Jace mnie odepchnął po chwili dziewczyna stanęła koło nas -
- Oboje jesteście siebie warci. - wyszła z pokoju i zeszła na dół. Doprowadziłem ją do takiego stanu jak ja mogłem. Spojrzałem na Jaca-
- Znajdź ją i pociesz. Daj mi znać jak będzie już nią dobrze- Jace był jej aniołem stróżem i to on ją potrafił pocieszyć ją szybciej ode mnie, mam nadzieje że kiedyś też tak będę potrafił. Kocham ją i nie chcę ją stracić.
---------------------------------------------------
Czekaliście długo wiem, przepraszam no ale miałam testy próbne jutro już ostatnie piszę. Nie wiem czy wam się podoba rozdział, trochę dużo się działo. A no i kocham was za liczbę wyświetleń no i komentarzy;* Z poważaniem PepsiHD czytasz= komentujesz<3 a ano i chciałabym dodać że Natalia strasznie was przeprasza że nie mogła dodać rozdziału ale miała wypadek, więc ją wyręczyłam:)
Świetne opowiadanie *-* czekam na nn i gdy będę miała dostęp do laptopa to przeczytam twoje inne opowiadania :))
OdpowiedzUsuń