piątek, 19 grudnia 2014

Rozdział 21

 Jechałam z Justinem w niezręcznej ciszy a moja ciekawość wyżerała już mnie od środka:
-Justin.
-Tak skarbie.
- Mogę dowiedzieć się co jest w walizce?
-Ah, no dobrze, są to akta dan gangu Alexa.
- No dobrze, Justin kocham Cię.
- Też Cię kocham ślicznotko. - Dalej jechaliśmy w ciszy, ale już miłej, Justin złapał mnie za dłoń i trzymał dopóki nie dojechaliśmy do jakiegoś magazynu. Przed nim stał już Zayn trzymający w ręku pistolet? Wyszliśmy z samochodu przybliżyłam się bliżej Justina, znając życie ta broń była dla ochrony przed gangiem Alexa. Ten dzień i tak już dla mnie i dla Justina był wyczerpujący. Musiałam w osobności pozbierać myśli. Weszliśmy do środka magazynu który był podzielony na kilka pomieszczeń. Instynkt podpowiadał mi że mam wejść w drzwi po prawej, wyminęłam chłopaków zbyt za bardzo przejętych rozmową i tam weszłam. Moje przeczucie nie zmyliło mnie było tam łóżko, skierowałam się na nie i opadłam, było dość wygodne jak na łóżko polowe, próbowałam usłyszeć swoje myśli związane z Justinem ale ten natłok który miałam w głowie, tyle pytań które chciałam lecz nie mogłam zadać Justinowi i chłopakom. Czemu to wszystko jest takie trudne? Jednak moje myślenie długo nie potrwało ponieważ Morfeusz zabrał mnie w krainę snów.
Justin's POV
- Masz to o co Cię prosiłem?- zapytał lekko zestresowany Zayn.
- Oczywiście wszystko jest w walizce.- otworzyłem je i wyciągnęłam akta tych psów.
- Jack, Drake, Tom, Matt, Leon, gdzie akta Carmen?
- Nie ma nie potrzebne.
- Jak to?
- Kurwa Zayn zabił ją Alex.
- To nie możliwe przecież to jego siostra.
- Cóż widocznie gówno go to obchodziło.
- Jak to się stało.
- Spotkałem się z nią jak co tydzień w sprawie układów tych z wyznaczeniem ziem i próby spisków przeciwko nam. Alex nas śledził, po chwili zaczęliśmy się bić, coś mnie rozproszyło i to mu dało przewagę nade mną okładał mnie pięściami do momentu gdzie byłem pół przytomny i nie widziałem niczego usłyszałem strzał, straciłem przytomność. Gdy już się ocknąłem, Alexa, ciała Carmen nie było, niczego już nie było.
- Stary przykro mi.
- Szkoda słów gdzie chłopaki?
- Byli po krew za granicą za niedługo powinni się zjawić za godzinę, a tak po za tym gdzie Lily?- rozejrzałem się i wpadłem w panikę, z prędkością światła sprawdzałem każde pomieszczenie w magazynie w ostatnim po prawej zauważyłem ją śpiącą, ulżyło mi bo strasznie się wystraszyłem. Nie chciałbym dowiedzieć się że coś stało się mojej księżniczce. Postanowiłem obserwować ją jak śpi, najciszej jak mogłem zbliżyłem się do łóżka polowego i położyłem się obok niej. Po chwili prawdopodobnie wyczuła moja obecność bo położyła głowę na mojej klatce piersiowej i się wtuliła. Jej ciepłe ciało na moim zimnym było przyjemnym uczuciem, jak śpi wygląda jak anioł dosłownie. Kocham ją bardzo mocno i jestem pewien że jej nigdy nie opuszczę. Jest dla mnie bardzo strasznie ważną osobą a raczej najważniejszą na świecie. Nigdy nie pozwolę jej nikomu skrzywdzić. Leżałem z nią około 40 minut i pojawili się chłopaki, ostrożnie podniosłem glowę mojej księżniczki i położyłem ja na poduszce, okryłem ją kocem, pocałowałem ją w czoło szepcząc na koniec do ucha słowa ,, Kocham Cię " podszedłem do drzwi i jeszcze raz obróciłem się aby zobaczyć czy mój skarb śpi, nie myliłem się. Wyszedłem z pomieszczenia po cichu zamykając drzwi i skierowałem się do dużego pokoju w magazynie.
-Znalazłeś ją?- spytał zmartwiony Zayn
-Tak, śpi, trochę z nią musiałem pobyć, a tak po za tym to siema- podszedłem i przywitałem się z Harrym i Naillem
- Cześć Bro
- Zgłodniałem trochę macie krew?
- Jasne w torbie na tamtej półce- Harry wskazał palcem na półkę, przy której byłem w 3 sekundy. Wyciągnąłem jeden woreczek po czy, sięgnąłem po kubek po kawie, ściągnąłem wieczko,zawartość przelałem do kubka, zatykając pojemnik wziąłem łyk ciemno-czerwonej substancji.
-Brakowało mi tego panowie, to tak zamierzam zaatakować gang Alexa ale potrzebujemy znaleźć jeszcze co najmniej dwójkę ludzi do naszej ekipy, muszą to być na nowo przemienieni mają wtedy więcej siły niż my.
- Może Lily?- zaproponował Naill
-Co Ty powiedziałeś? - przyparłem go do ściany.
- I tak i tak w końcu będziesz musiał ją zmienić Justin.
- Ale nie po to by walczyła
- Co się dzieje?- spytała zaspanym głosem Lili stojąca w progu gdy zobaczyła mnie wzdrygnęła się i miała w oczach błysk strachu, przez co od razu puściłem Nailla i do niej podbiegłem. Mocno ją przytuliłem.
- Nic skarbie pokazywałem Naillowi nową sztuczkę co nie bro?
- Jasne, nie masz czego się bać mała- powiedział lekko ochrypłym głosem blondyn.
- Justin chce już do domu.
- Dobra chłopaki zmówimy się jeszcze przez telefon, a mój kubek, trzymcie się- usłyszałem od nich cześć, złapałem moją księżniczkę za rękę i wyszedłem z nią z magazynu, pojechaliśmy prosto do domu.
Lily's POV
Podjechaliśmy pod dom Justin otworzył drzwi od mojej strony byłamtak zamyślona że nawet nie zauważyłam kiedy sam wysiadł, wyszłam. Podszedłam do drzwi i zauważyłam małą karteczkę na której było napisane,, Dla Lily od Carmen" podniosłam ją a Justin stał za mną
- Co to jest?
-List.
- Od kogo?
- Carmen.



*********************************************************************************
Tak wiem że krótki ale to jest oficjalny powrót na bloga jeżeli chcecie abym nadal go prowadziła pozostawcie komentarz, tak wiem dawno nic nie było ale teraz będzie, kocham was<3 Przepraszam za aż tak długą przerwę. Pisze blog sama, główna założycielka PepsiHD. P.S szukam kogoś kto robi fajne szablony ;3

piątek, 21 lutego 2014

Rozdział 20


Lily's POV
Siedząc razem z Justin'em w aucie - które "pożyczył" od Harrego bez pytania - myślałam ciągle o sytuacji która miała miejsce w klubie. Próbowałam myśleć o czymś innym, ale to samo przychodziło. Nie ufamy sobie dość dobrze to jest fakt. Justin co chwilę spoglądał na mnie w lusterku. Usta mu się momentalnie otwierały jakby chciał coś powiedzieć, ale szybko rezygnował. Rozmowa to teraz chyba najgorszy pomysł, chociaż, że ta cisza też nie była jak dla mnie przyjemna. Kolejne dziesięć minut drogi siedzieliśmy - bez zmian - w ciszy. Głowę miałam opartą o szybę, a oczy wbrew mojej woli mi się zamykały.
- Już jesteśmy. – powiedział Justin wybudzając mnie.
Spojrzałam się na widok za szybą i ujrzałam dom moich sąsiadów. Odpięłam pasy i miałam już wychodzić, ale...
- Nie wychodzisz? – zapytałam widząc, że chłopak nawet nie drgnął od stanięcia pod domem. Nawet nie wyłączył silnika.
- Mam coś do załatwienia. – odparł obojętnym tonem, a ja wkurzona wyszłam z auta trzaskając drzwiami. Nawet nie obejrzałam się do tyłu, aby zobaczyć jego minę.
Stanęłam przy drzwiach wejściowych i wyjęłam ukryty klucz z doniczki przy drzwiach, ponieważ mój zabrał Justin. Weszłam do wnętrza domu i ku mojemu zaskoczeniu było jeszcze ciepło. Chociaż jeden plus dzisiejszego wieczoru. Rzuciłam się zmęczona na kanapę w salonie i włączyłam telewizor. 
Leciał jakiś film akcji z Bruce'm Willis'em więc zostawiłam. Nie byłam zbyt zainteresowana, bo i tak każdy może przewidzieć, że uratuje wszystkich. Oczy mimowolnie mi się zamykały. Chciałam wytrzymać chociaż do przyjścia Justin'a, ale byłam zbyt zmęczona. Morfeusz porwał mnie do krainy snów.

***

Hałas tłoczonego szkła dostał się do moich uszów, a ja przetarłam dłonią oczy i obejrzałam dookoła. Zapomniałam zamknąć drzwi? Nie pamiętam, abym je zamykała .. Było ciemno, a telewizor był wyłączony. Byłam przykryta jakimś kocem, więc uznałam, że to nie był żaden włamywacz. W końcu... Ktoś nieznajomy włamuję Ci się do domu i przykrywa Cię kocem?... Byłoby to bardzo dziwne... A może to ja się nim przykryłam? Nie pamiętam szczerze.
 Dostrzegłam jakiś ruch na korytarzu a serce podskoczyło mi do gardła. Wolałam udawać, że mnie tu nie ma, a jeśli ten ktoś wie, ze tu jestem to niech chociaż myśli, ze śpię.
- Cholera.  warknął znajomy mi głos, a ja cicho odetchnęłam z ulgą i wypuściłam powietrze które wstrzymywałam.
- Justin?  mruknęłam cicho. Dalej byłam śpiąca i najchętniej poszłabym spać, ale nie zapowiadało się na to, aby chłopak dał spokój. Hałas który słyszałam chwilę temu znów dobiegł do moich uszów, a ja natychmiast podniosłam się z kanapy.
Przez chwilę kręciło mi się w głowie więc szybko pobiegłam do kuchni w której najprawdopodobniej znajdował się Justin. Zapaliłam światło i to co zobaczyłam było dla mnie szokiem. Rzeczywiście mam mocny sen. Cała podłoga była usłana w szkle i nie było mowy, aby udało mi się przejść na drugi koniec bez butów z grubą podeszwa.
- Co ty tu zrobiłeś?  zapytałam surowym tonem patrząc się na chłopaka. Jego wzrok spoczywał teraz na szklanym przedmiocie który trzymał w ręce. - Zostaw tą szklankę, Justin!
Chłopak bez zastanowienia zmiażdżył szklankę w dłoni. Kawałki szkła wbiły się w jego rękę, ale z jego dłoni nie ciekła czerwona substancja tak jak u ludzi. Nie był w końcu człowiekiem, ale czuł ból. Chciałam do niego podejść, ale nie dało się. O co mu w ogóle chodziło? Po co to wszystko? Chciałam jakoś dostać się do Justin'a więc zaczęłam wierzchem stopy odsuwać szkło na bok raniąc sobie przy tym trochę stopy.
- Nie podchodź do mnie.  warknął stanowczym tonem, ale ja nie zamierzałam się poddać.
- Justin o co chodzi?  zapytałam łagodnie, aby chodź trochę rozluźnić atmosferę.
- To wszystko moja wina...
- O co Ci chodzi?  zapytałam ponownie zbliżając się do niego.
- Ona umarła przeze mnie.  powiedział, a ja spojrzałam się na niego pytająco  Nie wiedziałam o kogo mu chodzi, ale przed oczami miałam najczarniejsze scenariusze. - Carmen.  imię wydostało się z jego ust, a ja w zaskoczeniu zakryłam buzię dłonią.
Nie sądziłam że ma na myśli ją... Co się ogółem tam stało? Miał załatwić interesy. Jego życie może było chore, ale nie zamierzałam teraz uciec. Miałam zamiar go teraz wspierać. Podchodząc do niego obiełam go ramionami. Chwilę musiałam czekać, aż chłopak zrobi to samo.

Justin's POV

- Jej brat dowiedział się, że spiskuje przeciwko niemu...

*Flashback*

Razem z Carmen spotkaliśmy się w tym samym miejscu co zawsze. Miała dostarczyć mi nowe informacje które miały pomóc i mojemu gangu i jej samej. Nie sądziliśmy, że będzie tam ktoś oprócz nas.
- Carmen, Carmen, Carmen. – powiedział głos osoby wyłaniając się zza drzew. - Czy to ładnie tak knuć coś za plecami? Swojego brata w dodatku?
Koło nas stanął Alex, a ja byłem w szoku. Jak mu się kurwa udało nas znaleźć!? Nie tylko ja teraz mam przejebane.
- Alex... – mruknęła cicho, ale chłopak jej przerwał.
- No co Alex? Przepraszam, ale zdradzam cały gang dla Bieber'a? To chcesz powiedzieć? – warknął, a dziewczyna zrobiła dwa duże kroki w tył. Nie miała z nim szans. On chciał ją zabić.
- Chciałam dobrze! Zmieniłeś się... Myślałam, że da się ciebie jakoś uratować...
Alex podbiegł do niej, ale ja w samą porę stanąłem pomiędzy nimi. Nie mogłem pozwolić, aby zrobił coś Carmen. Była niewinna.
- Odsuń się Bieber! – warknął i próbował mnie odepchnąć, ale popchnąłem go i prawie upadł. Udało mu się złapać równowagę.
- Bieber, ma imię, wiesz? I jest od ciebie lepszy więc daruj sobie. – powiedziałem, a chwilę potem zaczęliśmy okładać się pięściami. Miałem nad nim przewagę. Leżałem na nim, ale w pewnym momencie się rozproszyłem. Wydawało mi się, że kogoś zauważyłem. Alex wykorzystał to i obrócił nas tak, że byłem pod nim.
Po jakiś pięciu minutach uników i ataków chłopak uderzył pięścią w mój profil, a ja wyczerpany upadłem na ziemię. Chłopak nie tracił czasu... Wyciągnął pistolet i wycelował w swoją siostrę.
- Już nigdy nic nie powiesz. – to było jego ostatnie zdanie wypowiedziane do niej. Próbowałem się podnieść, ale byłem za słaby. Usłyszałem strzał i wiedziałem, że już nigdy nie usłyszę o Carmen Jessice River.
- Z tobą BIEBER policzę się kiedy indziej.

*Flashback*

- Gdy się podniosłem nikogo już nie było. Wziął ciało z sobą...

Lily's POV

Wszystko co mi powiedział, było dla mnie nierealne. Nie mogłam uwierzyć, że Carmen nie żyje. A tym bardziej, że zabił ją jej własny brat. Wszystkie myśli kłębiły mi się w głowie. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Chciałam znaleźć jakieś wyjaśnienie tej sprawy i nawet szybko udało mi się coś wymyślić.
- Nie widziałeś jak ją zabija... Może strzelił gdziekolwiek, abyś myślał  że ją zabił, a tak naprawdę zabrał ją ze sobą. Może oni to zaplanowali tylko nie rozumiem po co... – Powiedziałam mu o tym jak ja to widzę. Prawie wszystko się zgadzało, ale po co mieliby to robić...
- Chcą abym się załamał. Mimo wszystko Carmen BYŁA ważną osobą w moim życiu. Sądzą, że będę się obwiniał  że to przeze mnie Alex ją zabił. Ale nie wiedzą chyba, ze jak na razie mam dla kogo żyć i nie zabije się... – Justin podniósł głowę i wzrokiem chyba czegoś szukał. Teraz zauważyłam na stole czarną walizkę, ale nie miałam odwagi spytać co to jest. Chłopak wyjął telefon z kieszeni i wybrał numer Zayn'a. Włączył na głośnomówiący i kierując się na korytarz wziął ze sobą walizkę.
Pierwszy sygnał...
Drugi sygnał...
Trzeci sygnał...
- Komu w głowie się poprzewracało  aby dzwonić do mnie w nocy? – zapytał głos w słuchawce. Normalnie uśmiechnęłabym się z jego wkurzonego tonu głosu, ale nie w tej sytuacji.
- Mam walizkę. Musimy się spotkać. Zaraz będę razem z Lily więc obudź wszystkich. – chłopak nie czekając na odpowiedz zakończył połączenie. Nie chciałam mieszać się w ich sprawy, ale Justin sam powiedział, ze przyjadę z nim. Ja nic nie mówiłam.
Założyliśmy na siebie skórzane kurtki po czym wyszliśmy z domu zamykając za sobą drzwi. W garażu stało białe lamborghini Justin'a którym najprawdopodobniej mieliśmy jechać do Niny i reszty. Chłopak otworzył i zamknął za mną drzwi samochodu, a ja lekko wykrzywiłam kąciki swoich ust w uśmiech. Czerwono oki szybko zajął miejsce kierowcy i włożył kluczyki do stacyjki. Uruchamiając silnik wjechaliśmy na jezdnię kierując się w stronę domu całego gangu. Miałam nadzieję, że tam uświęca mnie i powiedzą co to za walizka, bo ciekawość zjadała mnie od środka.

_____________________________________________________________

@olesiqq *.*

Boże, przepraszam, że taki krótki i wgl bez sensu. Ktoś dał mi radę, że lepiej jak będą krótsze, bo szybciej się czyta, ale nie za bardzo mi to pasowało. Jakoś udało mi się to napisać :)) Mam nadzieję, że się podoba ;) Komentujcie! Do następnego <3 

niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 19

      Stanęłam na palcach, aby spojrzeć się chłopakowi w oczy. Zarzuciłam swoje ręce na jego szyję po czym Justin podniósł mnie, a ja zaplątałam swoje nogi na jego biodrach. Złapałam jego twarz w dłonie i uderzyłam wargami o jego. Odbierając nagły ruch, Justin zatopił się w moich ustach i przytrzymywał tył mojej głowy. Chłopak zaczął iść w kierunku schodów. Nie odrywał się ode mnie ani na sekundę. Chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie. Kochałam go, a on mnie. Czego więcej mogłam chcieć? Wszedłszy po schodach skierowaliśmy się do mojego pokoju. Byłam pewna tego co zamierzałam teraz zrobić. Stałam teraz na wprost niego i popchnęłam go tak, że opadł na łóżko. Podeszłam do niego bliżej i usiadłam na nim okrakiem. Wpiłam się w jego usta, wplątując palce w jego włosy. Chłopak nie był mi dłużny. Jedną ręką gładził mój policzek, a drugą złapał mnie za pośladek. Oblizałam delikatnie jego usta i spojrzałam w jego jasno krwiste oczy, uśmiechając się. Justin całował moją szyje i dekolt, a ja w między czasie zdejmowałam jego koszulkę. Gdy wreszcie skończyłam zatopiłam wzrok na jego klatce piersiowej.
- Podoba się? - poruszał zabawnie brwiami, a ja tylko cicho się zaśmiałam. Miałam zamiar znów zatopić swoje usta w jego, ale usłyszałam dzwonek do drzwi. Z ust chłopaka wydobyło się coś w stylu połączenia warknięcia i mruknięcia. Justin wstał i założył swoją koszulkę przez głowę.
- Jeśli to nie będzie nikt ważny to dokończymy to jeszcze dziś. -powiedział ochrypłym głosem, a moje policzki były pewnie teraz koloru buraka. Chłopak widząc to cicho się zaśmiał, a ja zakryłam policzki swoimi włosami. Gdy Justin zniknął mi z pola widzenia wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Przy drzwiach mogłam dostrzec Ninę z chłopakami. Przeklęłam cicho pod nosem po czym szybko wbiegłam do łazienki.

Justin's POV

      Gdy wyszedłem z pokoju cicho się śmiejąc, skierowałem się na dół schodząc po schodach. Przystawiłem oko do wizjera chociaż, że już wiedziałem kto przyszedł. Otwierając drzwi ujrzałem Niall'a i resztę gangu. Kompletnie zapomniałem, że mieliśmy dzisiaj iść na imprezę. Nina chytrze się do mnie uśmiechała, pewnie wiedząc co przed chwilą robiłem z Lily.
- Cześć stary! - krzyknął Zayn i przybił ze mną piątkę tak jak reszta grupy. - Gotowy?
- Szczerze? - zapytałem i znowu wyłapałem uśmieszek Niny. Matko kochana! warknąłem w myślach, już wiem jak czuje się Lily. - Nie.
Usłyszałem stukot czyiś obcasów. Wiedziałem kto to był, ale i tak musiałem się odwrócić. Dziewczyna schodziła po schodach w czarno różowej sukience którą pewnie kupiła na dzisiejszych zakupach. Była bardzo dobrze dopasowana do jej ciała i podkreślała jej piękne kształty. Lily stanęła obok mnie i analizowała wzrokiem całą grupkę.
- Hej. - powiedziała i przytuliła się do każdego. - Idziemy?
- Jas...
Przerwałem Zayn'owi:
- Jeszcze się nie przebrałem...
- Trudno. - mruknęła Nina i zrobiła krótką pauzę. - Lily jest dziewczyną i jakoś zdążyła.
- Ona miała czas. - skwitowałem, ale chyba nikt nie zamierzał mnie wysłuchać.
- Przestań już. Wyglądasz świetnie. - Lily wyszeptała mi do ucha, a ja złapałem ją za rękę i razem skierowaliśmy się do czarnego Range Rovera Harrego.

Lily's POV

      Gdy jako ostatni mieliśmy usiąść w aucie, Justin wślizgnął się przede mnie i kazał mi usiąść na jego kolanach. Nie miałam nic przeciwko, więc bez żadnego wahania zajęłam swoje miejsce. Czułam przeszywające spojrzenie Niall'a na sobie, ale starałam się to ignorować. Justin objął mnie w talii i przyciągnął do siebie. Zaczął składać pocałunki na całej długości mojej szyi. Cichy jęk wydobył się z moich ust, a po tym usłyszałam cichy śmiech Justina. Nina była zajęta Zayn'em, a Harry z Niall'em siedzieli z przodu i prowadzili cichą rozmowę. Bardzo szybko dojechaliśmy do miejsca w którym miała odbyć się impreza. Był to jakiś stary magazyn z którego wydobywała się głośna muzyka. Szczerze jakoś odechciano mi się imprezować i teraz chętnie wróciłabym do domu z Justinem. Wysiedliśmy z auta i wszyscy razem równym krokiem skierowaliśmy się do budynku. Chłopaki zaczęli się rozglądać po całym budynku, a ja zostałam pociągnięta w stronę baru przez Ninę.
- Pijesz coś? - zapytała, a ja łobuzersko uśmiechnęłam się do niej.
- Impreza bez picia to nie impreza. - odparłam dzięki czemu zaczęłyśmy się śmiać. - Zamów mi to samo co sobie.
Siedząc na krześle barowym obróciłam się w stronę parkietu który przed chwilą musiałyśmy pokonać, aby się tu dostać. Usłyszałam za sobą rozmowę Niny z barmanem i nagle odechciało mi się pić. Opierając się na łokciu zaczęłam myśleć nad pewnymi sprawami. Nawet się nie zorientowałam kiedy przede mną stanął Jace.
- Cześć księżniczko. Coś się stało? - zapytał, a ja lekko się do niego uśmiechnęłam.
- Nie. Czemu pytasz? - odparłam ciekawa jego odpowiedzi. Nie mogłam przyjrzeć się chłopakowi ze względu na ciemność panującą w budynku. Jedyne co rzucało mi się w oczy to coś złotego, zawieszonego na jego szyi i najprawdopodobniej widoczne dzięki laserom.
- Wzywałaś mnie. - Jace podrapał się po karku co zauważyłam dzięki włączeniu lepszego, jaśniejszego światła które biło po oczach.
- Naprawdę? - zrobiłam krótką przerwę po czym dodałam. - Rzeczywiście, bardzo często nie jestem świadoma tego co robię... - przerwałam ze względu na to, że coś rzuciło mi się w oczy. A raczej ktoś.
Zauważyłam w drugim końcu pomieszczenia Justina i Carmen. Coś gotowało się we mnie wewnętrznie, ale próbowałam nie dać tego po sobie poznać. Obróciłam się do baru, aby zobaczyć swojego drinka i brak Niny. Pięknie, pomyślałam. Szybko wypiłam napój i skupilam się na Jasie.
- Skoro już tu jesteśmy to może... zatańczymy? - zapytał, a mi w tej chwili było obojętne wszystko co się dziś stanie. Justin jednak coś kombinuje tylko po co mu ja jestem potrzebna?
- Okej. - odpowiedziałam i wstałam z siedzenia. Chłopak złapał mnie za rękę i zaprowadził na sam środek parkietu. Zaczęliśmy tańczyć w rytm muzyki i co chwilę ocierać się o siebie. Moje myśli były teraz pogmatwane i coś czułam, że zaraz Justin się o wszystkim dowie i tu przyjdzie. Czułam już jego obecność w pobliżu. Zamknęłam oczy i czekałam na najgorsze, ale ciekawość czy przyjdzie czy nie jednak była większa.
Przede mną stał Justin z Niall'em. Chłopak wyglądał na złego czego akurat się spodziewałam.
- Spierdalaj od mojej dziewczyny! - warknął Justin i miał zamiar przywalić Jace'owi, ale chłopak w samą porę cofnął się do tyłu unikając tym samym uderzenia.
- Uspokój się! - warknął chłopak na co ja odskoczyłam krok w bok. - Teraz już tańczyć nie wolno?
- W taki sposób? Na pewno nie. - Justin uśmiechał się bez krzty wesołości łapiąc mnie za rękę i próbując odciągnąć od Jace'a. - Ona jest teraz moja, jasne?
- Naprawdę? Mi coś się wydaje, że ona tak nie sądzi. Gdy zobaczyła Cię z Carmen od razu weszliśmy na parkiet. - skwitował, a ja już szczerze miałam dość ich wszystkich. Mogli mi wchodzić do głowy, a ja? Ja musiałam to znosić. - A nawet, to ja byłem z nią cały czas. Każdego dnia jej życia.
- Przestańcie! Najlepiej zostawcie mnie wszyscy w spokoju. - krzyknęłam. Zaczęłam jak najszybciej się od nich oddalać. Słona substancja spływała strumieniami po moich policzkach. Nie chciałam już nikogo widzieć. Zazwyczaj myślałam, ze fajnie być w centrum uwagi, ale czasem jednak było to nieznośne. Tak jak teraz. Wybiegłam z magazynu przy którym teraz stało dwóch ochroniarzy. Wcześniej ich nie dostrzegłem, a teraz jakby otworzyłam oczy. Zaczęłam iść w jakim kol-wiek kierunku, ponieważ i tak nie doszłabym do domu. Byłam w końcu kilkadziesiąt kilometrów dalej. Idąc chodnikiem usłyszałam czyjeś kroki. Nawet nie odwracając się zaczęłam biec. Niestety po niecałej minucie przekonałam się, że na darmo był ten bieg, ponieważ ktoś mnie dogonił i złapał za ramiona, odwracając w swoją stronę. Justin.
- Co chcesz? - zapytałam oschle patrząc się na niego z pogardą. Ledwie go dostrzegałam dzięki lampie której żarówka już się wypalała.
- Lily...
Przerwałam mu:
- No co? Co Lily?
- Przestań i mnie wysłuchaj, okej? Chyba nie zamierzasz mnie pochopnie osądzać? - zapytał, a ja skrzyżowałam ręce na piersi po czym kiwnęłam mu głową aby mówił dalej. - Jestem o ciebie zazdrosny raczej jak każdy chłopak o swoją dziewczynę. Jesteś moja i wiesz to dobrze, a ty tak po prostu odreagowujesz na filtr ze strony Jace'a...
- No chyba nie. - przerwałam mu i szybko dodałam. - Po pierwsze, to był tylko taniec, a ty nie miałeś prawa na niego zaskakiwać. A po drugie, skoro ty kręcisz się koło Carmen to czemu ja nie mogę koło kogoś innego?
- Matko! - cicho warknął. - Ja z nią załatwiam interesy. - powiedział w miarę spokojnie, ale i tak wiedziałam, że coś rozpierdala go od środka. - Zastanów się z kim w końcu chcesz być. Mogłaś powiedzieć, że to wszystko dzieje się dla ciebie zbyt szybko...
- Byłam zazdrosna tak jak ty! Przesadziłam, tak wiem, przepraszam. Nie chcę się kłócić z ludźmi na których mi zależy. - powiedziałam przerażona ostatnimi słowami Justina. Myśl, że mógłby odejść ode mnie zżerała mnie od środka.
- Może lepiej wróćmy do domu. - zaproponował, a ja nie miałam nic przeciwko, więc wróciliśmy się w stronę budynku pod którym było zaparkowane auto.

Jace's POV

      Gdy Lily wybiegła z budynku, miałem zamiar za nią biec, ale ktoś przywalił mi pięścią w twarz. Nie trzeba było być duchem świętym, aby się zorientować, że to robota Justin'a.
- Nigdzie nie pójdziesz. - warknął i zadał mi cios w brzuch dzięki czemu zgiąłem się wpół. Uderzył łokciem w moje plecy dzięki czemu upadłem na podłogę. Gdy chciał zacząć kopać mnie w brzuch, Niall z Niną odciągnęli go ode mnie.
- Uspokój się! - krzyknął do niego Niall zwracając tym uwagę niektórych, bawiących się ludzi.
- Biegnij za nią, a nie wyzywasz się na Jasie. - powiedziała do niego, popychając w stronę drzwi.
Gdy się podniosłem patrzył się na mnie, a chwilę potem zniknął w tłumie.
- Wszystko okej? - zapytał Niall, podając mi pomocną dłoń. Bez wahania ją złapałem, a gdy stałem już na nogach, musiałem się podeprzeć ściany.
- Raczej. - odparłem biorąc parę głębokich wdechów i wydechów. Próbowałem dostać się do głowy dziewczyny, aby chociaż wiedzieć gdzie jest i czy wszystko jest w porządku. Na marne. Prawdopodobnie nauczyła się blokować myśli na jakiś czas.
- Sorry za niego. Wiesz jaki jest, gdy mu na kimś zależy. - powiedziała, a ja wróciłem myślami do czasów w których był z Carmen.
- Nie przepraszaj za niego... Szkoda jak na razie na niego słów.

____________________________

Cześć wszystkim :) Z tej strony "olesiq". Dodaje swój pierwszy rozdział na tym opowiadania i szczerze... Wielki stres i nerwy. Zastanawiam się jak mnie ocenicie i czekam na pierwszy komentarz ;) Pozdrawiam i do następnego ;D

czwartek, 23 stycznia 2014

Nowa stażystka

Heeey :D
Jestem Victoria i jestem nową stażystką na tym blogu : )
Mam 17 lat i uwielbiam pisać. Jest to moja pierwsza przygoda z opowiadaniem fantasy i mam nadzieję, że będziecie zadowoleni :D
Będę dodawać rozdziały w weekendy.
Postaram się was nie zawieść : )
Możecie mnie znaleźć na twitterze: @Real_Vicky_

Buziaki :** Vickyy

środa, 22 stycznia 2014

Powrót & Przywitanie



   Cześć tu ja Natalia ( Wixciara ), jakiś czas temu,  pokłóciłam się z Lily i mnie '' wyrzuciła ''
teraz jednak stronkę przejął kto inny, i z powrotem mnie dodał, ale na staż. Wiec można powiedzieć że wróciłam, ja się strasznie ciesze z tego powodu, nie wiem jak wy, ponieważ spotykałam się tutaj z krytyka, ale mówi się trudno. Mimo wszystko od dzisiaj dodaje rozdziały.
  Od teraz będę się podpisywać Natalia, a nie Wixciara jak wtedy.

Mam nadzieje, ze rozdziały które bd dodawać bd się wam podobać. Z Administratorka, się bardzo zakolegowałam, wiec nie przewiduje jakiś niejasności miedzy nami.

   Oraz też chciałam was przeprosić, bo to wam się w szczególności należy. Zachowałam się nie odpowiednio wiem, ale Lily wiedziała o wszystkim, mimo to wyszło jak wyszło. Wiec jeszcze raz bardzo przepraszam że się nie udzielałam, ale miałam problemy osobiste.

 Pozdrawiam Natalia ;)

olesiq

Cześć wszystkim :) Mam na imię Paulina (olesiq) i mam 15 lat. Będę dodawać tutaj rozdziały razem z PepsiHD. Mam nadzieję, że będę tu dłużej niż się spodziewam :)
Zawsze możecie znaleźć mnie na twitterze : @olesiqq
Moje opowiadania : Hate and Love i Mysterious
Niedługo dodam swój pierwszy rozdział na tym blogu (rozdział 19) asdfghjre *-* zastanawiam się czy wam się spodoba ;D Więc do zobaczenia niedługo ;)

niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 18

Ważne info pod rozdziałem no i ten miłego czytania rozdziału;*
- ale nie jestem małą dziewczynką, dam sobie  w niektórych rzeczach radę.- Zrobił dziwną minę a że skończyłam jeść kanapki włożyłam brudne naczynia do zmywarki a składniki śniadania pochowałam do lodówki gdy już ją zamknęłam poczułam chłodny dotyk przy moim uchu:
- Pomimo tego że nie jesteś mała i tak będę zawsze przy Tobie- przejechał językiem po mojej szyi przygryzając płatek ucha, doprowadzał mnie tym do szaleństwa, ale muszę to zaprzestać:
-J..Justin ja idę po torbę, musimy już iść do szkoły.- wyszłam z jego objęć i niezdara ja wbiegając po schodach potknęłam się ale gdy już miałam się z nimi zderzyć silna para rąk mnie złapała:
- Księżniczko potrzebujesz mnie bardziej niż myślisz.- poruszył zabawnie brwi przez co zachichotałam lecz gdy już się uspokoiłam przybliżył się bardziej do mojej twarzy i musną swoimi ustami moje. W tym momencie mnie zamurowało, chciał pogłębić pocałunek ale musieliśmy iść do szkoły odepchnęłam go lekko:
- Musimy iść do szkoły- wstałam na nogi poprawiając się i tym razem ostrożniej położyłam stopę na schodku na co on zaśmiał się.
       Zaparkowaliśmy na parkingu przed szkołą. Justin mi otworzył drzwi od pasażera po czym wyszłam z auta. Przed szkołą stała cała paczka naszych znajomych przytuliłam każdego z chłopców a Ninie dałam buziaka w polik. Uśmiechnęła się unosząc zabawnie brwi. Zapomniałam o tych ich zdolnościach, już wie że Justin mnie pocałował.:
- Musimy pogadać kochana.
- No dobrze to ten trzymajcie się chłopaki do zobaczenia na lanchu. - Justin posłał mi uśmiech i puścił oko przez co się zarumieniłam.
- No już opowiadaj.
- No ale co?- drażniłam się z nią.
- Pocałował Cię rano dzisiaj.
- A to... T..To było przypadkiem prawie upadłam on mnie złapał i tak jakoś wyszło.
- Tak, tak, po za tym wiem że to nie pierwszy raz.
- Dziwnie się czuję jak czytać mi wszyscy w myślach ughh.
-Poprawka skarbie tylko ja i Justin.
- Tylko Wy?
- Tak tylko my nie mogą inni, chłopaki mają inne zdolności. Przykładowo Zayn za pomocą dotyku może uzdrowić kogoś chorego ale tylko wtedy gdy jest ciężko chory.
- Na prawdę? To niesamowite.
- Tak. Może wybierzemy się dzisiaj po szkolę na zakupy co o tym sądzisz?
- To całkiem dobry pomysł dawno nigdzie razem nie wychodziliśmy, zadzwonię do rodziców aby mi przesłali kasę na kartę kredytową.- zadzwonił dzwonek na lekcję i poszłyśmy na nudną historię. Pierwsze trzy lekcję minęły szybko pomimo że na matematyce nawet zabawnie było bo jeden z uczniów przedrzeźniał się z panią Glimmor co powodowało śmiech w klasie i lekcja minęła szybciej niż się spodziewaliśmy. Nadeszła pora lunchu poszłam do szkolnego sklepiku kupić sobie kanapkę bo obiady w mojej szkole były nie jadalne.:
- Dzień dobry panu.- posłałam ciepły uśmiech sprzedawcy.
- Witam panienkę Lily czego sobie pani dzisiaj sobie życzy?
- Po proszę, jabłko kanapkę mix warzyw oraz sok cappy.
- Już podaję.
- Ile panu płacę?
- 10$
- Już proszę. -wyciągnęłam banknot 10$ podałam sprzedawcy, zabrałam moją zakupioną żywność , posłałam mu  ten sam uśmiech co wcześniej i udałam się do stołówki. Wzrokiem szukałam moich znajomych aż w końcu ich znalazłam. Udałam się do nich i usiadłam obok Niny. :
- Cześć wszystkim. Jak tam u was?
- W sumie to nic ciekawego wybieramy się wieczorem do klubu pójdziesz z nami?- odezwał się Naill.
- Nie mogłabym Tobie odmówić.- uśmiechnęłam się ciepło do chłopaka na co Justin zrobił nie zadowoloną miną przez co mój uśmiech stopniowo zanikł.- Tylko za długo z wami nie pobaluję bo jutro szkoła.
- Okej księżniczko. - odezwał się Harry. W Justinie się gotowało.
- To o której mam być gotowa?
- O 21:00. - odezwał się nie spodziewanie szatyn.- Skoro jestem u Ciebie to chyba mogę Cię zawieźć.
- No spoko. A i Justin dzisiaj po południu mnie nie będzie w domu.
- Co czemu?
- Wychodzę z Niną.
- Mi też nic o tym nie wiadomo.- odezwał się Zayn.
- Spokojnie chłopaki idziemy tylko na zakupy to chyba nie jest przestępstwo?
- No nie raczej.- odezwał się Justin powodując się śmiech w nas wszystkich.
- Kup coś seksownego.- wyszeptał Zayn do Niny ale raczej każdy to usłyszał przez co dziewczyna się speszyła.
- Ty też możesz Justin nie będzie miał nic przeciwko. Co nie Justin?
- Nie skądże.- szatyn się zaśmiał a na mojej twarzy pojawił się rumieniec, cholerne rumienie się. Na szczęście naszą rozmowę przerwał dzwonek na lekcję.
        Kolejne 4 lekcje minęły dosyć szybko. Spotkaliśmy się na parkingu wszyscy razem wyściskałam wszystkich, była godzina 14:30 umówiłam się z Niną na 17:00 i ją pożegnałam. Weszłam do auta z Justinem i w ciszy dojechaliśmy do mojego domu. Weszłam do środka i od razu sięgnęłam po telefon:
~Rozmowa telefoniczna z mamą~
J: Hej mamuś.
M: Hej Lily jak się czujesz?
J: Wszystko dobrze, nic mi nie jest, a jak u was?
M: A wszystko dobrze, jak w szkole?
J: W porządku.
M: A jakiś chłopak się zakręcił w Twojej głowie?
J: Mamoooo, no jest taki jeden, ale dzwonie w innej sprawie dzisiaj idę z Niną na zakupy a nie mam już środków na karcie.
M: Czemu wcześniej nie mówiłaś masz coś do jedzenia?
J: Spokojnie mamo mam.
M: No dobrze za to że nie skarżyli się na Ciebie w szkole dostaniesz 5000$ tylko Lily nie strać wszystkiego na raz to Ci ma starczyć na miesiąc.
J: Dziękuję strasznie mamo, w weekend widzimy się prawda?
M: Tak oczywiście, Lily zaproś tego chłopca na kolację chętnie go poznamy.
J: No dobrze no to pa.
M: Pa kochanie.
~Koniec rozmowy z mamą~
- Słuchaj Justin, w weekend przyjeżdżają moi rodzice i zapraszam Cię na kolację z nimi. Eee Justin?- rozglądałam się po salonie, weszłam do kuchni i nagle ktoś mnie objął wokół talii, wiedziałam że to on.
- Dobrze.-przygryzł płatek mojego ucha co sprawiło że lekko się wzdrygnęłam.
- J.. Justin co chciałbyś zjeść na obiad?
- Może spaghetii?
- To okej biorę się za gotowanie- w niecałą godzinę było gotowe danie, rozłożyłam na stole dwa talerze, dwa widelce oraz dwa kubki. Do szklanych pojemników wlałam soku pomarańczowego a na talerze nałożyłam makaron, który polałam potem sosem bolońskim. Usiedliśmy do stołu czekałam aż Justin spróbuję zrobionego przeze mnie posiłku:
- To jest zajebiście pyszne.
- To dobrze bo myślałam że nie jadalne.
- Kup coś seksownego na tą imprezę.
- Zobaczę co będzie.
- No dobrze dla mnie we wszystkim wyglądasz ślicznie.- o co mu dzisiaj chodzi cały czas mi komplementuję wszystko dzisiaj. Zaśmiał się, pewnie przeleciał przez moje myśli.
- Kiedyś się nauczę jak wam zabraniać dostęp do swojej głowy.- wytkałam mu język.
- Ślicznie wyglądasz jak się złościsz shwaty. - zachichotał na co wywróciłam oczami.
        Dalej zjedliśmy posiłek w ciszy, wstawiłam brudne naczynia do zmywarki, poszłam na górę odrobić zadania gdy już skończyłam je odrabiać była 16:58 za 2 minuty będzie Nina, wzięłam torebkę, portfel, zbiegłam na dół. Justin oglądał coś w telewizji. Ubrałam płaszcz i buty:
- Justin wychodzę, wrócę za jakieś 3 godziny zrób jakieś w ten czas zakupy do domu.
- No dobrze.
         Z Niną poszłyśmy do najbliższego centrum handlowego, kupiłyśmy sobie dużo nowych ciuchów. I zaczęłyśmy czegoś szukać na wieczór:
- Justin się dzisiaj dziwnie zachowuję.
- Oj przeczuwam coś. - zachichotała Nina/
- Co takiego?
- Dowiesz się w swoim czasie. - poruszyła zabawnie brwiami.
- Eh. No dobra może pójdziemy do Russwel Shop?
- No okej. - weszłyśmy do sklepu z dużym wyborem na odzież wieczorową i obie coś dla siebie znalazłyśmy. Nina kupiła to  a ja wybrałam sobie to. Po długi zakupach zmęczona weszłam z tymi moimi torbami do domu. Dziwiło mnie że wszystkie światła są pogaszone.:
- Justin?
- Jestem w kuchni.- odezwał się ochrypłym głosem. Zostawiłam torby koło drzwi i skierowałam się do kuchni gdy stanęłam w przejściu do niej zszokowało mnie. Na stole stały 2 kieliszki do szampana, szampan, Justin stał nieco zdenerwowany.:
- Co świętujemy?
- Posłuchaj mnie Lily uważnie.
- No dobrze słucham.
- Wiesz odkąd Cię poznałem nie mogę przestać o Tobie myśleć jesteś moją prywatną heroiną. Chociaż żyję przez te 350 lat chcę abyś wiedziała, że jesteś pierwszą dziewczyną która jest dla mnie wszystkim. Ja się w Tobie zakochałem Lil, mówię to poważnie nie potrafię bez Ciebie żyć. Będę Cię wiecznie chronił ponad wszystko rozumiesz? Kocham Cię zostaniesz moją dziewczyna?- stałam tam jak wyryta i łza spłynęłam mi po policzku.
- Justin zostanę Twoją dziewczyną i też Cię kocham.- podeszłam do niego splotłam nasze dłonie i pocałowałam namiętnie w usta.






----------------------------------------------------------------------------------
Witam wszystkich co prawda głosowanie jeszcze trwa ale wiedzcie że będę dalej prowadziła tego bloga. Dawno nie było rozdziału przepraszam ale miałam krwotoki z nosa i muszę się z tym do lekarza wybrać. Dziękuję za miłe komentarze to bardzo motywuję. Przypominam że szukam jeszcze jednej osoby na staż zgłaszać się na aska strony lub kontakty podane w zakładce ,, Staż". Podobał się rozdział? Kocham was;* następny piszę Roksana to do nn<3