Gdy wracaliśmy z parku postanowiłam się dłużej przejść przez co wróciłam do domu około godziny 23:00.
Genialnie, jeszcze brakowało mi jego. Nie mam ochoty z nikim gadać. Jestem zła i lepiej się chwilowo do mnie nie zbliżać, i jeszcze po tym co zrobił. Ale cóż, nie umiem być chamska więc postanowiłam się przywitać.
- Hej - powiedziałam "radośnie" grzebiąc w torbie, w poszukiwania kluczy od domu.
- Cześć, możemy pogadać ? - zapytał na co momentalnie podniosłam głowę do góry trzymając w dłoni klucz.
- Emm, jasne. Zapraszam - powiedziałam zaskoczona i otworzyłam szeroko drzwi tak aby mógł wejść do środka.
- A więc o czym chciałeś pogadać ? - zapytałam rozsiadając się wygodnie na fotelu.
- Nie znamy się za dobrze ani nie widujemy się za często, ale myślę, że spodoba ci się propozycja - powiedział. Człowieku ? Jaka propozycja ? Gadaj, bo umrę z ciekawości.
- To mów, słucham - powiedziałam na jednym tchu.
- Dołączysz do nas ? Wiem, dziwne pytanie, ale myślę, że nie powinnaś zadawać się z tą paczką. Nie jest dla ciebie, szczególnie Justin. To nie twoja liga i jak już nie raz słyszałem chcę tylko zaliczyć, a więc ? - zapytał. Jak to zaliczyć ? Zaliczyć to może bieg na 600 metrów, ale nie mnie. Cóż, propozycja nawet dobra, iż to go może wkurzyć i wtedy powie mi prawdę. Cóż, mam szantaż. Wiem, wiem.. nie oceniajcie. Ale taka moja natura.
- Mogę to przemyśleć ? Co najmniej do jutra. Zgoda ? - zapytałam wstając na równe nogi.
- Jasne, to jutro w szkole się spotkamy tak ? - dodał także wstając i zmierzając ku drzwiom.
- Tak - odparłam szybko.
- To do zobaczenia Lils - powiedział i musnął mnie delikatnie w policzek. Wymusiłam sztuczny uśmiech i szybko zamknęłam drzwi, a chwilę później siedziałam u ich progu.
- Co ja najlepszego wyprawiam ? - zapytałam sama siebie, a chwilę później w domu rozległ się dźwięk dzwonka. Podniosłam się szybko na równe nogi z ziemi i pociągnęłam za klamkę.
- Co ty tu robisz ? - zapytałam chłopaka.
- Raczej co on u ciebie robi - spytał pytaniem na pytanie. Był zdenerwowany, widzę to po jego oczach.. Ale o co ? Przecież to zwykły człowiek, tak jak i on i nie zabroni mi się przyjaźnić z tym kogo on nie lubi.
- Śledzisz mnie ? I po pierwsze to mój dom, i mój znajomy więc mam prawo od czasu do czasu się z nim spotkać. - powiedziałam ze złością.
- On nie jest tym kim myślisz, zaufaj mi - powiedział już spokojniej idąc po małym kroczku w moją stronę przez co ja się oddalałam, aż doszłam do takiego momentu, że uderzyłam o ścianę a Justin z hukiem zamknął za nami drzwi.
- Jak mam ci ufać, skoro ty nie potrafisz zrobić tego samego - powiedziała spoglądając w jego... czerwone ? Ehh, nie ważne, tęczówki.
- Ja ci ufam - powiedział. Czy on myśli, że ja jestem głupia i urodziłam się wczoraj ?
- Nie kłam, jak mi ufasz to powiedz mi to czego wy wszyscy nie chcecie mi powiedzieć ! - krzyknęłam przybliżając się do jego twarzy.
- Wierz mi, nie chcesz tego wiedzieć - powiedział poważnie, na co nie zareagowałam.
- Zaskoczę cię, owszem. Chcę. - powiedziałam stanowczo.
- Zrozum, nie powiem ci. Nie mogę ! - krzyknął.
- Możesz, nikomu nie powiem. Możesz mi zaufać Justin. - powiedziałam stykając swoje czoło z jego. Miałam nadzieje, że to go przekona, lecz on był uparty.
~*~
Kłóciliśmy się dość długo przez co padały nie zbyt przyjemne słowa. Miałam zamiar wydusić to z niego chodź bym miała dręczyć go do końca życia.
- Ty nie wiesz co mówisz Justin, czy ty siebie słyszysz ? Jesteś... jesteś.. ughh.. jesteś pojebany ! - wykrzyczałam i w mgnieniu oka przywarł mnie do ściany.
- Powiedz to jeszcze raz to ... - przerwałam mu.
- To co ? Słucham, powiedz - powiedziałam odważnie. Widziałam w nim jakąś zmianę. To nie był Justin, którego znałam. To był zupełnie kto inny.
- Więc jak będzie ? Powiesz mi ? - zapytałam - Okey, widzę, że dzisiaj było tego za dużo, jeśli do jutra się nie zastanowisz przyjmę propozycję Alexa. - powiedziałam stanowczo odsuwając się od niego.
- A teraz wyjdź z mojego domu i zostaw mnie samą - powiedziała i jak już wyszedł szybko zamknęłam drzwi na dwa spusty, a tuż po tym skierowałam się do pokoju i położyłam się spać.
- Justin ? To nie ty, nie wierzę - powiedziałam kryjąc się za drzewem - Nie wieżę - dodałam szlochając.
- Chciałaś prawdy, więc ją masz. Zadowolona ? - zapytał z pogardą odchylając twarz od martwej już dziewczyny.
- Ty taki nie jesteś ! To nie ty, rozumiesz ? !! Do cholery, to nie ty !! - krzyknęłam wychodząc zza drzewa i stając prosto.
- Nie okłamuj swoich oczu, taka jest prawda. Jestem taki. - powiedział stojąc już na przeciwko mnie.
- A teraz żegnaj Lily Collins - dodał i zbliżył swoją twarz do mojej szyi..
Obudziłam się przerażona. Spojrzałam szybko na zegarek, była 3:15 nad ranem. W co ja się pakuję ? Ale nie poddam się, uczono mnie przez całe życie abym była sobą i bym się nie poddawała w dążeniu do wyznaczonego przeze mnie celu. Tym razem też się nie poddam.
- Justinie Bieber'ze. Obiecuje ci, że nie odpuszczę - powiedziałam sama do siebie i z powrotem zasnęłam.
- A teraz wyjdź z mojego domu i zostaw mnie samą - powiedziała i jak już wyszedł szybko zamknęłam drzwi na dwa spusty, a tuż po tym skierowałam się do pokoju i położyłam się spać.
- Justin ? To nie ty, nie wierzę - powiedziałam kryjąc się za drzewem - Nie wieżę - dodałam szlochając.
- Chciałaś prawdy, więc ją masz. Zadowolona ? - zapytał z pogardą odchylając twarz od martwej już dziewczyny.
- Ty taki nie jesteś ! To nie ty, rozumiesz ? !! Do cholery, to nie ty !! - krzyknęłam wychodząc zza drzewa i stając prosto.
- Nie okłamuj swoich oczu, taka jest prawda. Jestem taki. - powiedział stojąc już na przeciwko mnie.
- A teraz żegnaj Lily Collins - dodał i zbliżył swoją twarz do mojej szyi..
Obudziłam się przerażona. Spojrzałam szybko na zegarek, była 3:15 nad ranem. W co ja się pakuję ? Ale nie poddam się, uczono mnie przez całe życie abym była sobą i bym się nie poddawała w dążeniu do wyznaczonego przeze mnie celu. Tym razem też się nie poddam.
- Justinie Bieber'ze. Obiecuje ci, że nie odpuszczę - powiedziałam sama do siebie i z powrotem zasnęłam.
~*~
Obudził mnie trzask zamykającego się okna. Kto to morze być ? Moich rodziców nie ma więc ?..
Szybko podniosłam się do pozycji siedzącej spoglądając w stronę okna obok, którego stał nie kto inny jak Pan Justin.
- Wstałaś - zaczął.
- Jak widać - powiedziałam. Chciałam już spytać jak się tu dostał, ale szybko mi przerwał.
- Powiem ci, ale obiecuj, że się nie wystraszysz - powiedział zdenerwowany siadając tuż obok mnie.
- Więc mów - powiedziałam, wsłuchując się w jego gładki i zarazem męski głos.
- Nie jestem zwykłym człowiekiem, heh, wiem że to morze zabrzmieć dziwnie i nieprawdziwie chodź nie musisz mi wierzyć ale jestem . . - zająknął się i postanowiłam dokończyć za niego.
- wiem, jesteś wampirem - powiedziałam, a jego mina była bezcenna.
- Ty wiesz ? Ale, ale z kąt ? - zaczął wypytywać zaskoczony.
- Śniłeś mi się i to wszystko - powiedziałam, ale nie miałam zamiaru dokańczać momentu, w którym chce mnie zabić.
- Mówisz, że śniłem ci się ? - zapytał zadziornie i lekko się uśmiechając. Ahh, powrócił stary, dobry Justin. hahah
- Tak, ale nie myśl sobie nic więcej - powiedziałam ostrzegawczo mając na twarzy wielkiego banana po czym chciałam wstać, lecz mi nie pozwolił ponieważ złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął tak blisko siebie, że stykaliśmy się nosami.
- Ale co mam myśleć ? - zapytał podstępnie wciąż się uśmiechając.
- Nic, nie ważne. Puść mnie - powiedziałam rozbawiona a z dołu rozległ się hałas tłuczonego szkła, na który momentalnie zareagowałam i wstałam z łóżka.
- Zostań, ja sprawdzę. To może być ..- powiedział
- Tak wiem, niebezpieczne. Ale to jest mój dom więc się zamknij i chodź - syknęłam i zaczęłam schodzić po schodach.
- Uparciuch - powiedział tak abym nie słyszała.
- Słyszałam - powiedziałam szeptem.
- Bo miałaś - zaczął się bronić.
Na dole było mnóstwo porozwalanych rzeczy, wszystko było poniszczone. Co tu się stało ?
I jest rozdział 14 :) . myślę, że spodoba się wam :D .Liczę na komentarze miśki <3