niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 19

      Stanęłam na palcach, aby spojrzeć się chłopakowi w oczy. Zarzuciłam swoje ręce na jego szyję po czym Justin podniósł mnie, a ja zaplątałam swoje nogi na jego biodrach. Złapałam jego twarz w dłonie i uderzyłam wargami o jego. Odbierając nagły ruch, Justin zatopił się w moich ustach i przytrzymywał tył mojej głowy. Chłopak zaczął iść w kierunku schodów. Nie odrywał się ode mnie ani na sekundę. Chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie. Kochałam go, a on mnie. Czego więcej mogłam chcieć? Wszedłszy po schodach skierowaliśmy się do mojego pokoju. Byłam pewna tego co zamierzałam teraz zrobić. Stałam teraz na wprost niego i popchnęłam go tak, że opadł na łóżko. Podeszłam do niego bliżej i usiadłam na nim okrakiem. Wpiłam się w jego usta, wplątując palce w jego włosy. Chłopak nie był mi dłużny. Jedną ręką gładził mój policzek, a drugą złapał mnie za pośladek. Oblizałam delikatnie jego usta i spojrzałam w jego jasno krwiste oczy, uśmiechając się. Justin całował moją szyje i dekolt, a ja w między czasie zdejmowałam jego koszulkę. Gdy wreszcie skończyłam zatopiłam wzrok na jego klatce piersiowej.
- Podoba się? - poruszał zabawnie brwiami, a ja tylko cicho się zaśmiałam. Miałam zamiar znów zatopić swoje usta w jego, ale usłyszałam dzwonek do drzwi. Z ust chłopaka wydobyło się coś w stylu połączenia warknięcia i mruknięcia. Justin wstał i założył swoją koszulkę przez głowę.
- Jeśli to nie będzie nikt ważny to dokończymy to jeszcze dziś. -powiedział ochrypłym głosem, a moje policzki były pewnie teraz koloru buraka. Chłopak widząc to cicho się zaśmiał, a ja zakryłam policzki swoimi włosami. Gdy Justin zniknął mi z pola widzenia wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Przy drzwiach mogłam dostrzec Ninę z chłopakami. Przeklęłam cicho pod nosem po czym szybko wbiegłam do łazienki.

Justin's POV

      Gdy wyszedłem z pokoju cicho się śmiejąc, skierowałem się na dół schodząc po schodach. Przystawiłem oko do wizjera chociaż, że już wiedziałem kto przyszedł. Otwierając drzwi ujrzałem Niall'a i resztę gangu. Kompletnie zapomniałem, że mieliśmy dzisiaj iść na imprezę. Nina chytrze się do mnie uśmiechała, pewnie wiedząc co przed chwilą robiłem z Lily.
- Cześć stary! - krzyknął Zayn i przybił ze mną piątkę tak jak reszta grupy. - Gotowy?
- Szczerze? - zapytałem i znowu wyłapałem uśmieszek Niny. Matko kochana! warknąłem w myślach, już wiem jak czuje się Lily. - Nie.
Usłyszałem stukot czyiś obcasów. Wiedziałem kto to był, ale i tak musiałem się odwrócić. Dziewczyna schodziła po schodach w czarno różowej sukience którą pewnie kupiła na dzisiejszych zakupach. Była bardzo dobrze dopasowana do jej ciała i podkreślała jej piękne kształty. Lily stanęła obok mnie i analizowała wzrokiem całą grupkę.
- Hej. - powiedziała i przytuliła się do każdego. - Idziemy?
- Jas...
Przerwałem Zayn'owi:
- Jeszcze się nie przebrałem...
- Trudno. - mruknęła Nina i zrobiła krótką pauzę. - Lily jest dziewczyną i jakoś zdążyła.
- Ona miała czas. - skwitowałem, ale chyba nikt nie zamierzał mnie wysłuchać.
- Przestań już. Wyglądasz świetnie. - Lily wyszeptała mi do ucha, a ja złapałem ją za rękę i razem skierowaliśmy się do czarnego Range Rovera Harrego.

Lily's POV

      Gdy jako ostatni mieliśmy usiąść w aucie, Justin wślizgnął się przede mnie i kazał mi usiąść na jego kolanach. Nie miałam nic przeciwko, więc bez żadnego wahania zajęłam swoje miejsce. Czułam przeszywające spojrzenie Niall'a na sobie, ale starałam się to ignorować. Justin objął mnie w talii i przyciągnął do siebie. Zaczął składać pocałunki na całej długości mojej szyi. Cichy jęk wydobył się z moich ust, a po tym usłyszałam cichy śmiech Justina. Nina była zajęta Zayn'em, a Harry z Niall'em siedzieli z przodu i prowadzili cichą rozmowę. Bardzo szybko dojechaliśmy do miejsca w którym miała odbyć się impreza. Był to jakiś stary magazyn z którego wydobywała się głośna muzyka. Szczerze jakoś odechciano mi się imprezować i teraz chętnie wróciłabym do domu z Justinem. Wysiedliśmy z auta i wszyscy razem równym krokiem skierowaliśmy się do budynku. Chłopaki zaczęli się rozglądać po całym budynku, a ja zostałam pociągnięta w stronę baru przez Ninę.
- Pijesz coś? - zapytała, a ja łobuzersko uśmiechnęłam się do niej.
- Impreza bez picia to nie impreza. - odparłam dzięki czemu zaczęłyśmy się śmiać. - Zamów mi to samo co sobie.
Siedząc na krześle barowym obróciłam się w stronę parkietu który przed chwilą musiałyśmy pokonać, aby się tu dostać. Usłyszałam za sobą rozmowę Niny z barmanem i nagle odechciało mi się pić. Opierając się na łokciu zaczęłam myśleć nad pewnymi sprawami. Nawet się nie zorientowałam kiedy przede mną stanął Jace.
- Cześć księżniczko. Coś się stało? - zapytał, a ja lekko się do niego uśmiechnęłam.
- Nie. Czemu pytasz? - odparłam ciekawa jego odpowiedzi. Nie mogłam przyjrzeć się chłopakowi ze względu na ciemność panującą w budynku. Jedyne co rzucało mi się w oczy to coś złotego, zawieszonego na jego szyi i najprawdopodobniej widoczne dzięki laserom.
- Wzywałaś mnie. - Jace podrapał się po karku co zauważyłam dzięki włączeniu lepszego, jaśniejszego światła które biło po oczach.
- Naprawdę? - zrobiłam krótką przerwę po czym dodałam. - Rzeczywiście, bardzo często nie jestem świadoma tego co robię... - przerwałam ze względu na to, że coś rzuciło mi się w oczy. A raczej ktoś.
Zauważyłam w drugim końcu pomieszczenia Justina i Carmen. Coś gotowało się we mnie wewnętrznie, ale próbowałam nie dać tego po sobie poznać. Obróciłam się do baru, aby zobaczyć swojego drinka i brak Niny. Pięknie, pomyślałam. Szybko wypiłam napój i skupilam się na Jasie.
- Skoro już tu jesteśmy to może... zatańczymy? - zapytał, a mi w tej chwili było obojętne wszystko co się dziś stanie. Justin jednak coś kombinuje tylko po co mu ja jestem potrzebna?
- Okej. - odpowiedziałam i wstałam z siedzenia. Chłopak złapał mnie za rękę i zaprowadził na sam środek parkietu. Zaczęliśmy tańczyć w rytm muzyki i co chwilę ocierać się o siebie. Moje myśli były teraz pogmatwane i coś czułam, że zaraz Justin się o wszystkim dowie i tu przyjdzie. Czułam już jego obecność w pobliżu. Zamknęłam oczy i czekałam na najgorsze, ale ciekawość czy przyjdzie czy nie jednak była większa.
Przede mną stał Justin z Niall'em. Chłopak wyglądał na złego czego akurat się spodziewałam.
- Spierdalaj od mojej dziewczyny! - warknął Justin i miał zamiar przywalić Jace'owi, ale chłopak w samą porę cofnął się do tyłu unikając tym samym uderzenia.
- Uspokój się! - warknął chłopak na co ja odskoczyłam krok w bok. - Teraz już tańczyć nie wolno?
- W taki sposób? Na pewno nie. - Justin uśmiechał się bez krzty wesołości łapiąc mnie za rękę i próbując odciągnąć od Jace'a. - Ona jest teraz moja, jasne?
- Naprawdę? Mi coś się wydaje, że ona tak nie sądzi. Gdy zobaczyła Cię z Carmen od razu weszliśmy na parkiet. - skwitował, a ja już szczerze miałam dość ich wszystkich. Mogli mi wchodzić do głowy, a ja? Ja musiałam to znosić. - A nawet, to ja byłem z nią cały czas. Każdego dnia jej życia.
- Przestańcie! Najlepiej zostawcie mnie wszyscy w spokoju. - krzyknęłam. Zaczęłam jak najszybciej się od nich oddalać. Słona substancja spływała strumieniami po moich policzkach. Nie chciałam już nikogo widzieć. Zazwyczaj myślałam, ze fajnie być w centrum uwagi, ale czasem jednak było to nieznośne. Tak jak teraz. Wybiegłam z magazynu przy którym teraz stało dwóch ochroniarzy. Wcześniej ich nie dostrzegłem, a teraz jakby otworzyłam oczy. Zaczęłam iść w jakim kol-wiek kierunku, ponieważ i tak nie doszłabym do domu. Byłam w końcu kilkadziesiąt kilometrów dalej. Idąc chodnikiem usłyszałam czyjeś kroki. Nawet nie odwracając się zaczęłam biec. Niestety po niecałej minucie przekonałam się, że na darmo był ten bieg, ponieważ ktoś mnie dogonił i złapał za ramiona, odwracając w swoją stronę. Justin.
- Co chcesz? - zapytałam oschle patrząc się na niego z pogardą. Ledwie go dostrzegałam dzięki lampie której żarówka już się wypalała.
- Lily...
Przerwałam mu:
- No co? Co Lily?
- Przestań i mnie wysłuchaj, okej? Chyba nie zamierzasz mnie pochopnie osądzać? - zapytał, a ja skrzyżowałam ręce na piersi po czym kiwnęłam mu głową aby mówił dalej. - Jestem o ciebie zazdrosny raczej jak każdy chłopak o swoją dziewczynę. Jesteś moja i wiesz to dobrze, a ty tak po prostu odreagowujesz na filtr ze strony Jace'a...
- No chyba nie. - przerwałam mu i szybko dodałam. - Po pierwsze, to był tylko taniec, a ty nie miałeś prawa na niego zaskakiwać. A po drugie, skoro ty kręcisz się koło Carmen to czemu ja nie mogę koło kogoś innego?
- Matko! - cicho warknął. - Ja z nią załatwiam interesy. - powiedział w miarę spokojnie, ale i tak wiedziałam, że coś rozpierdala go od środka. - Zastanów się z kim w końcu chcesz być. Mogłaś powiedzieć, że to wszystko dzieje się dla ciebie zbyt szybko...
- Byłam zazdrosna tak jak ty! Przesadziłam, tak wiem, przepraszam. Nie chcę się kłócić z ludźmi na których mi zależy. - powiedziałam przerażona ostatnimi słowami Justina. Myśl, że mógłby odejść ode mnie zżerała mnie od środka.
- Może lepiej wróćmy do domu. - zaproponował, a ja nie miałam nic przeciwko, więc wróciliśmy się w stronę budynku pod którym było zaparkowane auto.

Jace's POV

      Gdy Lily wybiegła z budynku, miałem zamiar za nią biec, ale ktoś przywalił mi pięścią w twarz. Nie trzeba było być duchem świętym, aby się zorientować, że to robota Justin'a.
- Nigdzie nie pójdziesz. - warknął i zadał mi cios w brzuch dzięki czemu zgiąłem się wpół. Uderzył łokciem w moje plecy dzięki czemu upadłem na podłogę. Gdy chciał zacząć kopać mnie w brzuch, Niall z Niną odciągnęli go ode mnie.
- Uspokój się! - krzyknął do niego Niall zwracając tym uwagę niektórych, bawiących się ludzi.
- Biegnij za nią, a nie wyzywasz się na Jasie. - powiedziała do niego, popychając w stronę drzwi.
Gdy się podniosłem patrzył się na mnie, a chwilę potem zniknął w tłumie.
- Wszystko okej? - zapytał Niall, podając mi pomocną dłoń. Bez wahania ją złapałem, a gdy stałem już na nogach, musiałem się podeprzeć ściany.
- Raczej. - odparłem biorąc parę głębokich wdechów i wydechów. Próbowałem dostać się do głowy dziewczyny, aby chociaż wiedzieć gdzie jest i czy wszystko jest w porządku. Na marne. Prawdopodobnie nauczyła się blokować myśli na jakiś czas.
- Sorry za niego. Wiesz jaki jest, gdy mu na kimś zależy. - powiedziała, a ja wróciłem myślami do czasów w których był z Carmen.
- Nie przepraszaj za niego... Szkoda jak na razie na niego słów.

____________________________

Cześć wszystkim :) Z tej strony "olesiq". Dodaje swój pierwszy rozdział na tym opowiadania i szczerze... Wielki stres i nerwy. Zastanawiam się jak mnie ocenicie i czekam na pierwszy komentarz ;) Pozdrawiam i do następnego ;D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeżeli skomentowałeś/aś jestem Ci strasznie wdzięczna. Bo to dla mnie wiele znaczy. Oraz motywuje do pisania kolejnych rozdziałów !